Wschody, chmury, barwy życia

Ostatni dzień marca nabrał mnie swoim porankiem.. Wschód słońca był cudny, wiosenny, choć chłodno.. A potem wróciła noc i sypał śnieg .. Więcej niż przez cała zimę chyba.. długo jednak na szczęście nie leżał..
Wschód nawet uwieczniłam na zdjęciu..

20150331_062358

Wczoraj poszłyśmy z G na spacer pusta droga wśród pól.. Piździło jak w kieleckim, ale.. chmury były przecudowne!!! Uwielbiam chmury! Bez nich niebo jest jak kobieta bez tajemnic… nudne… i tylko na plaży, nad morzem kiedy chciałabym strzaskać się na mahoń (czego od lat już nie robię, najwyżej daję słońcu skórę wyzłocić… moja mama zawsze mówiła, że opalam się na złoto.. …) bezchmurne niebo byłoby mile widziane…. W wyobraźni, na pociechę widzę się na takiej plaży, nawet śniło mi się cos..… Czy niedźwiedzie lubią słońce? Bo taki jeden, jakby brunatny, ostatnio w moim śnie też się opalał ze mną.. ;)

20150330_18231420150330_181610


Z Synusiem byłam dziś u lekarza.. Tak to jest.. Ze sobą nie mogłam się zaprowadzić, ale dziecko insza inszość.. Jest antybiotyk ,bo gardło brzydkie..ale bałam się co by nie było gorzej.. Jako maluch nie chorował często, w przeciwieństwie do Córy, która w przedszkolnym wieku, co dwa tygodnie, miała zapalenia oskrzeli.. Raz Młody kilkuletni lekko kaszlał, wzięłam go tak „dla towarzystwa”, w razie czego, skoro i tak szłam z Córą do kontroli.. i okazało się, ze to początki zapalenia płuc.. A ani gorączki, ani większego kaszlu, .. Dlatego dziś .. Wychodząc z założenia, ze jak już to widać lubi chorować poważniej.. bo jak boli brzuch to woreczek mu wycieli, jak lekki kaszel to zapalenie płuc.. wolałam sprawdzic czy znów się nie wygłupia.. no i uff… Za to dobiły mnie jego oceny.. Pozgrzytac zębami i zagonić paskuda do nauki!! Palnęłam mowę, póki co nie wciągając w sprawę Ślubnego, bo wiem, ż e i tak okazałoby się wszystko moją winą i do tego wojna na 40 fajerek.. Ale Młody.. luzik.. On ma czas, on da rade, przecież tak zawsze… wrrrr… ale wiem, że rozmowa rozsądkowa i gra na synowskim sumieniu da lepszy efekt niż kilkugodzinne wydzieranie się łoćca…

Przedłużający się PMS bez (na razie) kulminacji…. Ratunku…

Komentarze

  1. U nas śniegu nie ma, za to pada od rana, wieje i jest ogólnie pogoda tylko do leżenia w łóżku i czytania książek. Ewentualnie pisania bloga. A na dodatek boli mnie trochę gardło....jak Twoje dziecko. Jakieś podobieństwo, co?:))

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie bym się strzaskała na mahoń, ale nigdy mi to nie było dane z moją karnacją... ewentualnie na pomidora, który potem w coś na kształt lekkiego brązu przechodzi ... :))))))
    zainteresowałabym się tym przedłużającym się PMS-em, choć może to efekt Twoich ostatnich nastrojów ....
    trzymaj

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...