Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Babskie dylemaciki.... 403

Zwlekałam i odwlekałam, ale wreszcie siedzę tu i śmierdzę, nie mówiąc o cud urodzie podkreślonej tym czymś na głowie. Położyłam farbę, bo siwe włosy to sobie ze mnie juz jaja robiły. Zamalowałam je w końcu, jak zwykle w duchu wyrzekając. Na to, że człowiek sobie żałuje, by to załatwić jak należy u fryzjera. A można by nie robić tego bajzlu w łazience, nie upieprzyć wszystkiego wokół, a na głowie nie zostawić niedomalowanych miejsc. W przeciwieństwie do dokładnie pomalowanych uszu i szyi... Chce mi się zmian na mojej łepetynie, skoro w niej stale te same głupizny..a jednak zostało tak samo... Już miałam nożyczki uszykowane, by tak przynajmniej 20 cm ciachnąć. Póki co stchórzyłam. Pierwszy raz znudziło mi się być czarnulą. Chyba. Jednakże, patrząc na to ile swoich włosów rozsiewam wszędzie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby tak teraz te resztki odbarwić, a potem rozjaśnić, to łysa jak nic. A nawet nie śpiewaczka. Albo mam ogromnego lenia, albo menopauza się mi zaczyna, albo de

BYĆ MOŻE KSIĘŻYC...

Być może, to nie poniedziałki są takie paskudne, tylko weekendy nam szkodzą??? Tym bardziej długie czy dłuższe! Może tak pracować bez weekendów? Wtedy poniedziałek niczym by się nie wyróżniał, piątek też. Możliwe, że wiek emerytalny by to obniżyło :P A tak, to mój poniedziałek był straszny. Noc kiepsko przespana, choć to może wina wielkiego Księżyca, który dziś ma być rekordowo ogromny? Dziwne i straszne sny, a po otwarciu oczu... nic nie lepiej! Rozruch taki powolny, niechętny... ach żeby tak mi się chciało, jak mi się nie chce... Za to droga do pracy piękna. Wszystko posrebrzone. Płoty, dachy, drzewa, a nawet róże! Idę drogą, która cała jest różami obsadzona. Do czwartku, do pierwszego szronu, były to nawet kwitnące, różowe różane główki. Dziś tylko szadź chroniła je przed brzydotą. A nawet sprawiła, jak dobry kobiecy makijaż, że były piękne. Najpiękniejsze w szadzi, jak zwykle, stały się pajęczyny. Rozpostarte jak srebrzyste koronkowe cudeńka. Powietrze takie świeże, przyjemnie wn

401!! PRZEGAPIŁAM 400!

Obraz
Budzik wydobył mnie dziś z czeluści dziwnych snów. Takich słodko-gorzkich. Wydobył, ale nie wepchnął w rzeczywistość. Niby oczy miałam otwarte, niby ciało się obudziło, ale głowa to już raczej nie.... Rozruch był powolny, zawieszenie, bez resetu.... Skutkiem tego, pierwszy raz, od kiedy Harry jest z nami, nie dałam rady wejść do niego rano i naładować bateryjek. Zleciłam Ślubnemu podrzucenie Kociastemu jakiegoś smakołyka, ale tej chwili mruczenia, przytulenia miękkiego futerka brakowało mi cały dzień w pracy. Wróciłam, od razu po Harrego poszłam. Wybaczył mi. Hmm.. Choć wspinanie po nodze(auuuć), mocne ugryzienie mnie w kostkę (aaauć) , mogłoby świadczyc o czymś innym. Teraz leży, udaje dywanik. Taki sypialniany tygrysi mini dywanik. Uwielbiam ten różowy nosek. Ten generator mruczenia. Te miękkie różowe łapki. Ktoś powie, to tylko kot. Ale ja powiem: to moje spełnione marzenie. I zjawiło się pod moimi drzwiami w najbardziej odpowiedniej chwili. Czasem: jedno marzenie musi zastąpić inn

Koloruję muzycznie, żyję, oddycham, marzę, śmieję się, wzdycham, tęsknię, wracam myślami, wymyślam, dopowiadam i..czekam. Na wiosnę? ;)

Obraz
http://youtu.be/vt1Pwfnh5pc http://youtu.be/0dYlvdLdK9w http://youtu.be/u9Dg-g7t2l4

Uroki listopadowego urlopowania :)

Nieoczekiwanie dziś urlopuję. Jutro miałam zaplanowane wolne, ale dziś miało być szkolenie. Odwołane niemal w ostatniej chwili.. Zatem poprosiłam o urlop i na dziś, bo skoro nastawiłam się na przekazanie pałeczki w pracy, to.. taaa daaam.. i sobie mam wolne! Szkoda, że nie dało rady jeszcze wczoraj, bo G była w Polsce! Parę dni, zatem plan rozrywkowo obowiązkoworodzinny miała napięty. W dodatku polskie przeciagi i chłody ją dorwały, przeziębiły i głos zabrały. Udało nam się spotkać tylko dwa razy, ale pocieszające jest to, że za półtora miesiąca przyleci na dłużej :) Ranek sobie spędziliśmy z Harrym błogo, na przytulasach i pieszczotach w akompaniamencie mmmrrraaauuuumrrrr mrrrr. Teraz już pranie się w pralce kończy kręcić, barszczyk czerwony gotuje i zaraz zabieram się za krojenie dyni. Zrobię z niej "kompot", Ślubny uwielbia takiego korbola z octem, cukrem i goździkami. Niech ma;) W sobotę mój tata ma urodziny 70te! Będzie biba! Jubilat zabiera nas na obiad, a potem kawa i