Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

"Nie ma to jak na wsi rankiem: pachnie gównem i rumiankiem"

Już do was idę, tylko odszufluję górę kurzu i stosy pajęczyn omiotę z bloga. Przynajmniej mam zamiar coś skrobnąć i wstawić, ale z netem ostatnio się dzieje coś, że strzela mnie ciężka cholera. Tnie nawet reklamy. To już nawet nie na korbkę, a może ślimak z anemią go napędza. Klawiatura chyba też jakaś niekompatybilna ze mną, działa odstraszająco na słowa.. ale dziś się nie dam! Nadzieja w tym, że może ślimak dostał poślizgu po deszczu. Nie dzieje się nic, a zarazem wszystko. To po prostu życie. Wstawanie do pracy, obiady, wieczory przy otwartym balkonie, narzekanie na upały, narzekanie, że akurat pada, wąchanie powietrza po deszczu i wąchanie smrodów z pól, w przelocie imieninowe ciasto i grill, Harry szukający ucieczki przed upałem rozpłaszczający się na kafelkach, jego życzenia pogłaskania i wymruczenie serenady o 3.30. rano czy w nocy? Zależy jak na to spojrzeć. Jeszcze niedawno wstawało słońce i budziły się o tej godzinie ptaki, dziś już było ciemno. Jes

Turla się dzień za dniem

Obraz
Narzekaliśmy na upały, to teraz mamy! A raczej nie mamy lata... Straszy się nas nawet, że lato już było, więcej nie będzie w tym roku. Mam nadzieję, że tylko tak straszą, bo jak stwierdziła moja pani ginekolog, kiedy powiedziałam, że podobno mammografia jest szkodliwa: "w tym kraju zawsze czymś straszą" .To nawet prawda: jak nie ptasia grypa. to świńska, albo zabójcze ogórki... W sobotę odwiedziła mnie koleżanka D., która obecnie mieszka w Szwajcarii. Udało nam się wypić kawę, zjeść ciacho i pogadać. Dostałam – tak jakby urodzinowo - kawał szwajcarskiego sera śmierdziela i czekoladki w "krowim dzwonku" D. przyjechała ze swoim ukochanym pieskiem. To miły i kulturalny psiak, ponoć bardzo lubi koty. Harry widocznie nie wiedział, że lubi, albo myślał, że lubi je jeść, bo na widok tego gościa zrobiło się z niego półtora kota, a na środku grzbietu, tam gdzie ma ciemniejszą pręgę, sierść mu stanęła jak kolce u smoka. Kiedy wzięłam go na ręce pałał oburzeniem i