Wesołego po świętach!

Jak co roku, mimo tych czterdziestu lat na karku, dziwi mnie jak szybko mijają święta… Czekania , szykowania sporo, a potem bziuum….
W tym roku nawet nie czekałam, nie cieszyłam się, choć niejako z przekory czy obowiązku szukałam w sobie nastroju.. Przygotowania trochej pomagają. Jak człowiek nawącha się świątecznych zapachów, a nogi mu w tyłek zaczynają wchodzić od stania na garami, to jakaś nitka zostaje pociągnięta… Co roku jest z tym nastawieniem gorzej, a w tym, pierwszym po śmierci mamy, tym bardziej jakoś buntowało się we mnie coś przed radością.. Na szczęście.. Moja wewnętrzna pogoda ducha, póki co jest jak Chuck Norris i nie ma na nią siły.. Może ja coś przydusić, stłumić, ale zawsze się odrodzi.. Mimo, że po powrocie z pracy, w Wigilię, trochę się rozstrajałam tą kolędą:  http://youtu.be/CD1RJtYd1lA

 

W Pierwsze Święto tak trochę kolędujemy po rodzinie.. Zwyczajowo nawiedzamy chrześniaków z paczuszkami zostawionymi przez Gwiazdora, zapewne pomyłkowo, pod naszą choinką… Oczywiście, nie chce się ciężkiego zadka i brzucha pełnego przysmaków gdziekolwiek ruszać, ale.. wiadomo, obowiązki rodzinne… Nie chciało mi się baaardzo, ostatnio się trochę wyalienowałam… ale było naprawdę miło!! Może dlatego, że Ślubny wspaniałomyślnie odstąpił mi pałeczkę, a może właśnie przejął kierownicę i to ja winkowałam ze szwagierkami.. Miało to tą zaletę, ze mi było wesoło i ciepło od środka, a on nie miał zwyczajowej alergii polegającej na zwiększonej drażliwości (że tak to łagodnie nazwę)
Drugie święto już zupełne rozleniwienie i spokój sielskiego biesiadowania.. Z przerwą na spacer w mroźnym słonecznym powietrzu. Wieczór przed telewizorem, choć zbytnio atrakcyjnie program się nie przedstawiał.. za to o urozmaicenie i r5ozrywkę zadbała Nowa Lokatorka. Tymczasowa. Ustrojona i pachnąca, może oparami się upiła lub tak zwyczajnie z nudów,.. Siedzimy spokojnie, całą rodziną, a ta jak nagle nie gruchnie! Prosto na okno!!! Zielona Panienka choinką zwana, a rozrabia jak chuligan!! Wodę z podstawki wylała, czubkiem się (prawie) w szybę wbiła.. Dobrze, ze są żaluzje! (których nie cierpię i patrzeć już na nie nie mogę, ale jednak przydały się w tym przypadku). Straty okazały się dość nieduże.. Tylko ten czubek sobie rozbiła i jedną bombkę.. ale za to jaką!! Pamiątkowa, która Synuś od zerówki miał, wtedy jako pamiątkę z wycieczki do zakładu „bombkowego” przywiózł.. Imię jego napisane miała… Żal.. Na ten żal czasu, od razu nie było, bo woda rozlana po całej podłodze, na panelach zbierana była wszelkimi dostępnymi metodami… Taka gimnastyka dobrze zrobiła.. Trzeba było choinkę zdyscyplinować, obciążyć stojak, przykręcić zaklinować.. uff.. sporo trudu to wymagało, bo nadal upadłą być chciała… Ślubny stwierdził, na koniec, że na drugi rok, mniejsza lokatorkę przyprowadzi.. Te ponad dwumetrowe, jednak kłopotliwe…. Akcja ratunkowa zakończyła się powodzeniem, choć ratowana zamiast podziękować, jeszcze nas pokuła… Mam pewne podejrzenia, że jednak za ścięcie się mściła… Też bym za złe miała jakby mnie odrąbali… Choć.. boczki sobie odrąbać dam chętnie!! A może chciała upaść, bo miała dość patrzenia na seks igraszki w jej zielonych światełkach? zazdrośnica!!
Pocieszyliśmy się myślą, ze dobrze, że nasza ta choinka, nie rozrabiała tak w Pierwsze Święto, bo wtedy z paneli purchawy byśmy zastali po powrocie do domu…
Święta zatem zakończone.. Mam nadzieję, ze wszyscy zdrowi.. I przepraszam, ze tak na łatwiznę poszłam, życzenia tylko w notce składałam, tym co zajrzą… Nie latałam z komentarzami, z braku czasu trochę, a i z myślą, że nie chcę nikogo pominąć. Dziękuję tym co przyszli :)

Komentarze

  1. A może Ktoś dał znać, że jest tam z Wami pomimo nieobecności ciałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Slubny tez tak powiedział...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Sobotnia mieszanka skrajności