Opowieść małżeńska jakich wiele

Opowiem pewną historię. Bez powodu, tak sobie. Może jest prawdziwa, może wymyślona. A może zdarzyła się wielu ludziom. Wielu parom. A pytania w niej zawarte są raczej retoryczne.

Małżeństwo, świętujące swoją 20 rocznicę ślubu, wybrało się na kolację do restauracji. Tym razem nie zrobił jej niespodzianki, razem wybrali miejsce. To właściwie dobrze, bo czasem niespodzianki mogą rozczarować. Usiedli, przeglądali jadłospis, było miło, takie przyjemne odstępstwo od codzienności. Okazja warta uczczenia. Zamówili, jak zwykle On tradycyjnie, schabowy, Ona postanowiła spróbować placka po węgiersku. Taa.. miło, mimo, że ją zaczęły denerwować co chwilę odbierane przez Niego telefony. Owszem, sprawy firmy są ważne, ale czyż nie jest ważniejsza w tej chwili Ona? Och święto? Zostawała przy stoliku sama, nawet kiedy zamówienie już zostało przyniesione. Przyszedł, usiadł, telefony się na szczęście skończyły. Jedzenie okazało się bardzo dobre, rozmowa lekka. Żarty.. taaaa
O choćby taki:
-Co teść mówił, na to, że idziemy do restauracji? - zapytał On
-życzył nam dobrej zabawy
-a nie dołożył do kolacji? - zażartował On
-No coś ty.. dał ci przecież już swój największy skarb: mnie – figlarnie odpowiedziała Ona
-tak, tylko ja na ten skarb muszę całe życie robić...

Boki zrywać, prawda?

No i jak myślicie, co zrobiła ona?

Może:
  1. Po kolacji, milczącej już, Ona zapłaciła rachunek za nich, a w drodze powrotnej powiedziała do Niego: "To była nasza ostatnia rocznica". I tak było.
  2. Łykając łzy, dokończyła kolację, prawie dławiąc się kiedy on zapytał "o..zabolało?". Pojechali do domu, a ona z wielką wprawą odepchnęła złe myśli. Był nawet seks przed snem.
  3. Dobrnęli do końca wieczoru. Ona nie okazała jak ją to ubodło. Sama mam wiele za uszami, pomyślała, pewnie zasłużyłam.. Po kilku latach nie pamięta, a przynajmniej stara się nie pamiętać, tamtego wieczoru, oraz wielu podobnych sytuacji. Bo po co? Bo często jest lepiej, bo są razem i nie jest tak źle.. Owszem nie pozostaje już często dłużna jego złośliwościom, On chyba trochę się wyciszył, może przez spadek testosteronu.

I jak myślicie, 1,2 czy 3 jest najlepszą wersją? 

Uspokajam: nie zdarzyło się u mnie nic bym akurat musiała to napisać!

https://youtu.be/gyqktXyOQNo


Komentarze

  1. 4. zostawiła go z rachunkiem, zamknęła drzwi restauracji,otworzyła nowy rozdział życia... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie rozumiem o co afera. Non stop tak sobie dogadujemy z mężem i żyjemy całkiem dobrze. Nawet nie wiadomo z tego opowiadania tak do końca w jakim tonie to zostało powiedziane, z wariantów domyslam się tylko, że ją to ubodło i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile ludzi, tyle spojrzeń, dobrze, bo po to jest blogowanie :)

      Skoro ją ubodło, a znają się przecież długo, to widocznie ton nie był żartobliwy. Albo możliwe, że ona jest przewrażliwiona, lub bez poczucia humoru.

      Usuń
  3. o! obstawiałabym wersję Sza :))

    OdpowiedzUsuń
  4. To może być dowcipne i zabawne ale nie przy takiej okazji :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...