Ten sam Księżyc nad nami
Komputer i net znów chodzą mi jak na korbkę.. widać i im się nie chce… W pracy się jakoś pokulało z rozpędu, bo jak się już zaczęło to i skończyć się musiało, wszak nikt spać tam nie będzie… Obiad po najmniejszej linii oporu, skutkujący tym, że ostatnio kupiłam sporo sera białego.. Na wczoraj w pierogi leniwe trochę poszło, a dziś pyry z gzikiem :) Ślubny lubi, a roboty prawie wcale, bo pyry nawet ubrane do tego, w mundurkach.. Len i niechcica mnie znów złapały w swoje szpony i nie wiem czy to wina pyzatego księżyca? No bo przecież nie moja! ;P
Z Księżycem sobie trochę pogadałam wczoraj jak wracałyśmy z G ze spaceru.. Wychodziłyśmy na ten spacer w słońcu jeszcze, na zakończenie weszłyśmy do sklepu zrobić zakupy, a wyszłyśmy nocą prawie!! I nie znaczy to wcale, że tak długo kupowałam, ale to, że całkiem znienacka tak ściemniało… Oczywiście „pogadałam” to za dużo powiedziane, bo Księżyc jeszcze nigdy mi nie odpowiedział.. A mówię do niego od lat, bo fascynuje mnie od dziecka.. Kiedy jest taki pyzaty jak teraz to: ma twarz.. oczy, usta nos.. Widzę to przecież.. Lata temu..Podczas jazd granatowym maluchem, z moimi rodzicami, starałam się go z oka nie spuścić, a on podążał za mną.. Śledził i pilnował.. A że jakiś czas potem, nie upilnował.. To już insza inszość ;P Pewnie uznał, że tak ma być, wtrącać się nie miał zamiaru, albo podpatrywał.. Sstary zbereźnik.. ;) Ten to się już dawno powinien znudzić, tyyyle pewnie widział.. Wszystkiego: ludzkich dramatów, uniesień, łez i szczęścia, tragedii, namiętności, zbrodni.. Bywało tak, ze go prosiłam o przekazanie wiadomości komuś.. W końcu ten sam Księżyc nad nami… Nie wiem czy przekazywał… Jakby miał się wtrącać we wszystkie sprawy ludzkie, to już dawno by zbladł i wypłowiał! Wszystko to wiem, a jednak… dalej będę w niego się wpatrywać i myśli posyłać…
Z Księżycem sobie trochę pogadałam wczoraj jak wracałyśmy z G ze spaceru.. Wychodziłyśmy na ten spacer w słońcu jeszcze, na zakończenie weszłyśmy do sklepu zrobić zakupy, a wyszłyśmy nocą prawie!! I nie znaczy to wcale, że tak długo kupowałam, ale to, że całkiem znienacka tak ściemniało… Oczywiście „pogadałam” to za dużo powiedziane, bo Księżyc jeszcze nigdy mi nie odpowiedział.. A mówię do niego od lat, bo fascynuje mnie od dziecka.. Kiedy jest taki pyzaty jak teraz to: ma twarz.. oczy, usta nos.. Widzę to przecież.. Lata temu..Podczas jazd granatowym maluchem, z moimi rodzicami, starałam się go z oka nie spuścić, a on podążał za mną.. Śledził i pilnował.. A że jakiś czas potem, nie upilnował.. To już insza inszość ;P Pewnie uznał, że tak ma być, wtrącać się nie miał zamiaru, albo podpatrywał.. Sstary zbereźnik.. ;) Ten to się już dawno powinien znudzić, tyyyle pewnie widział.. Wszystkiego: ludzkich dramatów, uniesień, łez i szczęścia, tragedii, namiętności, zbrodni.. Bywało tak, ze go prosiłam o przekazanie wiadomości komuś.. W końcu ten sam Księżyc nad nami… Nie wiem czy przekazywał… Jakby miał się wtrącać we wszystkie sprawy ludzkie, to już dawno by zbladł i wypłowiał! Wszystko to wiem, a jednak… dalej będę w niego się wpatrywać i myśli posyłać…
Pyry to wiem ale gzik? Oświeć mnie co to jest bo mnie raczej kojarzy się z "gzeniem" a to nijak nie pasuje mi do pyr ;-)))))))
OdpowiedzUsuńKaziukowe przygody nie zawsze kończą się "namiotem" bo nieraz z liścia albo jeszcze gorzej ;-)))))
Te ilości białego sera przypomniały mi daaawne czasy. Moja mama kazała nam obserwować zaplecze sklepu (widoczne z podwórka) i biec do kolejki, jak tylko coś przywiozą. Pewnego dnia stała się dumną posiadaczką 4 kg sera białego. Dwa kupiłam ja, dwa brat. Przerabiała potem ten ser na różne sposoby. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS Pyry z gzikiem też lubię, a leniwe pierogi to już po prostu uwielbiam!
Pyry z gzikiem, ser do bułki z cukrem waniliowym, leniwe...i inne takie robiliśmy...
OdpowiedzUsuńSpoko Looncia, już tak się nie poświęcę...innym
jego jasność i pyzatośc wpędza mnie w niemożność spania. od zawsze i pewnie na zawsze. nie wyję do niego, ani nic nie mówię. ale patrzę na łotra, a on na mnie,. bo pewnie, ze ma oczy i buźkę.
OdpowiedzUsuńnadęty, zawiesza się na wprost moich okien sypialnianych, i sprawia wrażenie jakby był na wyciągnięcie ręki.
Matko kochana, człowiek uczy się przez całe życie a może w końcu zejść nie wiedząc co to ten gzik ;-)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDzięki looneiowa za oświecenie i wyprostowanie myśli zbereźnych ;-)))))))
Proszę bardzo :) A widzisz:) Jednak nie wszystko na tym świecie z seksem da sie powiązac.. o ile bitą śmietanę jeszcze tak (choc sie klei człowiek potem..) to jakoś gziku już nie!! ;)
OdpowiedzUsuńPyry z księżycem... nie mam takiej wyobraźni i wydaje i się, że to trochę przyciężkawe jedzenie na noc. Księżyc natomiast ma moc przewodnią między ludźmi, te prądy, emocje itd. Miłych spacerów księżycowych.
OdpowiedzUsuń