Prawda o mojej prawdzie
O mojej mammografii, robionej na początku kwietnia, była wtedy rozmowa w domu. Zatem Córa widząc wczoraj kopertę z wynikami, opartą na komodzie (żebym nie zapomniała zadzwonić po skierowanie na USG… jakbym mogła zapomnieć… a jednak nie dzwonię…) zapytała „I jak tam?”…. Od razu chciałam.. No może brzydko: skłamać.. Jako matka: po co jej te nerwy póki jeszcze (!) nie ma czym… Potem pomyślałam, że ma lat prawie dwadzieścia, tyle ile ja miałam jak dowiedziałam się, że zostanę mamą… No to kobieta, nie dziecko.. Czyż nie będzie gorzej okłamywać? Bo gdyby jednak, odpukać, to jak jej potem powiem?.. I wygrała prawda.. Bo ja zwykle prawdę mówię, choć Ktoś może teraz się zakrztusić to czytając ;P Zapytała wprost, jakby nie pytała sama bym nie mówiła nic… Zatem… tak filozoficznie stwierdzę może: Sprawa prawdy, to często kwestia odpowiedniego pytania, w odpowiednim momencie.
Często nie znaczy zawsze.
W swych rozważaniach, opartych na przeżyciach własnych, lub osób bliskich… pójdę nawet dalej: Jest prawda, której się boimy. I czasem wtedy robimy tak, by ktoś się domyślił, zadał to odpowiednie pytanie. Zachowujemy się specjalnie tak, by dać komuś do myślenia, … Może nawet podświadomie, bo naprawdę wiele w nas się buntuje przed ową prawdą, lub jej ujawnieniem… Może jednak inaczej nie możemy żyć dalej?
A czasem jest prawda, jakiej sami sobie nie chcemy uświadomić. I w tej jestem miszczem.. Niestety.
„Umieć żyć, bez znieczulenia..” Wyciśnie mi znów łzy, ale..ostatnio buczę nawet na "czerwony jak cegła" :
Często nie znaczy zawsze.
W swych rozważaniach, opartych na przeżyciach własnych, lub osób bliskich… pójdę nawet dalej: Jest prawda, której się boimy. I czasem wtedy robimy tak, by ktoś się domyślił, zadał to odpowiednie pytanie. Zachowujemy się specjalnie tak, by dać komuś do myślenia, … Może nawet podświadomie, bo naprawdę wiele w nas się buntuje przed ową prawdą, lub jej ujawnieniem… Może jednak inaczej nie możemy żyć dalej?
A czasem jest prawda, jakiej sami sobie nie chcemy uświadomić. I w tej jestem miszczem.. Niestety.
„Umieć żyć, bez znieczulenia..” Wyciśnie mi znów łzy, ale..ostatnio buczę nawet na "czerwony jak cegła" :
http://youtu.be/DWH6Sgic0fk
Czekanie najgorsze jest, wiem przerabialiśmy to,tak jak u Ciebie kiepski wynik mmamografii, ale okazało się że jest dobrze, że nie ma powodów do strachu oby u Ciebie było tak samo. Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Powtarzam sobie, ze to jedyna opcja, ale.. no właśnie to ale..
OdpowiedzUsuńNo a długo tego czekania Ci zostało ?
OdpowiedzUsuńPrawie miesiąc do wyznaczonego USG.. Nie wiem czy wyniki mówią od razu? na wyniki mammografii 3 tyg czekałam..
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy od razu opis i tego samego dnia wizytę u specjalisty, który od razu wyeliminował pierwsze podejrzenia.
OdpowiedzUsuńOkaże się jak będzie u mnie ...
OdpowiedzUsuńPrawda jest tylko jedna
OdpowiedzUsuńale zgadzam się z Tobą
że czasem wolimy coś przemilczeć...
albo sami nie dopuszczamy do siebie tej prawdy
wolimy ją oddalać od siebie tak długo jak długo jak długo się tylko da
Myślę, że wyniki USG powinnaś mieć od razu
ale to pewnie zależy od lekarza
Serdecznie pozdrawiam i ciepłej Wiosny życzę
Wiosna piękna jak co roku..przez co pewnie kontrast odczuwam większy ze swoim wnętrzem...Ale przejdzie mi..kiedys;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również :)