Pozytywny poniedziałek, z bielizną w tle...

Ojj działa się krzywda organizmowi, oj działa! Kiedy w ciemnościach, o godzinie 6, oczęta miał otworzyć!! Rozbestwiło się ustrojstwo przez ten czas wolnyyyy! Bo o ile przez pierwsze dni, biologiczny zegar pilnował, by ze snem nie przeholować, to pod koniec tygodnia już próbował wyspać się na zapas!! Nie da się, wiadomo, ale kto zabroni próbować?

Nie powiem, bo nawet z ochotą szłam dziś do pracy i o dziwo.. tak mi zostało do końca dnia!! Gdyby jeszcze ta pobudka i droga do pracy nie w ciemnościach się działa, to już by był cudmniudmalyna!

Sny miałam dość dziwne. Jakiś szpital i przystojny pan doktor znany z operacji plastycznych, wyrostek robaczkowy (dlaczego robaczkowym zwany??) mi wycinał. Usiłowałam go namówić na promocję, znaczy by przy okazji sadło powycinał… Wstydziłam się też za swój „szczęśliwy” stanik*, bo taki był niereprezentacyjny.. Niby zawartość stanika nienajgorsza, ale babcia zawsze powiadała: „bielizna musi być pierwsza klasa, bo jakby tak do szpitala znienacka…” No to ja się wstydziłam, aż się obudziłam.. hmm.. Bielizna faktycznie najważniejsza.. Kojarzę szwagierkę, w ładnej sukience, na Komunii jej córki.. A majtki stworzyły jej krzyżyk na doopie, bo wiadomo jak idzie przedziałek (nie może w drugą stronę bo doopa na schodach by klaskała;))… nie mówiąc jak się przez nie sukienka układała z przodu…

Taak.. Najważniejsze, to  co człowiek ma w środku, a zaraz po tym, jaką bieliznę nosi:)

A tak ciut w temacie.. Dziewczyny?! Czy wasze rajstopy to tez jednorazówki?? Ja dziś cała w oczkach chodziłam.. Dlatego wolę te grubsze, są trwalsze i nawet przyjemniejsze.. Lepszy z nich raj(dla)stóp…

A drugi ciut tematu: Ślubny ostatnio ma swoje „ulubiene” bokserki z napisem „Instruktor Ostrej Jazdy” i z dużą litera L,  co nie znaczy, że cały czas w nich chodzi.. Za to popędza z praniem… Ode mnie je dostał, niech się łudzi;P

Po pracy wleciałam do G na kawę perhinga, zemściła.. znaczy zrewanżowała się, siekierezadą w prawie-betoniarce… Ale jak zwykle, TAM, smakowała mi, choć ja lubię dość słabą… Mogłam sobie pozwolić na małe przedłużenie czasu pershinga, przez co w sumie stała się kawą w normalnym tempie wypijaną, bo obiad miałam gotowy.. Wczorajsza porcja „zapiekanki gyros” okazała się spoora (spokojnie dla mojej rodziny mogę robić połowę, a całą imprezowo… Albo na dwa dni, za tą opcją jest Ślubny, bo na drugi dzień okazuje się jeszcze lepsza!!  Nie sprawy, mi to nawet leży:)

No to poniedziałek okazał się (odpukać.. choć zachód słońca już..)całkiem udany!

Jeszcze raz odpukać.. bo wiadomo.. Drugi może wrócić!

 

*Faktycznie takowy szczęśliwy stanik posiadam, ale mam nadzieję, może się łudzę, ze jest w lepszym stanie niż ten we śnie..

Komentarze

  1. no to też pamiętam to babcine " znienacka" ;) ale ja mam wątpliwości, bo jak tak nagle Cię ratują to po prostu zdzierają wszystko i nie zastanawiają się jak się prezentujesz w koronkowych fatałaszkach ;) rajstopy jak rajstopy ale pończochy to jednorazówki i dlatego do razu kupuję dwa zestawy takie same, to mam na zmianę ;) co do bokserek męża, właśnie podsunęłaś mi pomysł na prezent urodzinowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo to nawet jestem pożyteczna! :)Cieszę się… a drugie ma z napisem „Zaklepany” i odcisk dłoni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. raj(dla)stóp :))) ja uwielbiam rajstopy ciepłe, grube i najlepiej wełniane, takie na ostrą zimę, o najwyższej grubości bo jestem wiecznym zmarzluchem:))) I mam całą szufladę zapasów;))) a co!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ma to jak czerpać pożytek z rad blogowiczów ;) muszę poszukać takich " frywolnych", ale jak gruchnę śmiechem tuż PRZED, gdy dojrzę napis?... i "nastrój " opadnie?.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te babcine mądrości to widać standard, bo moja też o tym mówiła. I jeszcze o myciu. Wbiła nam to do głowy skutecznie. :) A grubsze rajstopy też wolę. Nie dość, że trwalsze, to jeszcze przyjemniejsze dla skóry.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam przymusowe wolne... zapalenie oskrzeli mnie pokochało i teraz się urlopuję. A dalej to Ci powiem, że rajstopy to się do niczego robią. Naprawdę. Zakładasz i sru leci do góry oczko... ja może za mało delikatna jestem?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz, zaraz... czegos nie rozumie... jak to popedza z praniem? Czy to znaczy, ze twoj slubny nie pierze sam swoich rzeczy? Moze to i nie glupie... ale jednak ja wole nadal sam prac swoje rzeczy. A moze dla jaj zaproponuje mojej A. zeby zaczela prac moje rzeczy :) Ciekawe jak zareaguje...?

    OdpowiedzUsuń
  8. i jeszcze dobrze byłoby pamiętać o tym aby nogi (obie) wydepilowane były, bo to tez możemy sobie znienacka uszkodzić (tfu,tfu) a później pokazywać jakiemuś lekarzowi :))
    a nie. rajstopki moje się nie oczkują. nawet te cieńsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. A pewnie, że piorę.. swoje, dzieciaków, jego.. pralka nie jest rasistką! ;P

    Tuz po ślubie zauważyłam, ze ŚLubny sam sobie, ręcznie, pierze skarpety.. Powiedziałam: "Kochanie co robisz? Przecież wrzucę do pralki i bez problemu! " Wiele razy tego żałowałam.. kiedy naerzekał, ze nie ma czystych akurat tych, co sobie wymyślił..:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pierdziele!! ale on ma dobrze!! do mnie nigdy nikt nie powiedzial "Kochanie"... :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?