Na grzyby ;)

Wczoraj..

Pojechałyśmy  w końcu z G do lasu. Nie rowerami, bo stwierdziłyśmy, że grzyby by się jakieś przydały, a głupio tak po lesie z rowerem pod pachą.. No to jechałyśmy, jechałyśmy, ja już dawno zginęłam, bo orientacja kiepska.. ale dałam  się wieź.. cóż… ufam… owieczka na rzeź tez pewno ufa ;P Jechałyśmy polną drogą, ale taką nawet nawet w miarę. Samochód raz ciut zgrzytnął podwoziem, ale jechałyśmy dalej. W końcu G stwierdziła, że tu swoją Fabienkę może zostawić… Wysiadłyśmy G rzuciła: która pierwsza znajdzie grzyba dostaje kawę u drugiej. Kawałek uszłyśmy  i to ja znalazłam pierwszego grzybka ,co ponoć podgrzybkiem jest! Się nie znam, G tak powiedziała.. gąbeczkę miał, żółtą co ciemniała ciut.. W każdym bądź razie zaklepałam sobie ta kawę, więc co tam! Potem znalazłam dwa maluchne i wszystko.. G poszło lepiej, bo ja tak ciut cipę na oczach mam, ślepotę kurzą znaczy,  szczególnie o tej godzinie jak słońce zaczyna zachodzić.. (bo tez „najlepszą” porę na grzyby sobie znalazłyśmy!!) G zlitowała się i jeszcze jednego pokazała mi palcem..podgrzybka takiego znaczy.. Stwierdziłyśmy po spacerku polanami, że pojedziemy w inne miejsce. Pojechałyśmy dalej, aż tu Fabienka zgrzytnęła ponownie, potem ryczała jak traktor, wiec,., no tak G urwała sobie rurę wydechową.. znaczy, od samochodu urwała, bo jej rura ma się raczej dobrze… i tyle z naszej wyprawy.. pyr pyr pyr wracałyśmy pomału by ptaki w locie nie padały. Spacer był super, wyjazd śmiechowy, parę grzybków do jajecznicy.. Tylko wydatek teraz niezły, jak się okazało po powrocie to awaria większa niż wyglądało..

A dziś..

Teraz czekam na Ślubnego, choć godzina zero wybiła już dawno.. No cóż.. a podobno to na kobiety trzeba wciąż czekać! Ha! na trzeba czekać jedynie jak mam zajęta łazienkę! ;P Za chwilę (jak się doczekam)zawozimy graty (głównie łóżko) ciuchy , naczynia i inne takie do Poznania, Córa się już właściwie wyprowadza. Posprzątają w mieszkaniu, chcą załatwić Internet, jakieś wspólne zakupy, a wieczorem pewnie imprezkę zaliczą.. jak znam życie ;p Strach mam by jej wolność nie uderzyła do głowy, ale smyczy nigdy krótkiej nie miała, więc szok mniejszy powinien być;) Będzie co ma być, więc..odpukać!

Pogoda dziś znów przecudna, wolałabym ją spędzić inaczej niż dać się trząść  w busie ;)

Komentarze

  1. no rzeczywiście pora na latanie za grzybami dość specyficzna ;) co do studentki.. trzeba wierzyć, że niedaleko padło jabłko od jabłoni... czyli nic Cię nie powinno zaskoczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. noo.. nie wiem czy mnie pocieszyłas!!! ;P ihih..Bo np.. ja zostałam mamą zanim skończyłam 21 lat, więc.. czuję się za młoda na babcię chociażby.. ;P)

    OdpowiedzUsuń
  3. eeee... no to trafiłam jak kulą w płot... sorrki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty masz, za przeproszeniem, cipę na oczach, Ona se urwała rurę wydechową... nie powiem, ciekawe z Was egzemplarze... :)

    ja osobiście grzybów nie lubię zbierać, ze względu na czające się wszędzie zuo w postaci pająków,robactwa, pająków, pajęczyn, pająków, żmij, i pająków...

    ale jajecznice z grzybami bym zjadła... gdybym nie była akurat (jak zawsze...) na diecie, ofkors... :)
    miłego wieczorku...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo my z G takie ..mutanty.. nie mylić z mamuty.. zanieczyszczenie środowiska i takie tam.. chyba ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. na mamuty stanowczo za młode jesteście... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj! :) Ja uwielbiam grzyby zbierać... Cały tydzień zbierałam hihi :) Zapasy mam na zimę potężne . Bardzo miło Cię poznać i Twój blog, czyta się przyjemnie... Zostaję na dłużej :) I zapraszam do siebie..

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja lepsza nie byłam, też poszłam na grzyby przed zachodem słońca, (bo ludzi mniej) ale że umiem zbierać to cały kosz przyniosłam: prawdziwków i podgrzybków:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...