Być albo nie być, oto jest pytanie... na poważnie!!!

Miało być.. zabić się, czy się nie zabić..ale jednak Szekspir lepiej to ujął...

Właściwie miało być o tym, jak wczoraj dokonałam śmiałej kradzieży;) Ale nie mam dziś nastroju na historie typu Duperela.. Właściwie takimi jest mój blog zabudowany.. Nie mam głębokich i mądrych przemyśleń, bo musiałbym być mądra…  jakbym była mądra, to dziś, tak jak planowałam, poszłabym do lekarza, w sprawie tych moich głupich palców.. ha! ale skoro jest ciut lepiej... z nimi, bo ze mną nie bardzo;) Nie mam też  przygód filmowych, bo ich nawet nie chcę… dziś będzie inaczej, dziś nie będzie mnie.. Bo mnie znów coraz mniej, niestety tylko w środku ;P..

Złożyłam obietnicę, że zamieszę tu usłyszaną historię.. By poznać zdanie ludzi, Wasze zdanie.. staram się obietnic dotrzymywać, choć ze mnie raczej jest zwykłe byleco…;)   Dotrzymuję słów danych ważnym osobom, nawet jeśli ja już…  Nie chciałam tego tu pisać, domyślam się co będzie, ale.. obiecałam..

Ja mam swoje zdanie, przemyślenia na ten temat, oczywiście, ale postaram się być bezstronna jak rasowa reporterka..  Proszę was by nie skupiać się na winie, bo co się stało to nie odstanie, a kto jest bez winy niech pierwszy.. itd…  chodzi mi o to, że bohater  jest na rozstaju.. wyobraźcie sobie, że potrzebuje waszej rady… I nie wiem czy “wina” jest na miarę kary śmierci… Może znacie podobne przypadki.. nie ukamienujcie, proszę.. potraktujcie sprawę, może nawet bardziej ogólnie.. zabić się czy się nie zabić.. czy samobójstwo, to dobre rozwiązanie i dla kogo i w jakich przypadkach…

Opowieść.. prawie dosłownie:
Pan T. jest szczęśliwym małżonkiem i ojcem gromadki dzieci jest
świetnie jest Oki . Ale pewnego dnia Pan T. poznaje dziewczynę Annę.
Anna także ma męża rodzinę ale… T. wydaje się ze nic złego
się nie może stać , nikt nie będzie skrzywdzony , nikt  Nie ucierpi..Opowiadają sobie o wszystkim, wymieniają sekrety, jak nigdy nikomu.. Nić się skraca pętla na szyi zaciska .
Pomimo tego że T. w życiu nic nie brakuje, zaczyna chcieć być z
Anną bliżej i bliżej. Zaczynają się potajemnie spotykać , aż w końcu
lądują w łóżku . T. pomimo tego ze kocha swoją żonę, pokochał też
Annę . Niestety wie, że postępując tak jak do tej pory, oszukuje i kłamie
osoby które kocha , żona , dzieci . Ale niestety oszukuje też Annę, z
którą chciałby być z którą, chciałby spędzać ranki , rozmawiając
przy stole gdzieś tam w kuchni . T. się miota nie potrafi odnaleźć
się w żadnym z tych światów ponieważ wie, że do końca nie jest tak
jak powinno być. Jak się kocha z żoną myśli i widzi twarz Anny, jak jest
z Anną czuje, że kłamie i oszukuje rodzinę .
T.nie może sobie z tym poradzić, nie potrafi tak żyć , wie że
każda opcja która wybierze jest zła .Ciągle kłamać gryźć się z
sumieniem, źle się czuć we własnym domu, czy powiedzieć Annie, ze to
koniec , Annie która dała mu tyle ciepła w ciągu ostatnich lat
przecież tak nie można . Kocha ją, ona kocha jego, nie może jej
skrzywdzić .
Być wreszcie wolnym człowiekiem, przestać kłamać , oszukiwać .
Bo generalnie Pan T. cały czas krzywdzi siebie najbardziej, widzi że
prędzej czy później tak się wkręci , że uwolni go tylko  skok na
sznur.
T. nie powiesi się , nie podetnie żył, to byłoby za bardzo oczywiste
dla Anny , T. po prostu pierdolnie samochodem, taka tam droga ku
wolności.
T. pragnie Anny, widzi ją czas cały czas widzi jej twarz.. słyszy głos, nawet mówi do niej..

T. ma zwidy że Anna leży przy nim w łóżku jak,
łapie za pierś, to dotyka piersi Anny. Z drugiej strony jest żona i rodzina, miłość i obowiązek, wsparcie na starość... Anna mu tego nie może dać, on w to nie wierzy.... Zresztą.. nie chciałby, nie mógł jej życia zmieniać bardziej niż zmienił, ją tez chce uwolnić od siebie , choć ona tego nie chce.... .
Pan T sam nie wie, co bardziej go boli… Żyje w iluzji i zwidzie, chce żeby  marzenie było prawdą..Z drugiej strony wolałby tego marzenia nigdy nie mieć, ale przyszło, było darem, który stał się przekleństwem.. czasu się nie cofnie, można wpłynąć jedynie na to co będzie dalej.. o ile można..
Anna zna go bardzo dobrze … Anna i tak będzie wiedzieć… ale ona na to zasługuje..

Teraz.. T. siedzi w samochodzie, pogubił się całkiem,  i chciałby przeczytać wasze zdanie, opinie, rady, nie kamienie...

Proszę, nie zawiedźcie mnie.. i Pana T

http://youtu.be/5gSroh2XP-0

Komentarze

  1. Oj looneiowa, z tą sukienką się nie myśli, sukienkę się zdejmuje, własnoręcznie lub cudzoręcznie ;-)))))))))))))))))))))))
    Hm, co do Twojego tekstu, nie oceniać bo to przychodzi najłatwiej ale radzić komuś w kwestiach osobistych jest najtrudniej ponieważ na postrzeganie danej sytuacji składa się dziesiątki jak nie setki czynników. Wiadomo, że miłość jest najbardziej nieracjonalnym uczuciem i jak to opisałaś bywa, że prowadzi ludzi w labirynt bez wyjścia, w sytuację typu dupa blada a w takiej znalazł się mr.Ti and mrs. Anna. Myślę, że nikt tu nie odważy chcąc być uczciwym radzić takie lub inne rozwiązanie bo tak naprawdę każde będzie złe lub bolesne. Jeśli obydwoje zdecydują się porzucić swoje rodziny i być razem to i tak nie gwarantuje im wiekuistego szczęścia bo może pojawić się po jakimś czasie u jednego czy drugiego myśl, że skoro dla mnie zostawił/ła rodzinę to nie wykluczone, że po jakimś czasie dla kogoś innego zostawi mnie nie wspominając o kosztach emocjonalnych jakie poniosą porzucone rodziny. Rozstaną się czy będą spotykać się ukradkiem pozostając w swoich związkach to z kolei cierpienie i coraz większa frustracja dotychczasowym życiem. Kobiety z natury swojej zawsze podchodzą szczególnie do kwestii uczuciowych bardziej emocjonalnie niż faceci a od nich z reguły oczekuje się większej odpowiedzialności i racjonalnego podejścia więc chyba mr. Ti musi wziąć sprawę na klatę i dobrze rozkminić tą zagwozdkę. Rozwałka samochodu z zawartością w postaci mr. Ti być może rozwiąże jemu problem (o ile się uda bo jak się nie uda i zostanie kaleką to co?) ale pozostałe osoby dramatu będą w jeszcze większym problemie. Chcąc rozwiązać ten gordyjski węzeł trzeba chyba zdobyć się na cięcie w jedną albo drugą stronę i nikt za mr. Ti miecza w rękę nie weźmie.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia bohaterom dramatu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, liczyłam na ciebie i się nie zawiodłam:)
    ale lobotomia nadal mi potrzebna.. nawet przez "twoją" sukienkę ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę rzucać kamieniem, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Pozwolisz, że skupię się na.. według mnie .. najważniejszej kwestii. Jeżeli naprawdę kocha dzieci, to nie może myśleć o tym, że odejście z tego świata będzie jedynym wyjściem, bo wówczas będą cierpieć o wiele bardziej. Takiej traumy nigdy się nie pozbędą i odbije się ona piętnem na ich życiu. Jeżeli nawet ułoży sobie życie na nowo, to przecież może utrzymywać kontakt z dziećmi i udowodnić, że to nie ich wina, że tak się stało.. bo niestety dzieci często biorą winę na siebie i są przez całe życie nieszczęśliwe..

    OdpowiedzUsuń
  4. Kłaniam się, bo.. moje słowa, rzec bym mogła..ale cii.. reporterka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta z pierwszego zdjęcia chyba szyła na zamówienie z pokrowców na samoloty ;-)))))))))))))))))))))))
    Lobotomia jest już passe bo stwierdzono, że metoda chirurgiczna mająca na celu przerywanie połączeń nerwowych w strefach mózgu odpowiedzialnych (jak sądzono) za agresję jest nieskuteczna i w gruncie rzeczy prowadzi do odmóżdżenia delikwenta a nie zreperowania go ;-))))))
    Myślę, że Tobie jest raczej potrzebna metoda elektrowstrząsów, znaczy się elektryzującego dotyku męskich dłoni ;-)))))))))
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Adyyy taaam…. Właśnie o odmóżdżenie mi chodzi, a nie o dłonie, bo…..eeech

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno, dawno temu byłam niezwykle ortodoksyjna w kwestii zdrady. Uważałam, że to niedopuszczalne, że póki śmierć nas nie rozłączy... Młodzieńcza naiwność. Dzisiaj uważam, że nic nie jest nam dane raz na zawsze i z tą świadomością powinniśmy zakładać rodzinę. To nie znaczy, że nie musimy o nią walczyć każdego dnia, ale też powinniśmy umieć odpuścić, kiedy czujemy, że dłużej się nie da. Że straty już dawno przewyższyły zyski. Może to jest właśnie taka sytuacja. A samobójstwo? Coś rozwiązuje, coś komplikuje. Ale tych drugich aspektów na pewno jest więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przemyślę...też...ale bazą są Twoje słowa. Jeżeli tylko odtwarzałaś rozterki- będzie to w miarę miarodajne. Gdy dodajemy coś od siebie- często w sposób nieświadomy (bo jesteśmy np. nadwrażliwi- ,,nadempatyczni,,))-następuje pewne zniekształcenie obrazu całości.

    OdpowiedzUsuń
  9. byłam taką Anną i znałam takiego Pana T... i, pomimo, że cholernie bolało, to ja zrobiłam to cięcie... być może myślałam o sobie, być może o nim... samobójstwo nie jest żadnym wyjściem, to ucieczka, tchórzostwo, zostawienie innych z problemami, które się samemu stworzyło.... trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów... bez względu na to, jak sami cierpimy, nie wolno nam tym cierpieniem obarczać tych, którzy na to nie zasłużyli ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma dobrej odpowiedzi , każde wyjście jest złe , doradzać to jak mówić choremu na raka w ostatnim stadium ze bedzie dobrze . Postawcie się w sytuacji T na jednej szali Anna na drugiej żoną z dziećmi .co byście wybrali ? , którą opcję ,być po środku to wyjście dla mięczakow , każda kobieta chce żeby jej facet był tym jedynym , a nie wracał ba noc do innej . Śmierć jest zła , ale to także wyjście z sytuacji i nie wiem czy w tej sytuacji do końca złe .
    A co na to Anna przecież też ma męża i dzieci choć z tekstu tego do końca nie odczytuje . Co ona myśli czy chce się dzielić T czy chce żeby był tylko jej .
    Zawiłe to wszytko

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Dziewczyna z Tatuażem17 lutego 2015 05:36

    Samobójstwo nie jest wyjściem.
    Zostają żywi którzy cierpią.. najbardziej dzieci.

    Jedyny sposób to zadecydować co jest najważniejsze. czy dzieci i żona czy miłość.

    Nie da się długo żyć na dwa obozy..

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie odmóżdżaj się tylko tnij :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie potrafię udzielać poważnych rad, natomiast żarty byłyby tu nie na miejscu... będę więc cicho...

    OdpowiedzUsuń
  14. Eee.. śmiertelnie poważnie jest dość... żart też się przyda, może być czarny;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję wszystkim za komentarze:) jesteście kochani

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedź na blogu...tam było mi ...łatwiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hm.... ciezko doradzac ,w tej sytuacji ..... jesli sprawy zaszły za daleko , jest to na pewno problemem .... niema dobrego rozwiazania ! kazdy bedzie cierpiał. Jak T. wybierze żonę czy bedzie szczesliwy ??? czy jak wybierze A. bedzie szczesliwy? zawsze kogoś skrzywdzi Zone i dzieci lub A. Samobójstwo to ucieczka .... nawarzył piwa i nie potrafi zmierzyc sie odpowiezialnoscia za swoje decyzje. A nie lepiej jesli tajemnica ,zostanie tajemnica schowana głeboko w sercu...... ?

    OdpowiedzUsuń
  18. A może:
    http://demotywatory.pl/3320430/Jesli-kochasz-dwie-osoby-jednoczesnie-to

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...