Do świętego Antoniego słów kilka... i bałagan słów...

Święty Antonii!!!.. seeeerce zgubiłam za miedzą! ;P noo.. Tym razem coś bardziej przyziemnego, ale bardzo ważnego… że zginęło, to nawet nie jest źle, gorzej jak znajdzie ktoś niepowołany!! Miałam to od razu zjeść, zniszczyć, połknąć spalić..ale trzymałam, schowałem dobrze.. ii… nooo i nie ma! Oooommmmm.. tylko spokój!!

W piątek miałam mieć babskie spotkanie..ale.. chęci też gdzieś zgubiłam i wykręcę się zwalając na zdrowie… poza tym… eee… jakoś chce mi się uciec w siną dal, wsiąść do pociągu byle jakiego… a jednocześnie czy ucieknę? Od siebie nie da rady..

Dziś nawet G mnie nie wyciągnęła na spacer.. Był w zamiarze wcześniej i tak z rozpędu to bym, poszła i ok.. ale jak już dupę uczapiłam, dopadła mnie niechcica.. G wróciła od lekarza, wpadła do mnie na kawę z cynamonem.. i poszła.. Praktycznie zaczyna się odliczanie dni do jej odlotu…

Z rąk mi wszystko leci..ostatnio to nawet nóż!!! Ha! i nikt by nie uwierzył, że przypadkiem jakbym trafiła w Ślubnego?! ;P nooo tak.. Podczas krojenia schabu na Strognoffa (eech..nie z wołowiny i nie z kluseczkami francuskimi) nóż mi tylko spadł, odbił się od podłogi i czubkiem wbił się mi w łydkę.. malutka rana… ale co tam…

Noo zgupieli!! Mi reklamę sukien ślubnych przysyłać? Toż ja już takiej nie włożę!

Tak sobie myślę.. czy ja gdzieś..nie zgubiłam siebie?

http://youtu.be/ftjEcrrf7r0

Komentarze

  1. szukanie siebie jest najtrudniejsze, wiem, bo sama to robię... powoli, z każdym dniem, i idzie mi chyba coraz lepiej, więc... nie poddawaj się, bo w końcu kto jest najważniejszy, jeśli nie my same?.... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem co zgubiłaś, ale mam nadzieję, ze chociaż jak nie znajdziesz, to nie wpadnie w ręce niepowołane.
    mi po remontowych ekscesach zginęła jedna para spodni. zauważyłam to dopiero po dwóch miesiącach (znaczy potwierdza się, ze człowiek czasem ma kupę rzeczy, których nie używa, ale i tak ich się nie pozbywa, bo może jednak... walczę z tym zjawiskiem, ale jeszcze nie do końca wygrałam :))
    że nóż zaatakowałby moją łydkę, nie zdziwiłabym się specjalnie, bo wiadomo,ze zło sprzętów domowych czai się na mnie nieprzerwanie, ale że Ciebie?
    uff. dobrze, że to nic groźnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Owe gromadzenie rzeczy to syndrom chomika... tez mam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...