Kudłate szczęście

Wczoraj w drodze do pracy, natknęłam się znów na psa G. Powsinoga, zwany Wycieraczką, choć na imię ma MIKI. Widać znów udało mu się zwiać z podwórka.. Czasem siedzi pod furtką, po drugiej stronie ulicy. Wtedy udaję, że go nie widzę, staram się nie odzywać, bo mam stracha, że wleci pod samochód przebiegając do mnie… A on i tak jakoś mnie poznaje, podbiega i odprowadza skocznie do pracy… Wczoraj był już po mojej stronie, więc podbiegło do mnie takie pieskie, kudłate szczęście:) Czyż to nie cudownie wzbudzać taką radość samym swoim widokiem? Pogmeraniem za uchem, poklepaniem i kilkoma czułymi słowami.. W takich chwilach jeszcze bardziej mi żal, ze poślubiłam wroga zwierząt w domu… Choć z wiekiem bardziej na kota się przestawiłam, takie marzenie…
Oczami wyobraźni widzę.. Kiedyś.. kiedy będę starą kobietą (wersja optymistyczna, znaczy, że szlag mnie wcześniej nie trafi) Marzę o tym, że moje stare kolana będzie ogrzewał kocur.. Tak kocur, bo jakoś z moich doświadczeń wynika, ze są milsze, bardziej pieszczochowate od kotek..Będzie mruczał, głośno, jak jaguar.. Dziwne, że nie widzę się ze Ślubnym na drugim bujanym fotelu.. taa.. Wtedy pewnie nie widziałabym tego kota na moich kolanach.. ;P

http://youtu.be/sHWcgPaUPcs

Komentarze

  1. Bo kot nie zadaje pytań, kot rozumie, chyba, że to kot Freud ;-))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. A bo stworki tak mają ,że dobrych ludzi kochają:)...... Jak bedziesz stara to może twój M. bedzie miał skleroze i zapomni ,ze nie przepada za staworkami w domu???

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak ... jesli juz zwierzak to tylko kot... przynajmniej troche dyskretniej se jajka lize :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...