Poplątanie i niepokoje (nie)normalnej czterdziestki...

Dziwne uczucie wróciło, zapewne wywołane zbyt dużą ilością wolnego czasu sam na sam ze sobą.. norma, widać, przekroczona..

Rano G wyciągnęła mnie na rower, gdzie wyżalić i wygadać się mogłam jak to mąż mnie nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpimy..a nie, to drugie to nie.. ;) Tak sobie mogłam jeszcze raz przeżyć wczorajszą wymianę zdań nieprzyjemnych. Nieprzyjemne tym bardziej, że ten mój Ślubny wiele racji ma. A jeszcze wczoraj wstydu się najadłam, bo odwiedziła mnie niespodziewanie szwagierka. Akurat ta szwagierka co jest pedantką i perfekcyjną panią domu. A ja..yhm.. wręcz przeciwnie. Ogólnie to mam na to dość wyrąbane. Na swoją własną stajnię, bo jak to G mówi „dom nie muzeum” ,  a tez  jak ja uważam: dom jest dla mnie, nie ja dla domu. Jednak zauważam, ze ten dom mnie już przerasta. Gdyby tak porządek sam się zrobił? Co? Skoro bałagan to potrafi!!  Do telewizyjnej perfekcyjnej się nie zgłoszę, bo choć bywam, emocjonalną ekshibicjonistką, to  na szkło parcia nie mam. Szkło by nie wytrzymało. Poza tym kamera pogrubia, a to już by była przesada, dla podkreślenia powiedziałabym, zbytnia, gdyby nie masło maślane.

A nie mówiłam że dziwnie mi? Już po tym przetrąconym pierniczeniu widać!

Nie dałam już się G namówić na kawę po przejażdżce, mimo,  że niby urlop czasem wolnym ma być.. Swoją stajnię zatem ogarnęłam, a że bez Herkulesa, to tak dość.. umiarkowanie. Ale poprawa jest. Odhaczone. Pomidory jeszcze się suszą, tata zaproponował swój piekarnik, bo z termoobiegiem. Na obiad ugotowałam kalafiorową i racuchy z jabłkami smażyłam. taa.. gdybym tak lubiła w połowie sprzątanie jak gotowanie..eech..

Córa w Poznaniu za mieszkaniem chodzi. Z koleżankami. Niech to się już wreszcie skończy!!  Ona też ma juz dosyć (jeszcze ta jej praca...) Dorosłość nie jest łatwa. Juz to wie.Co zrobić.. mamy dosyć..Juz? Taa..a jak dobrze pójdzie to potrwa lat pięć…  Boję się. O nią. O siebie, czy wydołam finansowo i umysłowo. Ciężko będzie, powinnam zbierać, oszczędzać, ale.. cholera nie umiem!! Rozrzutna chyba jestem bo na zwykłych zakupach, bez luksusów jakiś, dziś cztery dyszki zostawiłam. No dobra.. ale spódnicę i bluzkę tez zamówiłam. Z bonprixu.. ups.. to nie reklama? Może nie reklama, ale przesada i karygodne. Bo co kogo, że dupa mi urosła i w spódnice wciskam się zbyt trudno..

Kulinarny z Interii też przeprowadzam, Mecia  mi podpowiedziała  ale i tak już o tym myślałam. Tam tez notki wstawić nie można.

Jeszcze tutaj nie czujęe się swojsko. Błądzę, ale bez tego ględzenia i klikania na klawiaturze już bym całkiem się w środku poplątała! Teraz co prawda, przez siedzenie tutaj, ciut zbyt mocno przypiekłam kolejną porcje racuchów… Synuś z boiska wrócił głodny..ale  skoro słowa ze mnie wychodzą teraz akurat każdym porem skóry? I skaczą sobie po klawiaturze..MUUUsiałam!   Uratowałam  racuchy w ostatnim momencie, dobrze, ze PRAWIE robi dużą różnicę. Dlatego PRAWIE przypalone, przypalone w końcu nie są.

Z takich plusów.. pogoda jakby się poprawiała?

 

Przepis na moje racuchy:

http://kuradomowaczylicocina2.blog.pl/2014/08/21/racuchy-drozdzowe-z-jablkami/

Komentarze

  1. Ciepło tu u Ciebie i widzę, że pogodę masz cały czas. A racuchy uwielbiam. Zjadłabym nawet te odrobinę przypalone. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek muusi bo inaczej się uduusi ;-))))))
    Oj tam, na "murzyńskie" z lekka racuchy więcej się rzuca tego białego co krzepi i gitarka ;-))))))
    Masz rację, deprawacji młodzieży należy stanowczo się przeciwstawiać! Dobrze, że nie masz opcji podczas wchodzenia na blog sprawdzania dowodów osobistych bo ja na razie mam tylko legitymację szkolną ale psssst, nie mów nikomu bo zaczną mi się wpisywać Bieberopsychofanki czy gimbaza jaka ;-)))))
    ps. ten od stajni to Augiasz :-)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.. racuchem i cukrem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wydam..ci..zakluk zakluk i kluczyk za siebie!

    Aa ja wiem.. Augiasz stajnię miał, ale kto tam w końcu posprzatał? no? ja wiem, mitologię nawet lubiłam, dawno to było, ale Herkules czy Herakles( to samo ponoć) i była to jedna z dwunastu prac ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo te nasze bolączki-niepokoje, to sie zawsze pojawią w "odpowiednim" momencie. Nie wiem czy to zaraźliwe czy jak??? Mimo to pójdą sobie, zobaczysz. Strach zawsze będzie nam towarzyszyć jeśli chodzi o dzieci. Nawet jeśli one skończą tyle czy tyle lat.

    Ty się weź rozreklamuj z tym kulinarnym... ja nie mam kiedy, bo mi wciąż okupują komp...
    Piękna ta pogoda piątkowa

    OdpowiedzUsuń
  6. witam:)
    Niezwyczajnie i zwyczajnie u Ciebie. Jak ja lubię ludzi, kochających życie i dom. Kobieta o pięknej duszy, normalna, będąca sobą, przy tym z wielkim poczuciem humoru i lekkim piórem. Z przyjemnością się to czyta, w dodatku z uśmiechem od ucha do ucha. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Racuchów nie jadłam oooooooooooooooo a może i jeszcze dłużej :) Nawet spalone bym zjadła...Ale komu mam robić skoro pan Y nie lubi "słodkiego do jedzenia na śniadanie , obiad i kolację" ....Nie przejmuj się domem nie tylko u Ciebie potrzebne jest odgruzowanie...Ja zawsze latam i wycieram wyimaginowany kurz ale widzę że z wiekiem coraz bardziej mi to wisi....
    Co do bonprixu też nie jesteś sama , tydzień temu dostałam piękny w 50% wełniany płaszcz ze stójką :) I coś czuję że założę go chyba jeszcze we wrześniu....Póki co życzę udanego weekendu
    Pozdrawiam serdecznie pani X

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...