Mała odsłona dziwnej mnie..

Wczoraj. Wczoraj było silniejsze. Nie było słone. Dziś nie zmieniło NIC, a jednak jest inaczej. To chwilowe. To na mgnienie, które akurat trafiło na chwilę z klawiaturą. Może tylko tak może się uzewnętrznić.

Wczoraj wyjęłam z szafy dwie bluzki. Do pracy. Powiesiłam na wieszakach w widocznym miejscu.

-Dwie bluzki do pracy potrzebujesz?

-No coś ty! Ja im robię konkurs! Niech wiszą całą noc, zastanowią się, może SAME ODPRASUJĄ, a wygrana będzie mogła ubrać mnie! ;)

Spojrzał się Ślubny na mnie jak na dziwoląga.. No co? Takie to dziwne? W takich chwilach wiem,  że nie ZNA mnie, nie zna pewnej strefy mojej duszy. Zresztą.. dlatego m in za niego wyszłam. Jeśli  się czegoś nie da DO KOŃCA, to nie można WSZYSTKIEGO stracić.. Tak myślałam.. Nieprawda! Część nieużywana umiera. A wcześniej woła, płacze i tęskni.

Dzień piękny, mimo chłodu. Tak.. Rękawiczki i botki poszły w ruch.. I cieplejszy płaszczyk, „odziedziczony” po Córze, zamiana można powiedzieć.. I nie wiem dlaczego szczelina w duszy się powiększyła.. Ta „rysa na  szkle”.. Kiedyś nie znałam jej przyczyny, ale widocznie dusza już tęskniła.. Teraz wiem skąd ta rysa, czym jest, co wcale mi nie ułatwia.. Drzwi zamknięte, złudzenia wypalone, a jednak…

Czy może brakować czegoś czego nie było? Albo tęsknić za kimś, choć naprawdę się go nie znało, a jedynie wyobrażenie? Czasem ktoś przemknie przez życie, jak cień, jak blask, a potem zostaje pustka nie do wypełnienia…  Gulę w gardle mam i walczę z łzami. Może powinnam je uwolnić… Po co to wraca? A może zawsze jest we mnie, czasem tylko schodzi głębiej, pozornie niezauważalne, ale jednak przez to trwalsze…  Może najgorsza jest świadomość, ze ja takiego śladu nie zostawiłam..

Zaraz upchnę znów w czeluściach wspomnień-wyobrażeń.. Choć chciałabym zapytać: JESTEŚ TAM? Pamiętasz? BYŁAM? JESTEM?

Nie wstydzę się swojej słabości, może jedynie tego płaszczenia się, błagania o uwagę, o chwilę, o słowo…

Słoność duszy bujam muzyką..

Tyle chciałam dziś zrobić, pracy wykonać, a jak przekłuty balon czuję się.. Chyba dam łzom wolność, zmieszam z wodą pod prysznicem.. Zmyją rysę znów na jakis czas, moze kiedys na zawsze..

Komentarze

  1. Tradycyjnie oddziękowuję :-)
    Nie, nie zmyjesz bo takie rysy są niezmywalne chyba, że zdarzy się "Cud niepamięci" zwany inaczej pieszczotliwie sklerozą lub demencją starczą ;-))))))))))))
    Może z drugiej strony lepiej, że takie rysy w nas tkwią bo patrząc z perspektywy czasu pozwalają wyciągnąć konstruktywne wnioski i czegoś nauczyć się.
    Igrając z cieniem lub blaskiem jednego nie wolno robić, płaszczyć się czy błagać o uwagę bo to jest uczuciowe samobójstwo. Teraz już wiesz, prawda?
    Pozdrawiam wieczorowo i dziękuję za wpadnięcie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Loonei, można tęsknić za czymś czego nie było, można krzyczeć i wyć. Można pragnąć czegoś czego nigdy nie dotknęliśmy... można tkwić w tym co mamy... krzyk, łzy tłumiłam, gdy leciała woda do wanny. Nie Loonei, nie potrafię tak. Ja naprawdę nie potrafię tak się dusić.
    Jest mi dziś dobrze. Wiem, że nie będzie mi łatwo... może to chwilowe... ale warto.
    Ja nie mam już nic do stracenia. Dosłownie nic.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie smutaj looneiowa, bywają jeszcze gorsze przypadki :-)))
    Pozdrawiam łikendowo :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecież to naturalne, że są w naszej duszy jakieś szczeliny, w których możemy zapisać chwile, które nie zaistniały. Czy byłyby lepsze niż te, które przeżywamy... Kto to wie? Ale taka jest przekora naszego pojmowania, mamy dla przeciwwagi w myślach jakąś iluzję, którą rozświetlamy realne przeżycia. Pozdrawiam ciepło! Anita

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, o czym mówisz. To trudne. Ale to, jak się będziesz z tym czuła przez następne miesiące, lata w bardzo dużej mierze zależy od Ciebie samej. Od pracy, jaką wewnętrznie wykonasz.

    Musisz znaleźć swój własny sposób na to, żeby polubić tę cząstkę siebie, żeby zamiast dramatyzmu i tęsknot nadać jej trochę luzu, czułości, dystansu, uśmiechu, takiego pozytywnego "no cóż - moje życie, dusza, biografia ma wiele zakamarków. To normalne. Taka jestem. A teraz idę dalej i dobrze mi z tym".

    Polub ten stan. Polub tę część siebie. Nie dramatyzuj, nie poddawaj się temu, nie rozważaj przesadnie, nie rozdrapuj. Po prostu oddychaj głęboko i uśmiechaj się, jak tylko Cię to najdzie :-)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zagralas na czulych strunach... uslyszalem znajome tony...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopóki nie trafiłam na blogownię, myślałam, że jestem taka INNA, ta RYSA, ta struna, to rozdwojenie.. A po krótkim czasie przekonałam się, że wiele osób, prawie każdy taką czułą strunę, czy rysę ma....

    OdpowiedzUsuń
  8. Blogownia niezla rzecz... czasem potrafi zagrac jak solidna orkiestra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Choć dobrymi radami ponoć piekło brukowane...ale to mądre i skuteczne rady:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...