Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Jak się nie bać...?

Kiedyś uważałam, że musi być dobrze. Nic złego się nie stanie, mnie to nie dotyczy. Kiedy moja mama miała zawał, moje przekonanie spowodowało, że nawet bardzo się nie wystraszyłam, bo nie może być przecież źle. I faktycznie. Mama przecież wróciła do domu. Kiedy u mojego taty wykryto nowotwór jelita grubego, to nawet złe statystyki nie sprawiły, ze miałam jakieś wątpliwości.. przecież musi być dobrze, bo nie może być inaczej! I faktycznie, tata walkę wygrał, wyzdrowiał. Dziwne w sobie miałam (mam?) to, że nadmiernie się stresuję duperelami, a w takich przypadkach" "będzie dobrze" Naiwność młodości, wiara optymistki, może umiejętność blokowania strachu.. Pierwsze poważne rysy w tym poczuciu powstały kiedy moja mama, prawie pięć lat temu, nie wybudziła się po operacji. A dziś... Wróciliśmy z pogrzebu.. Ostatnie pożegnanie.. Żegnaj przyjacielu! Już nam Ciebie brakuje.. Znaliśmy się od dziecka, (podobno wsadziłeś mnie z moim bratem w gniazdo os..hiih..nie pamiętam)