No jak to bez tytułu? a co tam...
Za oknem cudnie, poranek rześki, pachnący pięknie ,choć niestety już jesiennie..Droga do pracy sama przyjemność, magazyn tlenu na 8 godzin powinien wystarczyć.. Mimo w pracy czułam, że powieki to sobie chyba zszywkami popodpinam, by nie zasnąć! Czas ciągnął się strasznie, aż przebudzająca babska głupaffka wróciła.. Nie wiem, ale szef chyba traci cierpliwość na te babskie hałasy! ;) Rozpiętość wiekowa dość spora, a jednak łapiemy w lot swoje żarty. Tematyka damsko męska, z podtekstem silnie seksualnym. Baby to jednak świntuchy ;P Nie zwalę na głód seksu bo został zaspokojony, w zupełności, więc w nadmiarze. Nie wiem jak koleżanki, ale dwie maja mężów w delegacji ;) Jednak nie ma to jak dobre wygrzmocenie ;P
Dziś wpadłam tu na szybko.. na krótko… G chciała mnie wyciągnąć na spacer po lesie, na wdychanie leśnego powietrza do głębi naszych płuc, a obie mamy pojemność oddechowo wydechową sporą. Jednak nie mogłam, bo ze Ślubnym jestem umówiona. I czekam. Czekam. Miał już być. W między czasie G zdążyła do mnie wlecieć, w założeniu na kawę pershinga, tą kawę wypić, poklofcić, poociągać się z wyjściem (zwykle cześć sobie mówimy kilka razy zanim się rozejdziemy), spróbować wątróbki w śmietanie.. Wyjść nawet. A ja czekam. Nadal. Nic to.. normalka, czas Ślubnego jest jeszcze bardziej względny niż mój. Wyjazd - nie zając, teoretycznie.
Mam nadzieję, ze las też nie zając i pogoda nie będzie złośliwa, to jutro damy kleszczom szansę. Tfu tfu.. odpukać!
Oo chyba się doczekałam Pana i Władcy ;) Obiad na stół i jazda... ;P
Dziś wpadłam tu na szybko.. na krótko… G chciała mnie wyciągnąć na spacer po lesie, na wdychanie leśnego powietrza do głębi naszych płuc, a obie mamy pojemność oddechowo wydechową sporą. Jednak nie mogłam, bo ze Ślubnym jestem umówiona. I czekam. Czekam. Miał już być. W między czasie G zdążyła do mnie wlecieć, w założeniu na kawę pershinga, tą kawę wypić, poklofcić, poociągać się z wyjściem (zwykle cześć sobie mówimy kilka razy zanim się rozejdziemy), spróbować wątróbki w śmietanie.. Wyjść nawet. A ja czekam. Nadal. Nic to.. normalka, czas Ślubnego jest jeszcze bardziej względny niż mój. Wyjazd - nie zając, teoretycznie.
Mam nadzieję, ze las też nie zając i pogoda nie będzie złośliwa, to jutro damy kleszczom szansę. Tfu tfu.. odpukać!
Oo chyba się doczekałam Pana i Władcy ;) Obiad na stół i jazda... ;P
aaaa.. to ja już wiem dlaczego bloga oznaczyłaś że dla dorosłych ;) no i w pełni się zgadzam, że kobiety to świntuchy... zwłaszcza w grupie.. i zwłaszcza jak dopadną jednego faceta ;)
OdpowiedzUsuńdroga Loonei.... jak zwykle świetnie się bawię czytając Twoje wpisy:) pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńKurde, czyli OZN ci nie grozi.. a ja cierpię... a jak już przychodzi weekend i mąż w domu, to ja padam na pysk i nie pamiętam czy grzmociło się coś czy nie...
OdpowiedzUsuńLooncia ostatni weekend ciepła ponoć. Obyśmy wit D od słońca nabrały na cały przyszły czas, bo znając nas obie, to będziemy melancholijne conajmniej
(Ty wiesz, że nasz portal poprzedni całkiem już padł...? nic nie można tam zrobić..)
A to ciekawe bardzo, no to że baby to świntuchy, hmmmm no nie miałem okazji pracować z większą ilością bab, a szkoda :)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńOdznaczyłam, tak w razie czego,bo dobrze się znam od tej strony..;)))
OdpowiedzUsuńNie grozi, mi nie grozi.. o ile szlag mnie nerwowo nie trafi to zabije mnie seks;0
OdpowiedzUsuńciii.. nie wiem czy nie zdradziłam tajemnicy tajemnic i teraz babski ród mnie wyeliminuje.... ;P
OdpowiedzUsuńNo trudno, posiadanie wiedzy wymaga poświęceń, więc uznajemy, że Cię poświęciliśmy i czuj się poświęcona, a przy okazji skoro i tak jesteś poświęcona to zdradź może jeszcze coś :)
OdpowiedzUsuńhymmm... piękna śmierć :)
OdpowiedzUsuńTez tak uważam ;P Czyli robię dobry uczynek :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że nie raz mi się coś zakazanego wyrwie, bo jestem typową kobieta i zachowaniem tajemnicy problem...uuups.. a nie mówiłam! ;)
OdpowiedzUsuń