Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

Wigilia Anno Domini 2016

Zgapiłam się trochę, miałam wczoraj polatać po blogach z życzeniami, ale nie dałam rady. Byłam na szybkim spacerze z G. (przeciągnął się do półtorej godziny) jeszcze gotowałam kapustę z grzybami i popakowałam prezenty. Dziś jeszcze sernik i może pierogów parę zrobię.. Mój luzik trwa, może też dlatego, że tylko w ścisłym, czteroosobowym gronie rodzinnym, dziś wieczerzać będziemy... Choinka ubrana, przy wtórze śpiewanych na całe gardło kolęd, a co se będę żałować! Największą radochę ma z choinki Harry! Chowa się gałęziach, wspina i ściąga bombki.. Te dolne nawet mu pozwalamy, bo specjalnie nietłukące tam wiszą... Najbardziej lubi dzwoneczki metalowe, hałasuje , kulając je po całym domu i nosi zębach za tasiemkę, udając naszą świąteczną owieczkę z dzwonkiem ;) To my, w takim razie, robimy za pastuszków? Chciałabym życzyć wszystkim wiele spokojnej radości, spełnienia najważniejszego marzenia, szczęścia i wielgachnego zdrowiska!!! Świątecznie ale i nieustająco! http://youtu.be/CD1RJtYd1l

Notka, której nie miało być

Obraz
To będzie zapewne notka w rodzaju tych, co to tylko osoba pisząca wie co ma na myśli. A może nawet nie ona. Zatem idealna na lekturę szkolną.. Po pierwsze: "co autor miał na myśli" Po drugie czy słowo "zatem" jest słowem złym? Chłodnym? Odstręczającym? Czy jednak dającym nadzieję? Napisz odpowiedź w formie rozprawki. Dla chętnych temat wolny, zahaczający jednak o: Czy życzenia "szczęśliwych świąt" mogą brzmieć jak "żałuję, że się w ogóle poznaliśmy" Ooch. Po prostu MUSIAŁAM, bo niechciane i gorzkie łzy zaczynały mnie dławić w gardle. I tak mi po prostu przykro, choć z drugiej strony wiem, że tak wyszło. Tak po prostu wyszło, ponieważ wychodzi tak, kiedy łapka zraniona, boli i wszystko jest jak sól na to skaleczenie. I nie powinno mnie dręczyć, a dręczy. Stąd tu owo pisanie, co brzmi jak pierniczenie potłuczonej. :P Tak wiem, przesadzam. Cóż począć, w końcu jestem kobietą. I mam tak, że WIEM, bo obiektywnie wiem, a mimo to CZUJĘ co czuję. A było

409. Padać na nos, czy nie? Czego potrzeba kobiecie, nawet jak już to ma?

W niedzielę zostałam zaskoczona propozycją Ślubnego. Nie, nie o seks chodziło. Tym by mnie nie zaskoczył, chyba, że... eeee.. no może czymś. Zaskoczył mnie propozycją zabrania na spotkanie z Gwiazdorem. (Znaczy: św Mikołajem – tłum. dla tych spoza Wielkopolski) Oczywiście, nie pozwoliłby mi usiąść Gwiazdorowi na kolanach, ale chodziło mu o to bym pokazała czego chcę.. To wcale nie jest łatwe dla mnie pokazać: "o to!". Nawet tylko pod choinkę. Bo gdybym wiedziała...znaczy.. Bardziej wiem czego nie chcę. Co chcę, znaczy o czym marzę, w większości też wiem. No chyba;) Ale to najczęściej przegródka "cudem" albo "nierealne" ... Czas świąt to czas cudów, ale nie wypada mi ich wykorzystać do większości moich chceń... Wracając do Gwiazdora... No to czego potrzeba kobiecie, nawet jak już to ma? Ha! Torebki! Zatem dostanę niespodziewanie oczywiście, torebkę! Dwie do mnie mrugały... ale jedna wyraźniej. Moja ci ona (będzie)! Z torebką też o tyle łatwiej, że nie ma

Czwartek, piątek, sobota, niedziela...

W czwartek: Do miski wrzuciłam z puszki śledzia w oleju. Aromat śledziowy, a nawet bardziej niż śledziowy, rozniósł się po domu. Dorzuciłam cebulkę, pieprz, gdyż pieprzenie bardzo ważne jest. Baardzo;) Dowaliłam łychę majonezu, co by było jeszcze zdrowiej na wątrobę :P.To na kolację, jako że znudziły się nam już wszelkie sery i wędliny. Posmarowałam chleb masłem. Nakryłam do stołu, zaparzyłam herbatkę. Kołysząc biodrami, kocim krokiem wyszłam z kuchni, stawiając talerz przed mężem, nachyliłam się i seksownym, aksamitnym głosem szepnęłam mu do ucha: "jedz, bo śmierdzi" Wczoraj: Przyjechała Córa, zamarzył jej się bardzo piątkowy obiad ;) Pałki, ziemniaki z piekarnika. Z pieczarkami, bo te uwielbia Synuś. Udało mi się spełnić marzenie. Przyleciała G. Udało nam się pójść na spacer.. Gadać.. gadać.. podziwiać pomarańczowy, nisko wiszący księżyc, gadać... a kiedy wróciłam do domu i Ślubny zapytał co tam u G.. nie umiałam nic streścić! Wieczorna lampka wina odebrała mi siły, a

Moja poniedziałkowa środa czyli nie ma tego złego, co by... odpukać!

Faktycznie komp to złodziej czasu. Sam czas to uciekinier jakich mało, a jak dodać jeszcze tego złodzieja!!! Niby nic nie robię konkretnego..klik tu, klik tam, coś przeczytałam, zaczytałam się na blogu matkijedynej...Przed chwilą zorientowałam się która godzina i pobiegłam ratować, spaloną już prawie na węgiel, zapiekankę..ale na szczęście okazało się.. że zapomniałam ją wstawić do piekarnika!!!! Taaa daam! To jednak skleroza i roztrzepanie czasem pomagają!! Wolne dni, aż dwa (plus weekend) minęły szybko, a nawet szybciej. Pierwszego: zrobiłam brakujące zakupy prezentowe, jestem zadowolona. Mam nadzieję, że trafiłam. W tym roku nic wymyślnego, banalnie: ciuchowo. Ślubny dostanie sweter i piżamę (bokserki z t-shirtem,bo tytko taką uznaje), Synuś bluzę i spodnie, a Córa wielgachny szal i długi sweter. Największe obawy mam z Córą, bo najtrudniej trafić w gust, a przede wszystkim.. jeszcze nie "przyszedł" ten sweter! Hmm.. najwyżej dostanie szal, a sweter narysuję i napiszę:

Koniec smutów, czas powrotu afirmacji życia!

No to się wyjaśniło! W dużej części, że nie tylko te ostanie wieści .. ta huśtawka emocjonalna to był PMS! Niespodziewany, bo zbytnio przyśpieszony..Po co mi okres co trzy tygodnie? No, ale przynajmniej się wyjaśniło....Tylko teraz chyba muszę przegląd podwozia u profesjonalisty sobie dokładny zrobić..Zresztą dawno miałam to w planach... :P Najważniejsze, ze przeszła mi płaczliwość, trwa afirmacja życia! Harry chyba owego dnia wiedział czego mi trzeba, bo był wyjątkowo przytulaśny..Dziś już mniej, dziś bawimy się w ..raz dwa trzy..babajaga paaatrzyy. ;) Nie wiem skąd zna zasady zabawy z mojego dzieciństwa, ale doskonale umie się w to bawić. Tak jak w chowanego :) Wybaczam mu zabawę obgryzania moich gołych stóp, bo to może kara za latanie na bosaka...:P Nic.. po prostu wpadłam na całego: jestem zakochana! :) Przeraża mnie tylko, związany z tym uczuciem, strach o kolejną istotę... Tym bardziej, ze Harry wypuszczony na balkon (zrobił sobie kuwetę z donicy po pomidorach koktajlowych..) w

405. Emocjonalnych biegunów c d

Nie wiem czy to dzień dziś taki, czy jednak inne przyczyny sprawiają, że mam wciąż pocące się oczy. Emocje na wierzchu, rozhuśtana jak kobieta w ciąży ...odpukać! :P Chyba jednak to sprawka nagromadzenia wielu czynników.. W poniedziałek zadzwoniła do mnie A.. Wyobraźcie sobie, że martwiła się o mnie! Ona o mnie! Mówiła, że zauwazyła jakie wrażenie na mnie zrobiła jej choroba. A ja myślałam, że nie było ze mną tak źle! Albo, że nie okazałam tego. ...Bo moje emocjonalne reakcje są zwykle jak bomba z opóźnionym zapłonem... albo utajnioną eksplozją. W wielu przypadkach, przy różnych ważnych wydarzeniach, emocjonujących, na obu biegunach, dobrych czy złych, dopiero po czasie pęka tama... To jak kochać się, a orgazm mieć po kilku godzinach, gdzieś w samotności.. hmm... choc to może niezbyt dobry przykład ;) Do kielicha goryczy doszedł fakt, że brat mojej mamy jest w ciężkim stanie, w szpitalu.. :( Zbliża się świąteczny czas. W radiu lecą już świąteczne piosenki.. Większość prezentów już

Ech życie, ech świecie, ech nadziejo, ach strachu...

Wczoraj miałam wypad towarzyski, zwany pierwotnie "spotkaniem klasowym", ale po tym nielicznym gronie przybyłym, baaardzo zresztą nielicznym, nazwać to raczej można spotkaniem dawnych znajomych.. Droga nie taka daleka, ale też nie bliska. Ślubny mnie zawoził. Zachód słońca był cudowny, spektakularny, niesamowity!! Lokum zapewniła u siebie A. - moja najlepsza koleżanka z liceum. Zawsze trzymałyśmy się blisko i kontakt trwał, choć sporadycznie, zwykle raz do roku, przez te wszystkie lata po szkole. Nawet kiedy jeszcze nie było portalu nk.... Mogę nazwać ją przyjaciółką, choć ja całe życie bałam i nadal się boję tego określenia. Nie pytajcie dlaczego, bo w sumie nie wiem... hmm.. Może z obawy, że jak tylko tak kogoś nazwę, to okaże się, że się mylę? Drzwi otworzył mi jej starszy syn.. Synów ma dwóch, dużo młodszych niż moje dzieciaki.. Młodszy ma 4 lata – i jest to mega słodziak! Za chwilę wyszła A. W czapeczce, a'la turban... Boszsz.. no może to tylko taka mała ekstrawaga