Las kontra obroże

Jestem. Lekko szmyrgnięta dwiema lampkami domowego wina, jakie zostały mi zaserwowane na urodzinach chrześniaka. Jubilat gdzieś biega, dziś u kolegi.. Stale siedzi nosem w motorze rozbieranym na czynniki pierwsze, składanym od nowa.. Z jednego chyba robi dwa i obydwa jeżdżą! ;P To jego pasja, a od tego roku staje się też zawodem, bo poszedł do szkoły zawodowej o kierunku mechanik… Dobrze, że chłopak wie co lubi i czego chce, bo mój Synuś to oprócz gier komputerowych i biegania po boisku, pasji nie ma.. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej trenował tenis stołowy, należał do klubu, na treningi biegał.. W tym mroku zapowiedział, że to koniec.. szkoda.. ale cóż.. na siłę nie wypchnę..

Trzęsiawka pracowa trochę zmalała.. Pomógł wieczorny, poniedziałkowy spacer z G. Wyciągnęła mnie z domu wieczorem już ciemnym.. Po drodze robiłyśmy chwilę za hieny cmentarne, wzięłam znicz do mamy.. Cieemnooo było wyjątkowo, chyba ktoś latarnie pogasił i księżyc ukradł… G uruchomiła latarkę w telefonie i jakoś do grobu żadnego nie wpadłyśmy.,.. Potem spacerek po naszej pięknej wsi.. W jedną stronę ja się wylewałam, w druga ona.. i tak ulżyło ciut.. W pracy też  trochę napięcie spadło..  Choć wczoraj z powodu awarii trzeba było zostać dłużej, co przesunęło mój wyjazd z G do lasu… Wyjazd się jednak odbył.. Wyjątkowo bałam się kleszczy, bo ostatnio nałapałam tego pełzającego po mnie cholerstwa sporo.. G wymyśliła, ze oprócz wypsikania się przeciwko, to.. Założyłyśmy na nogi  psie obroże przeciw pchłom i kleszczom!! Kto może w swoim CV zaznaczyć, że po lesie w psiej obroży spacerował?? To nie to samo co z pastowanym kabanem ale jednak!! ;)) Co chwilę wpadałam w pajęczyny tak klejące i solidne, że wolę nie widzieć tego co je zbudował.. Musi być ogromny i włochaty.. brrr… Krzaczory czepiały się nogawek i stale coś wędrowało po człowieku.. Pod bluzką nawet i w stanik się wciskało, choć tam już ciasno wystrczająco!! Nie wiem czy obroże nie odnosiły odwrotnego skutku!! Niby ze mnie dziołcha ze wsi, ale chyba nie leśna nimfa… ;)) Nie dało się tego wytrzymać, a grzybków i tak jak na lekarstwo… Chyba za sucho, albo ta moja cipa na oczach zaraziła tez  G.. Zabrakło nam w końcu cierpliwości i wytrzymałości na zaczepki owadów.. Wróciłyśmy wreszcie, też nie bez przygód, G odpadał pedał .. Nie wiem czy przedmioty martwe nie dają nam znaku byśmy się z daleka od lasu trzymały?? Stale jakieś awarie…. A i owadzi mieszkańcy wcale nie miłość nam tak okazywały, tylko odstraszały? Wleciałam jeszcze do G na kawę, na huśtawce, kto wie czy nie ostatnią w tym roku w takich pięknych warunkach pogodowych… W domu profilaktycznie spłukałam z siebie ewentualnych niechcianych lokatorów, łącznie z włosami, bo tam się pchały najchętniej… A padnięta byłam tak strasznie, że spać się położyłam jeszcze z mokrą czupryną.. Do tego całą noc uchylone okno.. To nie był dobry pomysł!  To kolejny raz.. Znaczy, że nie uczę się na swoich błędach.. Dziś czuję, jakby się mi smarkate lata przypomniały, pociągająca ciut jestem.. Hmm.. Jak powiadają, nie popełniam dwa razy tego samego błędu, tylko 4, 5 razy tak dla pewności.. ;P Tak dla całkowitej pewności poprosiłam Ślubnego o obszukanie czy coś się we mnie nie wżera.. Akcja poszukiwawcza nie trwał długo, bo szybko zboczyła w stronę zabaw gimnastycznych posuwisto zwrotnych.. ;)

Środa już dobiega końca.. Winko przyjemnie mnie rozluźniło, może będę dziś lepiej spała..

Komentarze

  1. :) skąd ja znam te problemy z pajęczynami we włosach... i mnóstwem ciągnących się za mną robali. W moich lasach też sucho więc nie ma szału na zbieranie grzybów. Bardzo żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie dlatego te robale tak atakują.. jedzenie samo do nich przyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. He ,he ...pomysl z obrozami dla mnie bomba,bo te szkarady wlasnie atakuja od ziemi , w trawie ich najwiecej.
    Pozdrawiam pieknie zapowiadajacym sie dniem u schylku lata...ech

    OdpowiedzUsuń
  4. fakt. na taki pomysł z obrożą pewnie bym nie wpadła :))) może dlatego, ze nie mam psa.
    najbardziej nie lubię, kiedy mi się pajęczyny do twarzy przyklejają. długo potem mam wrażenie, ze ciągle je mam na sobie. brr. choć samych pająków, jako takich się nie lękam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...