Wnerw i ooommmm... 88

Dzień roboczy był dla mnie dość znośny, aż do momentu, na sam koniec..

Mimo niewyspania  strasznego, a potem chwilowej awarii prądu, która nas nieźle wystraszyła. Zapowiadała się bowiem na dłużej… A wiadomo: nie trzeba bomby, nie trzeba wojny, ale jak nam prąd odłączą, to padniemy!! Bez komputerów? Jakże to tak? Ani bankomaty, ani  Internet, a u nas nawet woda siada (coraz więcej ludzi buntuje się, że wodociągi nasze nie mają agregatu!!) Baaa.. Nawet paliwa  na stacji nie wlejesz do samochodu!!

Jakoś to całe robocze brzemię znosiłam w miarę z humorem, może baterie naładowane miłym  świątecznym czasem… Ale na koniec dupnęło,  koleżanka mnie wnerwiła.. Jeszcze się we mnie gotuje.. Chyba zaczyna menopauzę (a raczej kończy), bo ostatnio się strasznie czepliwa zrobiła!!!Koniec roku, wiadomo, w pracy sam w sobie nerwowy, ale ona  przesadziła!!

Każdy, albo prawie każdy, zna zapewne to uczucie.. kiedy po zajściu takim gotuje się w człowieku, przychodzą na myśl celne riposty i argumenty (a przynajmniej nam się wydaje,  ze celne) a tu już za późno! Nie ma komu ich powiedzieć…  i to wkurza jeszcze bardziej.. takie perpetum mobile.. Na szczęście przejdzie mi do jutra, choć nie wiem czy nie obudzi mnie nad ranem  Qrwica… Bo nadal uważam, ze nie miała racji, a nawet jakby miała, to nie ma prawa mnie ustawiać. Ja jej nie dyktuję jak, co i w jakiej kolejności ma robić..  Grrrrr…. Nie nakręcaj się Loonei!!

Ommmmm

 

Ooommmmm

 

1..2..3..

No.. może muzyczkę sobie zapodam, albo co, na uspokojenie… Leonard Cohen..

oo..odpuszcza;)

 

oo.. nerwy przyśpieszają tętno, więc może i przemianę materii?? ;)

Komentarze

  1. nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie nerwy przyspieszają.... mój czas dotarcia do lodówki po coś na poprawę humoru (aktualnie, po świętach, jest to sernik...) ... :)
    trzymaj się dziewczyno.... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha!!! to chociaz to! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odliczanie w dół pomaga....4,3, 2, 1 ... ( odwrotnie....napędza nerwy ) i ommmm, gdy już jesteś wyciszona- harmonizuje . A liczbę od której zaczynasz odliczać podyktuje Ci intuicja- czasem trzeba zacząć....od 100, żeby wrócić do równowagi....co zajmuje ok.20 min. No, cóż.... kiedyś to testowałam...przez pół roku....codziennie.
    I życzę CI wszelkich sytuacji życiowych...na poziomie ommmm ( harmonii i spokoju).To tak już Noworocznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. He, he ubawiłem się. Od razu mi się scena ze Zmienników przypomniała, co Jackowi poniewczasie przychodziły różne pomysły na ripostę, po tym jak Kasia zgasiła jego gadkę o wódzie z mety. Nie wiem czy kojarzysz :). Wszystkiego dobrego w Nowym roku, by nam się dzieci rakiet nie czepiały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie to samo filmowe skojarzenie miałam! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Sobotnia mieszanka skrajności