Pollyanna nadal mieszka we mnie

No i się sypnęło!!
....śniegiem. 
W poniższym tekście znajdziecie elementy dawnej Pollyanny mieszkającej (jak widać) nadal we mnie.. oraz fragmenty Only dla Bab 

Od paru dni, zima szaleje, choć dość humorzasta, sypnęła śniegiem, zrobiło się bajkowo na jedną noc, jeden dzień...Potem pozwoliła stopić się śniegowi w breję, czego chyba nie lubi nikt. Bo gdy coś pięknego zmienia się w paskudztwo, to jak tu lubić? Teraz jednak jesteśmy zasypani tak, że antena satelitarna przestała odbierać programy. Nie ma co narzekać, inni maja gorzej, bo nie mają prądu...albo nawet dopadł ich Fryderyk.. orkan znaczy.

     Dzień dziś był taki sobie nawet lajtowy, dopóki nie dowiedziałam się wyników kontroli, o której nawet nie wiedziałam, że jest.. mam spore błędy.. Nerwy mi trochę szarpnęło, ale staram się wejść na właściwe tory ommmm oommm... Po prostu muszę się poprawić, skoro już wiem co robiłam nie tak. Pilnować się i już.

Na pociechę miałam dziś robienie paznokci. (ten akapit raczej radzę panom ominąć..) Żeby było łatwiej, już wczoraj ugotowałam pomidorową. Inna metodą, te paznokcie, bo na hybrydy się uczuliłam. Na żele też. Ostatnia próba tytany. No ale śnieżyca zaczęła się zaraz jak wyszłam z pracy (tak wiem, pocieszające że dopiero wtedy, że nie utkwiliśmy) Kto mnie zna, ten wie, ze trzęsę portkami (spódnicą też) jak mam jechać w deszczu. Nawet jak w ogóle mam wsiąść za kierownicę. A tu śnieżyca? Pomyślałam, że czas zwalczyć w sobie tchórza. Poza tym bliziutko.. Pojechałam, dojechałam, mimo śniegu zalepiającego lusterka i szyby. Przy takiej pogodzie dobre jest to, że wszyscy jadą ostrożnie. Usiadłyśmy z koleżanką-kosmetyczką przy stole i.. światło zgasło!~!! Brak prądu. ha.. na szczęście moja metoda nie wymaga lamp UV.. ale takla robota przy lampkach i świeczkach.. hard core.. ale skoro już przyjechałam w taką pogodę..ihih.. no jazda. uśmiałyśmy się, a teraz mam śliczne różowe paznokietki. Z małymi niedociągnięciami i coś tam się zaczęło dziać z nabłyszczaczem.. ale są ładne. Oby nie uczuliły!! tfu tfuu odpukać!

Wróciłam, tv nie odbiera, od czytania książek bolą mnie oczy... (SKS.. okulary progresywne się by zdały..) zatem postanowiłam spróbować przenieść tu bloga z onetu.. o się udało!! O ile się nie mylę większość, albo wszystko nawet!!! JUUPIII!! Wreszcie coś udało mi się dziś!!! Dumna jestem, że dałam radę, wujek google pomógł :)

Noo to sprawdzę czy śnieg odpadł z anteny satelitarnej.. albo może jednak oczy dadzą radę! No i Synek herbatkę mi zrobił. Trzymajcie kciuki bym kolacji nie wtranżoliła..aa... ja chyba już ją nawet zjadłam? To żebym nie żarła drugiej! Noo!

Witojcie u nos. .Na mojos nowos blogos i starych śmieciach też . Buziaki

Komentarze

  1. no to już Cię mam w linkowni, tylko coś się dzieje, że nie mogę z niej wejść, odświeża mi się komunikat dla nieletnich i nie wpuszcza dalej.... może ja za młoda jestem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O Kochana... chwała i cześć Ci za to, ze dałaś cynk, jak przenieść cały blog. Zastosowałam się do porad i czekam na przeniesienie... kółeczko wiruje i wiruje, ale to chyba dobrze... znaczy się przenosi co nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję udanych przenosin zawartości starego bloga :)
    dobrze, ze misja się powiodła, bo szkoda byłoby zapisków.
    u nas sypnęło także, ale już zdążyło stopnieć. wczoraj +10 stopni. wiosna na całego a ja mam niedosyt zimy wielki. takiej białej, puchowej, lekko mroźnej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?