Czy wszystko musi mieć tytuł, kiedy właśnie chce się uciec od najważniejszego...?

Oo.. mucha się obudziła i skrzydła czyści na monitorze,.. życie daruję, bo to taka mniejsza przysłowiowa jaskółka ;P
Fizycznie jak ludź, dziś można powiedzieć, że się czuję.. Nie do końca jeszcze ale.. Kryzys był wczoraj popołudniu.. Od rana się trzymałam, choć było kiepsko. Nawet idiotycznie w pracy zostałam, zamiast iść do lekarza.. Ale mam taki rodzaj pracy, stanowisko (szumnie brzmi!) że nie bardzo mogę sobie zadzwonić, że dziś nie przychodzę. I tak przyjść muszę albo przynajmniej przekazać klucze.. I wiele papierków wypełnić… Jak już przyszłam, to..zostałam. Choć szczerze mówiąc.. Ostatnio jak mało kiedy, mam ochotę powiedzieć im „mi to lotto”.. Jednak nie wygrałam na loterii.. i nawet nie bardzo mnie stać na L-4.. Taka jestem tam najmniej potrzebna, mam ponoć najłatwiej (parę razy mi to ostatnio powiedziano), ale.. Jakoś jak muszę mieć wolne, to problemu najwięcej!! Jakby ludzie nie wiedzieli, że wszędzie lepiej, gdzie ich nie ma.. Ale wracając do mojego zdrowia, bo to przecież najbardziej interesujący temat na świecie, to.. W niedzielę na babci urodzinach (a było naprawdę miło, co trudno powiedzieć czasem o spotkaniach rodzinnych) w pewnym momencie poczułam, że świat mi ucieka i wiruje.. Co trudno było przypisać wypitemu na cześć Jubilatki łykowi szampana… Przyszłam do domu( po sąsiedzku;) na szczęście).. No tak.. gorączka 38 st co u mnie jest stanem bliskim majakom.. Noc kiepsko przespana, do pracy jednak poszłam, cholera wie po co.. No ale ten dzień musiałam się trzymać.. Popołudniu miałam coś ważnego i oczekiwanego, a potem choćby potop.. No i.. prawie tak było.. Przyszłam do domu, zarobiłam opieprz od Ślubnego(wrócił wcześniej bo też kiepsko się czuł), że gdzieś się szlajam, zamiast do domu, albo do lekarza iść (w sumie nawet racja..) A przecież ja nie miałam zdrowia ani siły na lekarza! ;P.. Wstawiłam obiad(tu Ślubny nie protestował, że chora się trudzi;P) Rosołek cudownie przywracający siły, na kurczaczku prosto ze wsi, szczęśliwym zapewne aż do dnia tragicznej śmierci… Rosół pyrkotał, a ja pod kołdrę, coś tam na gorączkę zażyłam.. Znów prawie 38… Rosół był ok. g. 18.. Nawet go zjadłam … Po czym siódme poty pod kołdrą, ululały mnie do snu przed godziną 20… I do rana, z małymi pobudkami, przekimałam.. Wstałam znacznie silniejsza… W gorączce jeszcze poczyniłam pewne postanowienia, ale myślę że bez gorączki uda się ich trzymać… Nie dla mnie… Choć oczywiście cholernie trudno, bo człowiek nie ma cudownego guziczka reset.. ani delete.. i na myślenie i zamartwianie się nic nie poradzi..
I tak.. fizycznie lepiej.. Psychikę zaś lulam piosenkami.. ha! Przypadkiem znalezione dwie godziny ulubionych przebojów.. O miłości oczywiście, głównie, jak 90 procent wszystkich piosenek na świecie. Jak to kochają się na zawsze… ale.. zawsze prawie to ale.. Romantyczna część mojej duszy kołysze się.... I pościelowy, ale takie ciut z pazurkiem.. Ślubny wyjechał, więc.. Słuchawki na uszach i drę się tym moim gardłem schrypniętym i tak.. i łza się pokula i w dekolt wpada.. i może.. katharsis.. choć znikoma szansa…
Chyba większość kobiet, a może nie tylko… chętnie posłucha..

http://youtu.be/kA0pkemJxMc

Komentarze

  1. No to : na wrzosowisko i zapomnieć wszystko

    OdpowiedzUsuń
  2. W polskiej wiązance przebojów by się to zapewne znalazło.. a w tej.. akurat słucham:"Can't you see it in my eyes
    This might be our last goodbye

    Carrie, Carrie, things they change my friend
    Carrie, Carrie, maybe we'll meet again somewhere again"

    OdpowiedzUsuń
  3. Nuudy . Jak płakać i łapać smuty to przy przerobce kawałka "bad romance" Lady GaGi .
    Poszukaj 30 seconds to mars "bad romance"
    Jak to śpiewa facet i w dodatku przystojny zdobywca Oskara to łzy same lecą

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezłe. czy przystojny trudno powiedzieć;) ale głos typu „kisiel w majtkach” na pewno… Faktycznie złe romanse wyciskają łzy…

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie od dziś wiadomo, że rosołek jest najlepszy na wypocenie choróbska ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No powaliłas mnie na kolana ta przysłowiową mniejszą jaskółką :D :D :D latem to dopiero bedziesz mieć ubaw pod moja nie obednosc mozesz tez czasem dojrzec moje muchy :)jak prostuja skrzydełka hihihihihih

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie pozostaje nic innego jak zyczyc zcrowka
    Pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  8. typowa kobieta, resztkami sił dociągnie się, żeby wypełnić swoje obowiązki i dogodzić innym... tyle, że NIKT tego nie doceni, ani w pracy, ani w domu... wiem to z autopsji...
    kuruj się Kobieto... aha, i bądź bardziej krwiożercza, o tę muchę mi chodzi... nie ważne, że jedna, ale to samo zuo... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty się kuruj. Nie chcę Cię straszyć, ale jakieś paskudne wirusy chodzą ostatnio po naszym kraju. Zdrowia, zdrowia, zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadza się.. wracają jak bumerangi!! A ostatnio bardziej się (wi)Rusów boję.......

    OdpowiedzUsuń
  11. Narzekasz na swoją pracę?
    http://www.almoc.pl/img.php?id=3319

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...