Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Wytresowany i oswojony leń.. czy dostanie kiedyś emeryturę???

Wstałam ja, a razem ze mną wstał leń... We mnie ten leń, tak dla ścisłości! ;) I naprawdę nie wiem jak, czy na skutek wieloletniej tresury, a może ponad 40 letniej znajomości z owym leniem, tak jakoś się stało, że .. pralka kręci drugie pranie, gulasz na obiad pyrkocze, a ciasto na chleb wyrasta! Jednakże całkowicie bez przyjemności to zrobione zostało, bo leń stale wzdychał i pojękiwał wewnątrz. Taka to paskuda! Za oknem słońce nabrało mocy, wpuszczam je do domu całkowicie poodsłanianymi oknami, przez co moje wnętrze ciut topnieje. Nurtuje mnie pewna kwesta. Listy z ZUS były o kapitale początkowym..Teraz często przypomina mi o tym pewna reklama.. LUDZIE! CZY MY NAPRAWDĘ DOSTANIEMY NA EMERYTURZE, TYLKO 1/3 TEGO CO ZARABIAMY OBECNIE???? Istnieje oczywiście też opcja, ze emerytura to tylko legenda i kiedy przyjdzie nasz czas, poczytamy o niej w książkach historycznych lub powspominamy emerytury naszych rodziców czy dziadków... No właśnie.. i tu mam dodatków dziwne wrażenie: Znam osobiści

Na tytuł zabrakło

Poprawiam dziesiąty raz literkę, nie takie "ś" miało być.. Ciągle wskakuje ta sama, co zamiast kreseczki ma jakiś haczyk.. dopiero po chwili orientuję się, ze.. tu mucha upstrzyła monitor tak myląco.. Parę razy już otwierałam to okienko, ale tak jakby nagle wszystkie słowa zgromadzone w mojej głowie potraciły końcówki, rozmywały się, albo traciły całkowiecie znaczenie i brzmienie. Zbytnio nie mam ochoty ich uwieczniać nawet.. Nie tylko kiedy chcę coś napisać, tak sie dzieje. Zamykam oczy przed snem i chciałabym coś przywołać, coś powspominać lub sobie wyobrazić i.. nie umiem! Zaczyna się coś kluć i nagle jakby ktoś zrywał połączenie.. Zaczynam się obawiać czy wrócę. Gdzie się podziewam? Może przedawkowałam swoją dzikość wcześniej, wyczerpałam limit, a może dotarło do nie że jednak to nie jest wartościowe? Ma swój urok, urok chwili i tyle. Może śmiałość takiego "wewnętrznego dzikusa" jest jak dzikiej zwierzyny: owszem, kiedy czuje się dobrze, doceniona, bezpieczna,

Zamienił stryjek siekierkę na..dwie laski ;P

Poniedziałek zaczął się mi pod znakiem wqurwu i spadania. Mgła i mróz zmroziły szyby samochodu (dla "mojego" brak miejsca w garażu), a ja dziś miałam w planach go użyć. Kiedy zobaczyłam jak wygląda, wybrałam jednak opcję "na piechotę" i resztę planów postanowiłam zmienić. Wszystko mnie denerwowało dziś, począwszy od ciągle zjeżdżających z tyłka rajstop (gatki z gatunku śliskich) poprzez sypiące się z rąk wszystko. Nawet złapałam się na tym , ze warczę... o nieee.. Nie tędy droga, nie chcę upodobnić się do owego tyrana domowego! Krótkie oooommm... Potem zamieniłam miejscami majtki z rajstopami (dziwne, wiem, ale pomogło) i nerwy zaczęły się uspokajać, jak fale polane olejem ;) Mgła na chwilę tylko przepuściła słońce, wróciła wzmożona nawet. Ostatni tydzień listopada jeszcze przed nami, prawie za miesiąc święta.. Potem powinno być już z górki do wiosny :) Córa panikuje, bo właścicielka "ich" mieszkania chce je sprzedać, zapowiedziała na jutro odwiedziny pote

Boszsz... skąd brać siłę i cierpliwość!!

Noooo!! Nie wiem jak ja to wytrzymam!! 7 dni bitych ze Ślubnym na karku, w dodatku z wnerwionym Ślubnym... Bo po tym, jak trzeci raz w przeciągu tygodnia, skręcił tą samą nogę(przecież wiadomo NIEZASTĄPIONY w pracy jest) , to wczoraj nie mógł wstać z łóżka. Dziwne jest to, że poczuł się taki mocny i sam osobiście, jako kierowca, pojechał do szpitala. A tam: taaa daam! Skoro kolejny raz pan skręcił stópkę, to pakujemy w gips! Na tydzień niby, choć to trochę dla mnie dziwne.. ale przecież nie będę księdza pacierza uczyć... Tata podrzucił mnie pod szpital, gdzie Ślubny już zagipsowany, w połowie w spodniach, połowie w gatkach: zagipsowana noga goła, siedział na wózku. Samochód odebrałam z płatnego parkingu, podjechałam najbliżej wyjścia jak się dało..Po czym wypchnęłam mężowskiego i zapakowałam go na tylne siedzenie. Prawie, że udało mi się go najpierw spuścić z górki na pazurki wprost na ulicę, kiedy otwierałam drzwi.. no cóż.. ale tylko PRAWIE.;) W drodze powrotnej zajechałam do apteki

Kwadratura koła w pudełku

MAM DEJA VO? Jestem. Komputer odpalony.. Kursor mruga, a w głowie mętlik..Zatem zabrałam się za wstawienie zupy pomidorowej na jutro i doprawienie kurczaka a'la gyros na dziś.. Rozładowanie zmywarki też wielkiego myślenia nie wymaga. Takie czynności pomagają odmyślowywać się, albo naprostować plątaninę przewodów w mózgu... Może mężczyźni mają swoje "pudełko nicości" * ale kobiety mają podobne..Tylko czasem jest w nim tak dużo wszystkiego, że jakby nic nie było.. To taka subtelna, acz znacząca różnica. Czasem ma człowiek takie przemyślenia, czy decyzje, że czuje się jak wąż pożerający własny ogon.. Jak to mówią: gdzie się nie obrócisz i tak dupa z tyłu! Jednak nie jest źle, no przecież! Ależ skąd! Ponad połowa listopada już za nami, środa też wyznaczyła połowę tygodnia roboczego, zatem PRAWIE weekend.. Dzisiejszy dzień przyniósł echa burzy. Choć myślałam podczas porannych przygotowań, że mi się zdaje iż widzę błyski. Jednak 15 km od mojej wioski była burza regularna, wie

300!!! Dotarłam, powróciłam i znów klikam:)

Wreszcie jesteś! Tęskniłam i odczuwałam brak! Teraz mamy nawet spokojne, sam na sam, tak tylko dla nas. Mogę popieścić, pogłaskać, podotykać.. Ty cichutko mruczysz (kiedyś głośniej....) a ja wzdycham. Tak, wiem! Przepraszam! Ten nasz bezczas, to moja wina, w głównej mierze! Przeze mnie chorowałeś.. A nawet jeszcze gorzej! Kiedy przedwczoraj wróciłeś zdrowy i gotowy, to ja znów zatrułam cię! Niedobrym, zainfekowanym pendrivem!! Oczywiście nie specjalnie, a z mojej bezmyślności, głupoty i ignorancji! Znów musieliśmy się rozstać..Najważniejsze, że już jesteś! I nie masz mi za złe.. Mruczysz seksownie, kiedy ja dotykam i klikam we wrażliwe klawisze! Ostatni czas był trudny dla mnie. Mimo, że jesteś, nadal nie wiem czy mogę pisać BYŁ.. Z wielu powodów świat mój stał się wyprany, odbarwiony.. Do tego splot zdarzeń niefortunnych od twojej choroby poprzez zepsutą pralkę, krajalnicę do chleba (tak wiem, że można kupić krojony..), wypadniętą plombę i skręconą kostkę Ślubnego do nieokreślonej

299. Notka gościnna

Tak na szybko, korzystając, że Syn w szkole dłużej, otworzyłam "okno incognito" by coś skrobnąć..Choć do nerwicy, oczopląsu i migreny doprowadzają mnie wyskakujące tu chamsko okienka..wrrrrrr Byłam dziś w pracy pierwszy dzień po "urlopie".. Zdrowie dziwnie jakby znów coś nie tak, koło zatacza, cos tam innego nawet mnie wystraszyło w piątek..Ale z głupoty, czy masochizmu, nic z tym nie robię, więc nawet narzekać nie mam prawa! Ha! Choć metoda na ignorowanie tego co jest nie tak, nawet znów się sprawdza.. bo w pracy poczułam się lepiej! i podobało mi się!! (może to objaw, ze oszalałam do końca?) Podobał mi się sajgon, tłum, śniadanie w pośpiechu! Ale może tez przez to, że ostatnie moje dni dały mi popalić psychika siadła, jeszcze parę dni i depresja murowana! Jakoś wszystko stało się takie szare, wyblaknięte, bez smaku koloru wyrazu!! a to nie ja!! Nie ja! Już w drodze do pracy, wschodzące słonce wprowadziło kolory, granat i głęboki róż.. Cudowne pęknięcia w niebie...

Listopad niejedno ma oblicze

Po święcie już.. Z przyczyn przyplątania się dodatkowych problemów zdrowotnych z gatunku fizjologiczno-wstydliwych, nie odważyłam się wczoraj na wizytę na cmentarzu! Pierwszy raz w życiu!! Trochę mi z tym dziwnie, a wczoraj poczułam nawet się źle, szczególnie ze względu na mamę.. A potem pomyślałam.. noszsz.. do cholery! Nie potrzebuję grobu, kwiatów czy znicza by pamiętać! By uczcić pamięć! Reszta rodziny pojechała, obowiązek tradycji został spełniony, a ja czuję się usprawiedliwiona.. Każdego członka rodziny czy znajomego, dawno bym wypchnęła do lekarza czy przynajmniej opierniczyła.. a sama jakoś zwlekam i liczę na to, ze mój organizm da radę sam, wspomagany jedynie lekami bez recepty. Z reguły tak bywa, ale nie wiem jak teraz.. Jakoś gdzieś w głębi pokwikuje mi głos, ze zasłużyłam na to by mnie bolało i by jak najdłużej.. Głupie, tak, wiem to… ale co poradzić jak pokwikuje;P Za oknem pogoda cudowna, mogłabym zacząć to co planowałam, ale.. muszę najpierw wyzdrowieć.. Przyszedł zamó