Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Nie kłóc się i mu nie pokazuj...

Może ktoś nie zna tych dwóch mądrości ludowych, z chęcią więc się dzielę: Nie kłóć się z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem! Mężczyźnie nigdy nie pokazuje się całej dupy   Kilkanaście, prawie dwadzieścia lat małżeństwa, wiele łez wylanych, kosztowało mnie zdobycie tej wiedzy. Ideały bowiem miałam: o wszystkim można porozmawiać, każdy problem w rozmowie z osobą WYBRANĄ (!) na towarzysza całego życia ( w założeniu także ideałów!) rozwiązać, oraz szczerość i mówienie WSZYSTKIEGO jest konieczne by być w porządku. Oczywiście druga mądrość jest  przenośnią, bo akurat o żadną część ciała nie chodzi.;)  A tak naprawdę począwszy od zakupów „ee to stara bluzka jest, dawno w szafie leżała, albo nie zauważyłeś wcześniej, okazja niesamowita, za grosze”. I chodzi tu głównie o zdrowie psychiczne i dobro tej drugiej osoby. I nawet nie o zakupy egoistyczne.. Moja kuzynka np. kupowała mężowi, do garnituru, bardzo dobre i drogie skarpetki.  Akurat awansował.. Wiedział

O tym jak zostałam mordercą

Noc przespałam..fragmentarycznie ;) Kiepsko było się z łóżka wykaraskać, potem też ruchy spowolnione.. Przez co zrobiło się później niż powinno. Doprawdy, ten czas jest złośliwy! W związku z tym zaryzykowałam i zabrałam się ze Ślubnym, roboczym busem. Ryzyko polega na tym, ze można sobie rozpierdak, w krótkiej i wąskiej spódnicy, niebezpiecznie przedłużyć przy wsiadaniu.. Nie mówiąc już o eleganckim wysiadaniu i możliwości zmiany spódnicy czarnej na łaciatą.. Ślubny jednak elegancko i rycersko podłożył na siedzeniu swą bluzę, przez co ryzyko pobrudzenia choć odpadło. Spódnica też przeżyła. Droga minęła szybko, bez widoków zniewalającej przyrody. Ale i tak nie było na co patrzeć.. Burość nad bur ościami. A pogodę miałam zamówiona na dziś! Miało być słonecznie i cieplutko! Bo z G wreszcie  miałyśmy wybyć  na spacer, rower coś w ten deseń.. a tu dupsko! Do tego to moje gardło… pogadałyśmy zatem tylko przez neta, taka namiastka, ale dobrze, że jest ;) Zostałam mordercą. Znaczy.. zleciłam t

Ranek wycięty z obrazu Moneta

Wschód słońca pastelowy, otulony perłową mgłą horyzont, widoki jak na obrazach Moneta.. Tak się zapatrzyłam idąc dziś do pracy, na te odległe pola, drzewa, niebo, na ten cud poranny, że dopiero kiedy dotarłam do pracy, poczułam jak mi dłonie strasznie zmarzły! Koleżanki mówiły,  że szyby w samochodzie skrobały.. znaczy mróz był! Ale sobie poszedł... Wczoraj na spotkaniu było super. Pisarka jest niezwykle sympatyczna, potrafi opowiadać, co nie każdy pisarz werbalnie umie.. Uśmiałam się, mojej koleżance też się spodobało, zapowiedziała, że PRZECZYTA coś, a może wszystko;)  Po ukulturalnianiu zrobiłyśmy sobie gadulenie przy dzbanku herbaty, aż mnie Ślubny poszukiwać i popędzać smsami zaczął… no cóż.. Przyjaźń ze szkolnej ławy, a nawet prędzej, swoje prawa ma! Mieszkamy dwa domy od siebie, a widujemy się nie często. Do tego komfortowo było, bo byłyśmy same, miała chatę wolną :)Choć lubię bardzo jej rodziców, to taki czas bezcenny.  Na koniec herbatkę wyparł kieliszek nalewki. Za dawne dobr

Ochamianie pershingowe ;)

Dziś wlatuję tutaj jak przeciąg…. Obiad w tempie, pershing to przy mnie pikuś, nawet nie Pan Pikuś… Zaraz wychodzę na spotkanie kulturalne! Tak! Bo kultura na wieś przyjechała, to idę ją obejrzeć i posłuchać. Kultura owa jest moją imienniczką i pisarką. Bardzo dobrą pisarką, jeśli moja rekomendacja cos warta.... ha! jak czytałam jej książki to wielokrotnie myślałam: o ja tak napisałam! Albo.. mogłam tak napisać! oo tak uważam! Przy czym i śmiałam się często, zadumałam nie raz.. Skąd ona mnie tak zna???? G w pracy, więc nawet jej nie namawiałam. Za to udało mi się zaciągnąć przyjaciółkę ze szkolnej ławy, też zresztą moją imienniczkę. Nic nie czytała tej autorki, miała obawy „czy wypada?” Ależ jak to nie wypada? Tym bardziej wypada! W końcu chodzi o to żeby ZACHĘCIĆ , a ja już zachęcona jestem, co w naszej bibliotece było tego autorstwa, przeczytałam.. A nowy czytelnik jak najbardziej mile widziany! Idę też trochę.. bo mnie koleżanki z biblioteki prosiły, kiedyś tam pracowałam, więc.. ch

Ostatni dzień lata, po nocy stukających parapetów

Ostatni dzień lata zaczął się pobudką w ciemności, po nocy stukających parapetów.. Całą noc padało.. Do tego, jakby było mało paskudnie, poniedziałek.. Do późna czytałam książkę, bo termin oddania na dziś.. Nie mogłam sobie jej odpuścić, bo ciąg dalszy, ciągu dalszego interesujących perypetii życiowych, miłosnych bohaterów..  Niewyspanie, na własne życzenie.. Ranki już ciemne i będą coraz ciemniejsze… Pogoda paskudna od rana.. Samopoczucie zatem dość koszmarne i jak to napisałam Anky: Trzeba na coś zwalić, a lepiej na pogodę niż na własną ułomność uczuciowo-intelektualną.. Jakoś Polak i Polka także, mają się lepiej, gdy obwinić mogą kogoś, coś,  nie siebie.. A myślałam, że nie należę do tej niechlubnej grupy! ;P Około południa dzień pogodowo się rehabilitować zaczął.. Słońce wyjrzało, ociepliło się… A mnie ciągle jak siedziała, tak siedzi ,ta krowa na klacie.. Rozsiadła się zołza i oddychanie utrudnia.. Myśli zaciemnia. Tym razem krowy wina. ;) Przepędziłam ją jakiś czas temu, czasem l

Weekend mieszany uczuciami

Po deszczowym piątku, sobota wstała cudownie słoneczna i piękna, upalna wręcz. Dała oddech i trochę dobroczynnych fotonów. Pobudka nie za późna, nie za wczesna, taka w sam raz by się wyspać, a dnia wolnego zbytnio nie skrócić. Spędziłam tą sobotę zwyczajnie, domowo. Nie udało się spotkać z G, bo przed południem była w pracy, a potem to  ja nie mogłam.  Nawet naszło mnie by „wejść w szafy”, zrobić przegląd ubrań. Zabić w sobie chomika jak mawia G. Usiadłam przed otwarta szafą po turecku, spojrzałam w głąb i.. eee… nie chce mi się.  Za to upiekłam bezy ;)  http://kuradomowaczylicocina2.blog.pl/2014/09/21/udomowiona-beza/   Niedziela już nie dorównuje sobocie. Ani pogodowo ani samopoczuciowo. Klucha w gardle i pulsujący ból głowy. Żeby jeszcze od kaca, ale gdzież tam! I czyż ludzie  to nie zwierzęta? Uzależnione od pogody, aury… Ja z pewnością.. A może to sny co przyszły nieproszone tak mnie przytłoczyły… albo siła połączona i wypadkowa pogody i snów. No i przeziębienie też wtedy urasta d

"Popłyniemy białym latawcem, on przyrzeka, ona mu wierzy".....

Jak zwykle w piątek pobudka przy mantrze: „jeszcze tylko dziś,  jeszcze tylko…” Oraz: „jutro się wyśpię..jutro..”  Do tego ranek już zapowiadał dzień bury i deszczowy, nie kłamał.  Pada do teraz. Studentka dawała znak życia.. Necik od wczoraj już ma,… Pisała: ze gołąbków otworzyć nie może. Potem , że się udało i były pyszne, choć przypalały się przy podgrzewaniu.. A dziś prosiła o przepis na lane kluski i że przeziębiona jest.. W domu.. hmm.. Tak trochę dziwnie jak nikt nie podbiera mi kosmetyków, ani gumek do włosów nie muszę poszukiwać, a łazienka częściej wolna…. ;) Na froncie PMS rozwiązanie najbardziej dla mnie korzystne. Ślubny zasługę sobie przypisuje, że „odetkał” mnie jak trzeba.. dziwne.. teraz się tego nauczył? Dopiero?? ;P Ale już tak ma.. Jak dobrze to dzięki niemu,  jak źle to z mojej winy ;)) Synuś rok szkolny zacząl nadzwyczaj dobrze,  oceny oby tak dalej.. no cóż.. pomarzyć dobra rzecz ;) A w ogóle niechcicę mam straszną, JUŻ siedzę w koszuli nocnej, piję herbatkę, któ

Las kontra obroże

Jestem. Lekko szmyrgnięta dwiema lampkami domowego wina, jakie zostały mi zaserwowane na urodzinach chrześniaka. Jubilat gdzieś biega, dziś u kolegi.. Stale siedzi nosem w motorze rozbieranym na czynniki pierwsze, składanym od nowa.. Z jednego chyba robi dwa i obydwa jeżdżą! ;P To jego pasja, a od tego roku staje się też zawodem, bo poszedł do szkoły zawodowej o kierunku mechanik… Dobrze, że chłopak wie co lubi i czego chce, bo mój Synuś to oprócz gier komputerowych i biegania po boisku, pasji nie ma.. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej trenował tenis stołowy, należał do klubu, na treningi biegał.. W tym mroku zapowiedział, że to koniec.. szkoda.. ale cóż.. na siłę nie wypchnę.. Trzęsiawka pracowa trochę zmalała.. Pomógł wieczorny, poniedziałkowy spacer z G. Wyciągnęła mnie z domu wieczorem już ciemnym.. Po drodze robiłyśmy chwilę za hieny cmentarne, wzięłam znicz do mamy.. Cieemnooo było wyjątkowo, chyba ktoś latarnie pogasił i księżyc ukradł… G uruchomiła latarkę w telefonie i jak

Źle się dzieje albo pomroczność jasna... kaczy śmiech???

Kiedy i jak ta połowa września spierniczyła?? Dokąd tak gna? Prrrr …. Chociaż.. im szybciej tym bliżej wiosny…. ;) Póki co pogoda taka, że narzekać grzech..  PRAWIE wróciło lato.. Taka jestem wypompowana jak przekłuty balon.. Nie chce mi się nawet pisać, choć chce mi się pisac.. wiem, wiem.. bredzę! Mam prawo po taaaaakim dniu.. To że Sajgon i Armagedon to może nawet norma.. i powinnam pisać tylko jeśli stałby się cud i „byłby spokój” . Bo to już niemal norma: z wywieszonym ozorem , zaciśniętym  zaworkiem pęcherza, z kawą stygnącą 3 godziny zanim zrobię pierwszego łyka.. Taki był ten poniedziałek.. Ale to nie było najgorsze.. To atmosfera co od rana została skutecznie  zbombana, zupełnie niepotrzebnie podkręcona.. OOOo , że pojadę klasykiem „źle się dzieje w państwie duńskim”.. I niestety chyba tendencja spadkowa… Zaczyna mi się w środku robić źle, trzęsiawka itp jak myślę o pracy.. A do tej pory raczej mogliśmy się pochwalić  miłą atmosferą i firmowym ciśnieniem do wytrzymania.. Mam n

Terrorystka w gaciach i wcale o dupę nie chodzi ;)

Nie mam gaciii!! maaamoo! Ani skarpetek.. a jeszcze to bym chciała zabrać i to… bo ja za trzy tygodnie chyba  dopiero zjadę! I tak oto moja niedziela zupełnie niedzielna nie jest! Od rana piorę i wieszam.. nawet na balkonie pokazówkę robię .. aaa taam.. Mam na to wypięte!! Ludzie idą sobie do kościoła, a ja tu gaciami powiewam.. Linka znaczy powiewa.. Co prawda „niedzielna praca w gówno się obraca”.. Coś w tym może jest, bo w jedno kolorowe pranie wplątała się terrorystka, znaczy chu..steczka higieniczna i wszystko białymi pipiciami oblepiła.. wrr… Pogoda idealna na pranie, większość gaci już pościągałam ;P z linki… ofkors… Inna sprawa.. że TAM pralka jest. Ponoć zamierzają prać.. aa i nitkę z igłą też tam mają, a dwie sztuki czegoś tam rozprutego dodano do mojej góry „do zszycia”.. taa…. Odległość od domu taka edukacyjna będzie? Do listy dzisiejszych  nieszczęść mogę dopisać: wylazł mi fiszbin z najulubieńszego stanika! A to wczoraj był trzynasty! ;P Karton ze słoikami i zapasami różn

Życiowe przyspieszenie i zdarzeń nagromadzenie ;)

Życie trochę podkręciło obroty.. to już moja trzecia sobota z rzędu nie sielankowa, nie swobodna i nie taka naj naj bardziej ulubiona. Nie narzekam, fakt stwierdzam.. Ostatnie dni tez bardziej zajęte.. U dentysty w czwartek.. Jak zwykle spory poślizg czasowy, poczekalnia.. Moja kochana pani Basia gadułą jest, gada w środku a miedzy pacjentami wychodzi do poczekalni i każdego wita gaduląc też trochę.. Przez co czas ucieka.. .. Jak stwierdziła jedna pani w poczekalni: „wszyscy to wiemy, a i tak tutaj wracamy” po czym otworzyła przyniesioną książkę.. Ja tez przewidująco książkę zabrałam, wiec czas oczekiwania spożytkowany jak należy. Gadulenie może wkurzać, ale przez to czujemy się indywidualnie traktowani, po ludzku, nie maszynowo. Pani Basia zęby leczy całej mojej rodzinie, a moje od dziecka. Moje dzieciaki ją uwielbiają i już się martwię co będzie jak pójdzie na emeryturę, a to już niedługo :(  hmmm.. Chyba dobrą recenzją dla mojej zębolożki będzie to, że mam ciągle WSZYSTKIE ZĘBY,  na

Prawo do prawka, ułomność charakteru i dentysta

Pobudki teraz  mam jeszcze w szarości, ale kiedy docieram do łazienki wschodzące słońce zaczyna malować niebo.. Dziś nie było szału, dopóki nie wyszłam z domu! Całą drogę do pracy przebyłam z zadartym nosem! Połowa nieba we wszystkich  liliowych  odcieniach! Horyzont różowo pomarańczowy.. Jak to jest? Że natura ubrana w te wszystkie barwy jest taka piękna, a jakby człowiek na siebie tyle tego pozakładał, to obciach i kicz? Siedzę sobie tu teraz, ale niedługo pora ruszyć do zębologa…  Mam taką ułomność charakteru, że jeśli mam cokolwiek do zrobienia poza domem, czy jest to kompletnie niestresujący wypad na aerobik, zakupy czy jak dziś (tak całkiem nie najgorsza dzięki ulubionej zebolożce) wizyta u dentysty, to wewnętrznie jestem bardzo niespokojna.. Nie wiem jak to przezwyciężyć.. Nie umiem się w pełni odprężyć, a przyczyn znaleźć też.. Uzasadnienie? Jakie? Dlaczego człowiek, (czyli ja;)), nie potrafi zapanować umysłem na irracjonalnymi odczuciami? Może trochę się denerwuję tym, ze jadę

Środa minie, tydzień zginie..Armagedon?...

Jaki poniedziałek, taki cały tydzień.. Dziś dopiero środa, ale już widać, że sprawdza się  to powiedzenie.. Armagedon codziennie! Tłumy i same szczególne przypadki! ;) Noce księżycowe, kiepsko przespane, przez co w pracy przymulona strasznie jestem.. I przed pracą.. Najtrudniej zwlec się z łóżka, potem trybiki jakoś ruszają. Ale wczoraj.. Zamieniłam śniadania.. Synuś dostał moje, ja zabrałam jego.. Bidulek nie zjadł, bo z tym nie lubi… Ha! Widać głód za mało przycisnął, jak mawiał dziadek.. Dziś rano z oczami jeszcze śpiącymi weszłam do łazienki, jak zwykle unikałam spojrzenia samej sobie w oczy.. Lustrzanej potworzycy się boję ;) Jednak przy myciu zębów spojrzały na mnie dwie gęby!! Jedna zaspana moja, a druga uśmiechnięta namalowana palcem na lustrze! Zapewne dzieło Synusia, jak podejrzewam. Akurat wczoraj był Ten Dzień… Dzień, do zapisania kredą w kominie: Synuś sam z siebie się kąpał!!! WOW! Co prawda to kąpanie w jego przypadku polega głównie na odmaczaniu, ale jednak! ;)) To bard

Imieniny chytrusa

Imieniny ma, a nic nie postawił!!! Ani kawałka ciasta, ani nawet kawy!! Rano skrył się nawet za gęstą jak bita śmietana mgłą.. Myślał że się wykpi.. chytrus!! Słońce jednak osuszyło  mglistość i wyszło szydło z worka, a raczej wrzesień w dniu dziewiątym. ;) A co tam.. może dobrze, że ciasta nie dał ten wrzesień. Przecież się odchudzam! ;P Organizm jeszcze nie zauważył, ale przecież.. musi w końcu!  Kiepsko mi idzie, choć teorię mam obcykaną maksymalnie i najlepsza metodę znam!!! MŻ* lub szklanka wody zamiast!! W październiku spotkanie klasowe zaplanowane, zatem, może być tez Były ;P Zatem normalna kobieta chce wyglądać najseksowniej by gość żałował ;) Znaczy jeszcze bardziej bo żałował i 20 lat temu. Odżałował, więc trzeba przypomnieć.. okruuutna ;P Dziś paprykę konserwową robię, bo Córa uwielbia (surowej nie tyka) do obiadu ją je i na kanapce, nawet samą na chlebie.. Zatem na wyjazd (właściwie do drugiego domu) pozabiera. Przez co planuję w mniejsze słoiczki robić. Lepiej otworzyć dru

Nieporadnik: jak żyć z cholerykiem

Po takim pięknym dniu, w nocy niebo się gniewało, mruczało i waliło piorunami, woda się lała… Kiepsko przez to spałam, wstawałam sprawdzać okna, czy przecieków nie ma.. Mogę sobie ponarzekać i powyzywać? Aa w sumie niby u siebie jestem, ale gości nie wypada wciągać i narażać.. dlatego pytam…,. Jakby co to akapit ominąć, bo i tak nic wam nie wniesie! ;) A muszę, bo czuję się teraz w tej chwili jak to niebo w nocy.. i jak nie wyładuję się tutaj, to istnieje obawa, że nie dotrwam do 20 rocznicy ślubu (w lutym…) albo spędzę ją w wariatkowie, bądź w  więzieniu… ;PP Wróciłam z pracy, a wiadomo poniedziałek sam w sobie łatwy nie jest, nie chcę go demonizować ani utrudniać z założenia.. Ale na coś zwalić trzeba, pada na poniedziałek ;P … Kiedy dotarłam do domu napadła mnie kulinarna wena i pilnowałam się by nie usiąść z dupencją przy kompie, bo by uciekła.. Tym sposobem zrobiłam na dziś gulasz – dla młodzieży z ziemniakami, dla starszych z kaszą (młodzi nie wiedzą co dooobree), na jutro ugotow

Aaaaa kysz, apage myśli złe!!

  A iiiidź się przyklej!!!  To mogłoby być nowe powiedzenie zamiast „Sssss…obie idź” czy inne odpędzające!!  Ród much tak mnie w tym roku wnerwia, że zrezygnowałam z bardziej humanitarnych metod i LEP powiesiłam!  Żeby budzić człowieka w niedzielę skoro świt?? Zemsta!! Lato sobie jakby przypomniało, że kalendarz twierdzi, że jeszcze trwa.. Pięknie jest, gorąco nawet, więc chyba po obiedzie (pałki kurczaka z pieczarkami i ziemniakami w piekarniku* ) wyciągnę Ślubnego na rowery. Przyda się ciut ruchu i naładowania bateryjek słońcem i wit D. Żeby tak przechować to w sobie przez zimę… By deprechy nie wracały.. Córa pierwsza noc na nowym miejscu przeżyła.  Uff.. Posprzątały tam, poustawiały po swojemu, zrobiły zakupy… zaczyna się inne życie. Póki co jednak dziś wraca. ………………………….. Dopadły mnie „myślenice”, co oznaką zbliżającej jesieni chyba jest… jakiś czas udawało się je odpychać.. Chyba jednak czekałam. Do dziś. Do wczoraj właściwie. Myślałam, że nie czekam, ale cóż.. złudzenia to moje d

Na grzyby ;)

Wczoraj.. Pojechałyśmy  w końcu z G do lasu. Nie rowerami, bo stwierdziłyśmy, że grzyby by się jakieś przydały, a głupio tak po lesie z rowerem pod pachą.. No to jechałyśmy, jechałyśmy, ja już dawno zginęłam, bo orientacja kiepska.. ale dałam  się wieź.. cóż… ufam… owieczka na rzeź tez pewno ufa ;P Jechałyśmy polną drogą, ale taką nawet nawet w miarę. Samochód raz ciut zgrzytnął podwoziem, ale jechałyśmy dalej. W końcu G stwierdziła, że tu swoją Fabienkę może zostawić… Wysiadłyśmy G rzuciła: która pierwsza znajdzie grzyba dostaje kawę u drugiej. Kawałek uszłyśmy  i to ja znalazłam pierwszego grzybka ,co ponoć podgrzybkiem jest! Się nie znam, G tak powiedziała.. gąbeczkę miał, żółtą co ciemniała ciut.. W każdym bądź razie zaklepałam sobie ta kawę, więc co tam! Potem znalazłam dwa maluchne i wszystko.. G poszło lepiej, bo ja tak ciut cipę na oczach mam, ślepotę kurzą znaczy,  szczególnie o tej godzinie jak słońce zaczyna zachodzić.. (bo tez „najlepszą” porę na grzyby sobie znalazłyśmy!!)

No jak to bez tytułu? a co tam...

Za oknem cudnie, poranek rześki, pachnący pięknie ,choć  niestety już jesiennie..Droga do pracy sama przyjemność, magazyn tlenu na 8 godzin powinien wystarczyć.. Mimo w pracy czułam, że powieki to sobie chyba zszywkami popodpinam, by nie zasnąć!  Czas ciągnął się strasznie, aż przebudzająca babska głupaffka wróciła.. Nie wiem, ale szef chyba traci cierpliwość na te babskie hałasy! ;) Rozpiętość wiekowa dość spora, a jednak łapiemy w lot swoje żarty. Tematyka damsko męska, z podtekstem silnie seksualnym. Baby to jednak świntuchy ;P Nie zwalę na głód seksu bo został zaspokojony, w zupełności, więc w nadmiarze. Nie wiem jak koleżanki, ale dwie maja mężów w delegacji ;)  Jednak nie ma to jak dobre wygrzmocenie ;P Dziś wpadłam tu na szybko.. na krótko… G chciała mnie wyciągnąć na spacer po lesie, na wdychanie leśnego powietrza do głębi naszych płuc, a obie mamy pojemność oddechowo wydechową sporą. Jednak nie mogłam, bo ze Ślubnym jestem umówiona. I czekam. Czekam. Miał już być. W między cza

Nie kryminał, choć rąbanka, wątróbka i nożyczki zebrane do kupy….

Achtung. Wnimanje. Uuuwaga! Babskie przynudzanie! Chodzą za mną nożyczki. Znowu. Mam ochotę ściąć włosy, choć na razie czekam aż mi przejdzie. Znowu.  Mam dylemat, bo lubię je takie długie, kiedy rozpuszczę i spłyną na plecy, aż do pasa. Kłopotliwe nawet nie są. Umyje i same schną, bo awersję mam do takich posuszarkowych. Nie prostuję, pozwalam się im kręcić jak chcą. Kiedyś skręcały się bardziej, takie sprężynki, ale Córa mi je zabrała;) Przesąd, ale coś w tym jest.. Ponoć włosy zmieniają się co 7 lat. To tez może być prawda. A ja od ponad 20 lat ,ciągle z taką samą fryzurą. Niewielkie amplitudy, 10 cm w te czy we wte…  Kolor też.. Różne odcienie brązu, kiedyś kasztan, teraz ciemny brąz. Nuda?  Nie wiem.. Najgorsze, że jak zetnę, to se ne vrati w kilka dni, tylko dlatego, że zechcę… Z drugiej strony… może stopniować? Ściąć do połowy pleców i zobaczyć? Bo z drugiej strony i tak ciągle w koczkodana upinam, w rozpuszczonych za gorąco, w pracy przeszkadzają a i szybko przyklapują pod swoi

Poniedziałkowe bzdurzenia od seksu do...aniołów

Poniedziałek, pierwszy wrześniowy, zaczął się bardzo buuuro, przez co targowanie się z budzikiem trwało dłużej… Powieki jakieś takie nieusłuchane, członki ciężkie i każde jakby niezależnie i w różnym tempie się budziło.. Koordynacja marionetki prowadzonej przez epileptyka.. Burość za oknem spowodowała, że zdezerterowałam i uległam  przed  postanowieniem,  że rajstop niet, bo lato trwa!!.. I poszukiwania onych trwały, bo nie wiem kto podziurawił toto mi przez lato? W szufladzie z rajstopami, pończochami i skarpetkami, z ryżową szczotką szalał czy co? Znalazłam oczywiście sporo kolorowych rajstopek, ale  z rodziny grubych, a to już byłaby przesada! Jedne, ostatnie prawdopodobnie, się w końcu znalazły dzięki czemu dupencji mi nie przewiało w drodze do pracy.. Znaczy, że nawet przeciąg mnie nie przeleciał?! Ślubny tez tego wczoraj nie uczynił, nie ze względu na focha czy FOCHA, bo ja nie z tych co same siebie karzą brakiem seksu… Padł po prostu ululany dwoma piwkami i przemęczeniem z całeg