Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Podsumowanie ostatnich dni

Nie żeby kac trwał aż do dziś! Nie nie! Kaca nie było wcale, co najwyżej ból nóg od tańca... Impreza firmowa była fajna, smaczna, śmieszna, roztańczona. Wracałam po 3 nad ranem, pełnia wtedy była. Zatem nie całkiem ciemne niebo .. A powietrze pachniało przepięknie! Noc ma inny zapach niż dzień. Bardziej świeży, tajemniczy, cudowny. O tej godzinie jeszcze świergoty spały, bo to jeszcze nie był świt. Miałam ochotę zostać na dworze i poczekać aż dzień zacznie się budzić. I nie zrobiłam tego, ponieważ tachałam dary. W tym "wałówkę" na zatkanie pyska, co by na mnie nie mruczał. Niewiele to pomgoło, ale tego się spodziewałam. I naprawdę.. dlaczego mnie tak tu długo nie było, to nie wiem! Po prawie 5 latach blogowania, prawie codziennego, bo jak nie pisałam to choć odwiedzałam, to przyznaję, ze posucha straszna we mnie ostatnio. Szarość być może to sprawia? Ale raczej ogromne rozczarowanie moją własną osobą, więc po co to utrwalać? Dziś mam wolne, jutro wesele. Kiecka jeszcze nie od

Na szarym widać lepiej?

W domu pachniało bidą, więc mamy teraz ciut przepalone.. w piecu znaczy. Mama zawsze tak mówiła "w zimnym domu pachnie bidą". Do tego herbatka z cytryną..Jesień, panie, jesień.. Zrobiło się tak buro, takie tło ma ostatnio moja dusza.. Dobre tło w sumie, by dostrzec na nim inne barwy. Uwidacznia to co stało się jakieś takie płytkie bardzo.. mniej stało się wyraźnie, takie jakby kino 3D ale jednak pośledniej klasy. Choć bywają wypuklejsze przebłyski... Tak na temat, ale jakby jednak nie: czy macie czasem tak, że dzieją się wokół rzeczy, które na jeden temat naprowadzają? Zwane czasem "znakami"? Skojarzenia jednotorowe. Albo myślenie życzeniowe... Z ostatnich wieści: staruszek Golf znalazł nowego właściciela, bidulek aż za granicę pojechał.. Ukrainską! Spisywanie umowy kupna-sprzedaży to była dla mnie przygoda. Mam nadzieję, że przy wyrejstrowaniu kłopotów nie będzie... W piątek mam firmową imprezę, która odbędzie się w miejscowości zwanej przeze mnie Czemesznem...(zw

367. Znów PRAWIE się zdarzyło..

Obraz
"Czas nas uczy pogody" ale też czas uczy nas radzić sobie z rozczarowaniem.. Nie będzie morza w ten weekend. No nie udało sie wyczarować, ale bardzo dziękuję za starania :) Na szczęście nie pozwoliłam sobie by oczekiwania spuścić całkiem ze smyczy. I dobrze, że nie przedstawiłam sprawy Ślubnemu. Bo słuchania bym miała sporo, a z przyjemności i tak wyszły nici. No cóż... Pozostaje mi czekać na sierpniowe odwiedziny u Neptuna. Szkoda, no szkoda... ale ostatnio tak wiele rzeczy wychodzi mi inaczej niż pragnę, że w sumie to już norma. I daję radę. No to fotorelacja z wczorajszego wypadu tak na pociechę.. i parę widoków "zza płota" :)

A ku....kuku kuku

Okukała mnie kukułka. Majowe okukanie wróży ponoć bogactwo, choć.. trzeba mieć wtedy przy sobie jakieś pieniądze. Przy tym okukaniu - nie miałam... No bo na przejażdżkę rowerową nie ma potrzeby zabierać... chyba sypnę w "rowerowy" plecak jakieś moniaki, tak "na zaś" ;) Pojechałam sama, nie mając kandydata ani kandydatki na towarzystwo. Pojechałam mimo to, by nawąchać się na zapas tych kwitnących rzepaków. Odkurzyłam kilka ścieżek rowerowych, napstrykałam tradycyjnie setkę fotek. Wracałam z wiatrem, a raczej pod wiatr, niosącym z oddali zapach deszczu. I widziałam tęczę! Nie pstryknęłam jej portretu, bo akurat trochę daleko i otoczenie mało fotogeniczne..jakieś rozkopane place budowy. Taka niespodziewana tęcza... bo w końcu TU nie padało! Pod górę często musiałam sobie przypominać mantrę wymyśloną przez G: "żryj żryj żryj ten tłuszcz!" to mantra do ciała, by lepiej spalało słoninę a do słabej kondycji by się starała... Jest pewna szansa, aż boję się uciesz

Na temat seksu ponarzekam... :P

Już mniej się ubrać do pracy nie mogę! Znaczy: lżej! Już gołe nogi, odkryte buty, spódnica i krótki rękaw! Mniej nie wypada! A jeszcze nie zaczęły się prawdziwe upały! Otwieram już sezon na narzekanie: jak to mi gorąco w pracy, jak w moim terrarium jest duszno, jak to reszta boi się przeciągów oraz nie chce włączać klimy! Za to jak wyszłam z pracy spadł deszczyk.. i pachniał przepięknie!! Tak może pachnieć tylko majowy deszcz! Taki szybki, przelotny, ożywczy. Ogólnie poniedziałek z tych co się wszystko pieprzy, tylko nie ja ;) Drukarki szalały, systemy padały, klienci od "szczególnych przypadków".. noo.. Co do pieprzenia się mnie, a raczej nie pieprzenia, to fakt...Coś się ze mną dzieje w kwestii seksu. Czyżby zdychała chcica? Noszsz... Odwrotnie niż to w powiedzeniu mojego dziadka: "Boże zabrałeś siły, to zabierz też chęci!" Ja mogę, ale jakby nie chcę?.. Może wyczerpałam limit? Eee... nie wydaje mi się. Chyba, że trafił mi się kiepski przydział..choć nie powinna

Rzepaki, słoneczniki, niezapominajki.. wiosna wiosna wiosna!!

Obudzona ucieszyłam się cudownym słońcem za oknem. I tak wszystko poukładałam by usiąść na ogrodzie, na leżaku, ze słuchawkami na uszach i pozwolić się pieścić promieniom słonecznym. Udało się i miałam czas tak dla siebie i ze sobą. Myśli płynęły, błądziły przenoszone muzycznym nurtem i nawet tęsknota za niemożliwym była przyjemna. Niewidzącymi oczami krótkowidza, pozbawionego okularów, spojrzałam w niebo: jasnobłękitne, na nim malutkie białe obłoczki, a wiatr obsypywał mnie konfetti z płatków kwiatów wiśni rosnącej za garażem...Ach.. ten zapach wiosny, trawy, słońca, kwiatów ... Od kilku dni siadałam by coś napisać. Wczoraj zaczęłam, ale odwołał mnie telefon, musiałam nagle wyjechać, a potem juz pociąg do naklikania zniknął.. Siadałam i zaczynałam. A potem czekałam aż mi przejdzie. Przejdzie pisanie słów, które jak magnes idą w jedną stronę. I wszystkie tematy, słowa dają jedno skojarzenie, a przecież staram się. Muszę chyba przestać z tym walczyć, pisać i nie zwracać uwagi, na to co