Skończony patchwork urlopowy - piątek

Wygląda na to, że zmieniła się. Jesień. Stała się nagle mniej łaskawa, złośliwa, chyba chandrę ma, bo ciągle płacze!!

Przez co wstawać mi się nawet nie chciało.. Szczególnie, jak właściwie człowiek NIE MUSI..JESZCZE! Wstałam w końcu  jednak zastosowawszy metodę „na starą Węgierkę” polecaną przez moją panią od aerobiku (tęsknię za nią i za tamtym aerobikiem…) Metoda polega na tym, że po przebudzeniu przyjmuje się pozycję „na brzuch”, następnie podciąga kolana pod się.. a potem swoje centrum na świat wypina.. i kołysze się tym centrum, rozluźniając biodra, na prawo na lewo i kilka razy tak.. Potem się powoli przyjmuje pozycję do powstania i wstaje.. I energię, od tego wstawania, pozytywną się nabiera.. Otóż… Nie  wiem co by było jakbym „starej Węgierki” nie zastosowała!! To dopiero byłby dół!!!  I dodupizm! (Termin wymyślony przeze mnie na poprzednim blogowisku)

Dobrze, że jeszcze weekend przede mną, choć zaczynam przypuszczać, że wolne nie robi mi dobrze.. A powinno! Bo wyspana jestem i narzekać nie mam co!! Chyba czasu za dużo na myślenie i tęsknoty.. Rysa na szkle sobie rośnie, rośnie… Po łapach sobie parę razy musiałam dać by nie uczynić czegoś co znów złudzenia obudzi… w celu tym swoją dumę budziłam, bo jakaś taka malutka i żałośnie pokwikująca znów się stała…

Zaraz ziemniaki wstawiam, bo Córa na obiad ma być…znaczy.. Córy jeść nie będziemy, ona przyjeżdża i się załapuje.. Do tego mizeria z dużą ilością koperku i jajo sadzone. Niewymyślne, ale ta zapowiedź dzieci ucieszyła, bo luubią.

A drzwi nadal nie przebite, nawet Ślubny nie zaczął.. Kartony z duperelami  stoją, sterty książek na podłodze, a tu ni hu hu…. Ooommmm… Ponoć młotowiertarka mu się popsuła..hiih… noo wydawało mi się, że jednak działa jak trzeba..

Komentarze

  1. To od dzisiaj będę wstawać na "stara Węgierkę". Zobaczę, czy to rzeczywiście działa. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem ciekawa czy Tobie zadziała! :)
    Pani od aerobiku twierdziła, ze Węgierki nawet tak na plaży robią.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, dzisiaj zapomniałam. Muszę sobie wbić do głowy! Łatwo nie będzie, bo przed pierwszą kawą nie pamiętam, jak się nazywam, ale spróbuję. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. no to ja też spróbuję... z tym moim bolącym kręgosłupem to dopiero będzie wyczyn ;) ... ale czemu Węgierka a nie Rumunka?... zastanawiające ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...