Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

423. 22, 4 ...Kolejny poniedziałek, który zapowiada się nieponiedziałkowo.

Z jednego nałogu, może mnie wyciągnąć tylko drugi nałóg. Tak już mam, nic nie poradzę, że jestem banalna. Klin klinem to najskuteczniejsza metoda, która syndrom odstawienia dużo ułatwia. A czasem eliminuje. Metodę mam sprawdzoną w każdej dziedzinie, choć czasem klin rozczarowuje, to jednak przynajmniej pierwszą falę łagodzi. Dlatego wpadłam tu tylko na chwilę, bo ssie mnie mój największy nałóg, wieloletni..Książki! Czeka na mnie przyniesiony rano (mam dziś wolne) z biblioteki ostatni tom sagi o wampirach. No cóż... może i gust mam banalny. Ale jakże cudownie przenieść się w inny świat, żyć życiem innej osoby. I przekonać się w dodatku, że nawet jak się jest istotą cudownie piękną, kochaną i kochającą, w dodatku nieśmiertelną, to też ma się swoje problemy.A potem obejrzę film na podstawie tej książki. Poprzednie tomy sfilmowane też oglądałam. I nawet dość wierne oryginałowi... hmm.. Drugi raz zdarza mi się, że dokonałabym innego wyboru niż bohaterka, choć nie mam pewności, gdyż uczucie

422. Sztuka życia

Wczorajszy poniedziałek był taki nieponiedziałkowy!! Owszem w pracy same szczególne przypadki i zrywy natłoku klientów przeplatane przerwami, w których emocje nas niosły. Pewna sprawa poruszyła nas wszystkich, chciałoby się pomóc, ale mamy związane ręce regulaminem i przepisami, w dodatku ludzie czasem wolą być oszukiwani przez swoich bliskich, niż poznać prawdę i się załamać. Popołudnie jednak zmieniło ten poniedziałek, prawie w sobotę! Spontaniczny pomysł wypadu do kina na "Sztukę kochania. Historia Michaliny Wisłockiej", a przed seansem pomogłam wybrać koleżance ciuchy na chrzciny jej wnuczki(!). Kupiłyśmy bilety i poszłyśmy na łowy. Cudem (kto chodzi na takie konkretne zakupy, wie jak rzadko to się dzieje) udało się w pierwszym sklepie dobrać bluzkę i spódnicę ołówkową z podwyższanym stanem. W tej spódniczce moja koleżanka, nie wyglądała jak babcia, ale jak Jennifer Lopez!! Taki tyłeczek, ze hej!! Elegancko ale z seksapilem dopuszczalnym na taką okazję. Na szczęście dziś

Z łąki pełniej stokrotek i kociaków w strugi czranego deszczu...

W piątkowy poranek zwykle pierwszą myślą po przebudzeniu jest: jutro się wyśpię! Dziś poranek był dodatkowo przybijający do pościeli, gdyż za oknem deszcz śpiewał kołysankę. Do tego sen miałam piękny: wielka, zielona łąka zalana słonecznym blaskiem. Cała obsypana pączkami stokrotek. A po tej łące, kociaki różnych maści, ale najwięcej kopii małego Harrego, biegały po trawie i oblizywały zalążki stokrotek. I nagle wszystkie kwiatki rozkwitły, jakby czekały tylko na tą szorstką i mokrą czułość.. cudownie! I jak się budzić z takiej krainy w zalaną zimnym deszczem ciemność? To tylko pomoże pocieszenie piątkowe: jeszcze tylko dziś.. Wczoraj i przedwczoraj było łatwiej wstać, gdyż świt już malował niebo. Kolorowo jaśniało w oknie łazienki... Wychodziłam do pracy w prawie jasności, dającej nadzieję, że wiosna już niedaleko. I dni potem były piękne wyjątkowo! Pełne słońca.. Zaletą mieszkania na wsi, z dala od większych miast, jest też brak smogu;) Na chodnikach mojej wsi (tak, tak, mamy chodnik

420. oooommmm ommm

Coś mnie ugryzło w tyłek! Bo na pewno nie pocałowało! Chodzę..chodziłam znaczy, cały dzień wściekła.. Może to jeszcze krucha tarcza po ostatnich dniach, bo zwykle aż tak mnie nie rzuca. Miałam ochotę wyjść na środek, tupiąc jak dziecko i się wydrzeć ile sił w dudkach! Głównie to ludzie mnie wkurzali swoją głupotą! I nie chodzi o głupotę typu "nie wiem, nie umiem, nie orientuję się" bo to nie głupota, każdy ma prawo czegoś nie wiedzieć. Tylko wnerw mnie trzepie, jak jedna z drugim udaje mądrzejszego niż jest, wszechwiedzącego, kiwa głową, oburza się prawie jak się chce mu podpowiedzieć, a tak naprawdę nie rozumie nic! I nawet nie da sobie szansy zrozumieć! Wrrrr Nic dziwnego, że mnie Harry drapnął w nos. Pewnie się bał takiej czarownicy.. Coś w tym jest. Ta kropla utraconej krwi, a potem przytulas na znak, że się na siebie nie gniewamy pomogły. Całkiem mnie juz uspokoiło gotowanie obiadu. Smażyłam karkówkę, bo mam w domu uwielbiaczy sosów pieczeniowych. I taka zwykła czynność

Foch, ciach, pfffff

Obraz
Naszło w mnie w sobotę małe ciach. I dosłownie zrobiłam ciach. Potrzebowałam zmiany, choćby takiej małej. Wnerwiły mnie moje włosy, zatem nożyczki ciach i ponad 20 cm poszło w kosz. Jakże się je teraz łatwo rozczesuje! Umyłam, pofalowały się bardziej niż kiedy były długie. Znaczy.. nadal są w sumie długie, tylko teraz równiejsze. Wcześniej na plecach tworzyły trójkąt, sięgający wierzchołkiem poniżej pasa, teraz wierzchołek ścięłam na wysokości łopatek. Z przodu nie widać większej różnicy.I w ramach męskiej spostrzegawczości, (o przepraszam, dzisiejszy eksperyment świadczy o LUDZKIEJ spostrzegawczości) cała sobotę i całą niedzielę chodziłam w rozpuszczonych włosach,a ani syn, ani mąż (córka w Poznaniu) słowa nie powiedział, więc.. patrzą nie widzą. Tego mi jeszcze brakowało by poczuć się bardziej nieważną, przezroczystą..ech.. A dziś w pracy zauważyła tylko jedna koleżanka, która przychodzi na godzinę 13.. "oo obcięłaś włosy?" I jak z jajkiem Kolumba, wszyscy od razu widzie

Najpierw takie tam teoretyzowanie, a potem konkretniej ;)

Lubię bazgrać. Tak po staroświecku, długopisem po kartce. Bezmyślnie całkiem, lub właśnie w towarzystwie myśli poplątanych. Kłębowisko spiral, linie wijące się miękko, lub bardzo ostre, geometryczne. Potem czasem z tego co samo wyszło, staram się zrobić coś konkretnego. Stąd kiedyś zjawiła się rybka, skomentowana przez klienta, że taka smutna. Nie nie.. nie dokonuję psychoanalizy tego co nabazgram. I po raz kolejny ten sam wniosek, choć z różnych innych bodźców. Ale skojarzyło mi się, to co sądzę o swoim życiu, o wyborach. Otóż.. nie wiem czy ja dokonałam jakichkolwiek wyborów. Kiedy się zastanawiam nad tym, nie widzę takiej granicy, ostrej, decydującej:, że: o to zdecydowałam. Pewnie się mylę, bo w końcu kiedyś tam wybrałam szkołę, męża.. hmm... hihi.. Bardziej szkołę niż męża. On nastał raczej połączeniem przypadków, impulsów. Po prostu płynę sobie nurtem życia, tak sie unoszę na falach. Raz płynę szybciej, raz wolniej, raz ciepło i przyjemnie, innym razem zimno i jakieś płyną