Apel do samej siebie - patchwork urlopowy - środa

Przywołuje się Looncię do porządku!! Absolutnie, pod żadnym pozorem nie ma się tak czuć! Prawa nawet nie ma, ani uzasadnienia!!!

Taki to apel do siebie wystosowałam, bo mimo rzuconej na mnie klątwy pogody urlopowej (i jak tu w nią nie wierzyć??) to URLOP jest! Co już stawia mnie w uprzywilejowanej mniejszości, więc docenić trzeba! A nie czuć się tak chandrzycowato!

Kaha, co jest?? W powietrzu Wielkopolski coś wisi czy jak?

Plask!

W pysk strzeliłam swoje marudzenie wewnętrzne.. że zeżarłam tą paczkę oreo (przewidująco nie kupowałam tej największej) …że hula-hop przyniosłam, odkurzyłam i… nie zakręciłam.. To nie urlopu przecież wina!! Tylko wrodzonego lenistwa i nabytego łakomstwa!

Plaśnięcie (mentalne) pomogło o tyle, że chociaż do łazienki poszłam, najpierw czyszcząc kibelek, zlew, lustro i w ogóle wykonałam tam czynności sprzątające. Potem umyłam włosy, a pazurki pomaluję, buntowniczo, w salonie (jadalni i sypialni, 3 w 1)Te zabiegi higieniczno upiększające zmotywowała wizyta u okulisty. Pani oczolog piękna jest, więc bym się tak ja ta ostatnia przy niej nie czuła… Może dużo zabiegi nie pomogą.. Ale zrobię choć to minimum.. aa zresztą.. Jak umyte na  świeżo, pozostawione do swobodnego wyschnięcia, te moje ciemne i długie loki, zrobią całkiem dobrą oprawę. Choć przydałoby się już je zafarbować.. Farba w szafce, ale zbieram się w chęciach… Dziś już nieeee, bo lepiej robić na takie mniej świeże włosy…

Dziś zatem z moimi chłopakami wybędę, może zahaczymy sobie jeszcze gdzieś, po spoglądaniu w oczy.. Studentkę trzeba będzie umówić na wizytę, w czasie jakimś feriowym…

A studentka chyba gdzieś.. SCHOWAŁA, mój ulubiony lakier do paznokci..

Synuś (ręka się goi jak na psie) jest  jeszcze w szkole, więc  spokój domowy.. hmm.. Może jakiegoś filmu antydepresyjnego poszukam? Mama Mia zawsze działała, ale ostatnio już chyba przedawkowałam, na czas jakiś… Chyba czegoś innego poszukam… aa „Lepiej późno niż później” tez super jest… tam tez szum morza i aktorzy pierwsza klasa…

 

Tylko, że przy filmie coś by się pochrupało.. jabłuszko? :)

 

Komentarze

  1. Ja filmów nie polecam, bo kiedyś powiedziałam właścicielowi wypożyczalni, żeby sobie "Chce się żyć" obejrzał na smutki. Przychodzę po weekendzie i pytam, czy mu się podobał, a on na to, że od soboty leczy się z depresji po obejrzeniu. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marfefeczkę se chrupaj... a ja mam to gdzieś... jak sobie film oglądam to chrupię co dobre i wiesz w co pójdzie? w cycki... w moje może pójść.
    Seks jest lepszy od siłowni. Masz urlop. Mężowemu zrób niespodziankę, że możesz więcej niż on... tylko go nie zajedź!!! Ja mojego mogę... ma takie tyły u mnie, że czas nadrabiać to i owo...

    OdpowiedzUsuń
  3. ano.. Dla kazdego coś innego do pocieszania potrzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. daj spokój.. jak mi pójdzie jeszcze więcej w cycki, a uwierz nawet od patrzenia na słodycze przybywa, to już wcale w sklepach "dla ludzi" nic nie znajdę...
    Ale z seksem masz rację.. Moze ostatnio nieco zaniedbałam te ćwiczenia i przez to..rosnę? Mój Ślubny by cię polubił! ;) jego nie da się zajechac....;P

    OdpowiedzUsuń
  5. przywilej posiadania nastoletniej córki ma to do siebie, że lakiery, tusze, cienie.. tudzież kolczyki i inne rajstopy, znikają jak kamfora... a na zadane pytanie - Córciu.. nie widziałaś tego czy tamtego? pada stwierdzenie..- Mamuś, ja wzięłam... -Chyba mogłam co nie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...