Moje (nie)normalne pomieszanie z poplątaniem i przeskoki tematyczne...

Walnęło w Internet porządnie.. Kto ma Neostradę ten wie, a inni wczoraj na nosie tralalala grać nam mogli….. Ponoć Putin w tym paluchy maczał, impulsik elektryczny puścił, a może bąka i buum ? W pracy wczoraj absolutnie nie działaliśmy!! I co? Załatwieni na amen jednym pierdnięciem!

Za to pogoda cudowna i dzięki temu z G zrobiłyśmy otwarcie kawiarni nahuśtawkowej ogrodowej.. Tym bardziej, że G za swój skalniak się wzięła, kwiatków nawsadzała i mamy widoki przy tym dodatkowo atrakcyjne.. W tym roku ten nasz sezon kawowo-huśtawkowy potrwa wyjątkowo krótko… chyba, że mąż G wpuści mnie tam czasem, jak ona już wyjedzie...Odwiedzę Wycieraczkę i dwa Białe Szaleństwa...

Dziś w pracy pożegnanie było.. Odchodzi nasza koleżanka, niby nie nasza firma, bo zatrudnia ją firma sprzątająca, tylko na dwie godziny dziennie przychodziła a działała na nas odświeżająco jak morska bryza..bo o 13 zaczynała, a to ogólnie wiadomo godzina spadku formy.. no ten nasz koliberek znalazł sobie pracę na cały etat i odchodzi.. Pełni jesteśmy zrozumienia, ale żal przez to nie jest mniejszy, jej zresztą też.. dziś wręczyliśmy jej składkowy prezent i pobeczała nam się. I ja muszę przyznać też.. Kurde.. Ostatnio mam zbyt wiele pożegnań.. Wiadomo: ona nie odchodzi gdzieś daleko pewnie do nas zajrzy czasem..ale.. no właśnie.. Zawsze tak sobie człowiek obiecuje, a potem wir codzienności wciąga w swoje trybiki.. i dupencja blada…

Chyba i ja muszę jakiś skalniak sobie znaleźć dla zajęcia głowy i rąk.. Bo za dużo myślę, kombinuję i podkopuję się.. Coś trzeba sobie zrobić.. Inaczej postanowienia, poświęcenia padną, zdechną i ....kurde..choć tak nienawidzę ciszy, boję się jej...

Chyba.. nie jestem kobietą!!! Znalazłam czarny kłak na brodzie!!! Ożeszszszty… Wyrwałam z korzeniami, żeby się mi nie rozmnożył… Do tego starość mnie dopada!! Wcale nie przyznam się gdzie wczoraj znalazłam siwego włosa!!! O! ;P

Dziś u mnie Matki Boskiej Pieniężnej.. Długo nie potrwa.. Zapłacę za mieszkanie córy, popłacę rachunki i po wypłacie.. Ale z okazji powyższego święta kupiłam sobie sałatę pomidory i ogórki.. czas Ziemi ulżyć ciężaru.. Po po tych straconych samych z siebie 3 kg chyba przybyło z 5!!. Zawsze chudnę ze szczęścia, tyję: jak odwrotnie ;) Zupełnie nielogicznie, czyli po kobiecemu, do tego zaszalałam: piwo cytrynowe.. Zaraz słuchawki na uszy, otworzę piwko i sobie zrobię jednoosobową bibę!

Placek malinowy wyszedł boski!!! I jak tu schudnąć?

Jakoś najszybciej chudnie konto…

.....
wiadomość z ostatniej chwili:

Przed chwilą przypadkiem ale to NAPRAWDĘ PRZYPADKIEM.. Zbiło mi się piwo Ślubnego.. nie wiem.. oddać mu swoje cytrynowe? hmm.. ale ma 4 inne, a cytrynowe: "Kobieto, co ty wiesz o piwie!" Dowody zbrodni wyniosłam do kubła.. Zadziwiające, że płyn zajmujący jedną butelkę potrafi zalać całą kuchnię! wytarłam, a i tak w całym domu śmierdzi jak w browarze!

http://www.youtube.com/watch?v=F-0Y0kFOl1g

Komentarze

  1. Rozbicie piwa to ze wszystkich nieszczęść - największe. Znaczy to, że Twój pech sięgnął dna i teraz może być już tylko lepiej. Browarniany smród to powiew optymizmu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaaa no, looneiowa, jak jedną ręką klepiesz w klawiaturę, drugą szperasz w lodówce i jeszcze obczajasz włos siwy też nie powiem gdzie no to tak wychodzi ;-)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale żeby chudnąć ze szczęścia?.. niepojęte :) No chyba że jest się zakochanym, to wówczas jak najbardziej da się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a mnie się to chudnięcie ze szczęścia nawet logiczne wydaje :)) bo jak już człek pełen jest szczęśliwości, to słodkości spożywcze są mu zbędne, nie musi sobie nimi dodatkowo dosładzać chwil :)) ot, i moja folozofija ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie tak jest! A jak jest źle to człowiek żarełkiem się (złudnie) pociesza...

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś ty..kobieta z natury jest wielozadaniowa.... ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie zgadzam się z Boją - rozbicie piwa to największe nieszczęście, więc teraz może być już tylko lepiej. Awaria internetu dowodzi niezbicie, że realnego przyjaciela żaden wirtualny nie zastąpi. Nie grozi mu żadne walnięcie. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)