W pięknych okolicznościach przyrody...
Słoneczna , sobotnia pobudka, niespieszna pobudka. Dobrze. Ok. Nawet jak ludź czuję się. Nawet jakby. Pamiętać: nie drążyć!
Pamiętałam o urodzinach koleżanki z liceum, wysłałam smsa z życzeniami, oddzwoniła, pogadałyśmy sobie dość długo. To dało mi lekkiego kopa by wyjść z domu. Wystawiłam swoje białe girska na słońce, uspokajając sumienie, że przecież czekam aż pralka skończy prać! ;P Mam nadzieję, że moje nogi ciut koloru złapały, bo ostatnio nimi aż porażam, takie są białe.. A ja już uparłam się, że nie potrzebuje rajstop.. I do pracy chodzę bez. W drodze porannej trochę marznę, ale wolę to niż potem 8 godzin kisić się. A w pracy… Zaczął się czas walki o otwarcie okna.. przy czym jestem w mniejszości te okna otwierającej, nawet powiedziałabym: samotnie na placu boju.. Reszta boi się przeciągów, nawet jak otwarte jest tylko jedno.. Znów kompromis polega na tym, że.. okna nie otworzą ;P no to się kiszę i duszę.. Jeśli latem znów upały mnie zastaną w pracy.. Noo szkoda, że nie wytapiam się jak skwarka… Ale nie narzekać! Bo jeszcze upały nie przyjdą i wcale lata nie będzie..
Koleżanka co mnie zastępuje, kiedy ja mam wolne, jest w ciąży. Początki i czuje się bardzo źle. Cieszę się, że w końcu się udało, bo wiem, że już dawno chciała zaciążyć.. Podpowiedziałyśmy jej by najpierw szła na urlop, tzw „długi” by nie ominęło jej socjalne „gruszowe”..Potem może wróci, a może na L4 pójdzie..Zatem realia pracowe są takie, że.. teraz o każdy urlop muszę walczyć bardziej. Z tygodnia planowanego na koniec maja, walczę teraz tylko o jeden dzień. Potrzebny mi BYŁ.. I jakoś tak.. MUSZĘ go mieć, choć już powód się rozwiał.. Może dlatego, że jest jakaś tam 0,01 procentowa nadzieja… Nie mogę zapytać, bo i tak nie usłyszę odpowiedzi, więc pewnie miotam się niepotrzebnie..A może dlatego będę mieć ten dzień by się zakopać w dołku, z pełnym masochistycznym rozkoszowaniem się z tego zapadania..O ile uda mi się ten dzień dostać.. Z każdym dniem wola walki maleje..
Słońce, muzyka w uszach, ciepło w zaciszu… Cudnie było tak odpłynąć w marzenia…
Pamiętałam o urodzinach koleżanki z liceum, wysłałam smsa z życzeniami, oddzwoniła, pogadałyśmy sobie dość długo. To dało mi lekkiego kopa by wyjść z domu. Wystawiłam swoje białe girska na słońce, uspokajając sumienie, że przecież czekam aż pralka skończy prać! ;P Mam nadzieję, że moje nogi ciut koloru złapały, bo ostatnio nimi aż porażam, takie są białe.. A ja już uparłam się, że nie potrzebuje rajstop.. I do pracy chodzę bez. W drodze porannej trochę marznę, ale wolę to niż potem 8 godzin kisić się. A w pracy… Zaczął się czas walki o otwarcie okna.. przy czym jestem w mniejszości te okna otwierającej, nawet powiedziałabym: samotnie na placu boju.. Reszta boi się przeciągów, nawet jak otwarte jest tylko jedno.. Znów kompromis polega na tym, że.. okna nie otworzą ;P no to się kiszę i duszę.. Jeśli latem znów upały mnie zastaną w pracy.. Noo szkoda, że nie wytapiam się jak skwarka… Ale nie narzekać! Bo jeszcze upały nie przyjdą i wcale lata nie będzie..
Koleżanka co mnie zastępuje, kiedy ja mam wolne, jest w ciąży. Początki i czuje się bardzo źle. Cieszę się, że w końcu się udało, bo wiem, że już dawno chciała zaciążyć.. Podpowiedziałyśmy jej by najpierw szła na urlop, tzw „długi” by nie ominęło jej socjalne „gruszowe”..Potem może wróci, a może na L4 pójdzie..Zatem realia pracowe są takie, że.. teraz o każdy urlop muszę walczyć bardziej. Z tygodnia planowanego na koniec maja, walczę teraz tylko o jeden dzień. Potrzebny mi BYŁ.. I jakoś tak.. MUSZĘ go mieć, choć już powód się rozwiał.. Może dlatego, że jest jakaś tam 0,01 procentowa nadzieja… Nie mogę zapytać, bo i tak nie usłyszę odpowiedzi, więc pewnie miotam się niepotrzebnie..A może dlatego będę mieć ten dzień by się zakopać w dołku, z pełnym masochistycznym rozkoszowaniem się z tego zapadania..O ile uda mi się ten dzień dostać.. Z każdym dniem wola walki maleje..
Słońce, muzyka w uszach, ciepło w zaciszu… Cudnie było tak odpłynąć w marzenia…
http://youtu.be/1C3hHZvkPdc
Nie ma sensu walczyć o jeden dzień... jak walczyć to przynajmniej o dwa ;)
OdpowiedzUsuńRealia sa takie, że wreszcie kończy się 3 tygodniowy urlop, wreszcie normalnie zacznę funkcjonować :)
OdpowiedzUsuńDzieńdobry niedzielnie :)
Ale to nie byle jaki dzień! To poniedziałek! następny... ;P A taki dzień byłby wart 10 innych..
OdpowiedzUsuńNiedzielnie odpowiadam:dzieńdobryyyy
OdpowiedzUsuńTrzy tygodnie wolnego? nigdy tyle na raz nie miałam..no chyba jak byłam bezrobotna...
Tylko nogi białe? ;} kiedyś w gościu kuzynka to siostry swojej i nie tylko ,że tak na wiosnę zwł, jak ktoś ma jasną karnację to niektóre kremy są lekko brązujące, nie te opalizujące czy jak im tam, jest taki mały, za koło 5 zł, coś tam .....jak to było, kakaowe?Albo orzechowe i bursztynowe, że to delikatnie wprowadza w lepszą cerę ;) a wiesz jaki to kolor.....śliwka w popiele? ;D bo ja wiem, taka jedna mi pokazała kiedyś swój swetro- golf i powiedziała że to taki kolor ;]
OdpowiedzUsuń