Wehikuł czasu w szufladzie...
Pomroczniało… pociemniało i niebo rozpłakało się rzewnie… Mogę z nim?
Pieprznęło coś w moje szuflady, te w sercu.. Wymieszało się, potłukło i pochowałam chyba w różne przegródki, nie tak.. nie tam… Wszystko razem, a jednak osobno. Równolegle.. Nie przepadam za robieniem porządków, więc tak sobie potrwa… a co tam. Gości nie zaproszę już przecież, ciasno dość. Usiądę z kubkiem herbaty, popatrzę, pomyślę…. Otulę w dłoniach słoneczniki. Otulę we wspomnieniach przeszłość.. Przyszłość przyjdzie ze mną czy beze mnie, zatem pozostaje tylko ją przyjąć… Powitać i liczyć na łaskawość.
Moja błyskawiczna zupa rybna już dochodzi. Dobrze, że choć ona… ;P Synek zawoził dokumenty do nowej szkoły, więc skoczyli z kumplami na obiad „na mieście”. Zapewne zdrowy, pożywny i dietetyczny.. ;P Zatem rybna, która uwielbia Ślubny i ja, jest idealnym obiadem na dziś. Doprawiam ją gałką muszkatołową, co to ponoć bywa halucynogenna.. hmm… jakaś halucynacja, w jakości hd, by nawet się przydała…
Jutro… mija rok.. Jeśli ktoś wiedzieć chce.. wymazałam
To już i tak mało ważne zahasłowanie na moim starym blogu, ale niech zapamięta hasło kto chce, bo wkrótce wymażę to zdanie.. link do tamtego dnia: http://loonei.blog.interia.pl/?id=3046868
Szukając tej notki robiłam strzałką wstecz.. wow..ale wehikuł czasu!!! Taa… to byłby cud!! pyk.. i tutaj się zatrzymam. W czasie dobrym, miły, słodkim jak lizak, seksownym... pyk.. i tam potrwam..
Pieprznęło coś w moje szuflady, te w sercu.. Wymieszało się, potłukło i pochowałam chyba w różne przegródki, nie tak.. nie tam… Wszystko razem, a jednak osobno. Równolegle.. Nie przepadam za robieniem porządków, więc tak sobie potrwa… a co tam. Gości nie zaproszę już przecież, ciasno dość. Usiądę z kubkiem herbaty, popatrzę, pomyślę…. Otulę w dłoniach słoneczniki. Otulę we wspomnieniach przeszłość.. Przyszłość przyjdzie ze mną czy beze mnie, zatem pozostaje tylko ją przyjąć… Powitać i liczyć na łaskawość.
Moja błyskawiczna zupa rybna już dochodzi. Dobrze, że choć ona… ;P Synek zawoził dokumenty do nowej szkoły, więc skoczyli z kumplami na obiad „na mieście”. Zapewne zdrowy, pożywny i dietetyczny.. ;P Zatem rybna, która uwielbia Ślubny i ja, jest idealnym obiadem na dziś. Doprawiam ją gałką muszkatołową, co to ponoć bywa halucynogenna.. hmm… jakaś halucynacja, w jakości hd, by nawet się przydała…
Jutro… mija rok.. Jeśli ktoś wiedzieć chce.. wymazałam
To już i tak mało ważne zahasłowanie na moim starym blogu, ale niech zapamięta hasło kto chce, bo wkrótce wymażę to zdanie.. link do tamtego dnia: http://loonei.blog.interia.pl/?id=3046868
Szukając tej notki robiłam strzałką wstecz.. wow..ale wehikuł czasu!!! Taa… to byłby cud!! pyk.. i tutaj się zatrzymam. W czasie dobrym, miły, słodkim jak lizak, seksownym... pyk.. i tam potrwam..
http://youtu.be/N-OLHFb7jRc
Oh Loonei... tu debata a tu Twoje wspomnienia... i to kusi i to nęci ;) ... jak widzę jednak będę miała znów zarwaną noc :)
OdpowiedzUsuńtrzeciego maja minęło pięć lat. nie do wiary, ze już tak dużo, bo dla mnie te wspomnienia są wciąż niesłychanie wyraziste.
OdpowiedzUsuńteż nie przepadam za porządkami, ale z drugiej strony szlag mnie trafia jak mam za duży (po mojemu, bo pedantką żadną nie jestem) bałagan.
czasem trzeba posprzątać nawet na siłę. wtedy człowiekowi robi się lżej.
I u mnie prawie rok jak odszedł ojciec... Minął czas, już inaczej na to patrze... Bo i czas zaleczył rany, a reszta niech bedzie "moja"...
OdpowiedzUsuńprzytulam:)
OdpowiedzUsuń