199. Piątek, sobota, niedziela..błyskawice, grille i zakupy

Tak trochę jakby podupadłam notkowo..? Może wena wyparowała w wytęsknionych upałach, zmył ją deszcz z burzą piątkową, a może bardziej w sobie, niewidzialnie, piszę. W środku. Bo .. jestem taka trochę rozbujana, rozhuśtana. Nie chcę może tupnąć, albo dmuchnąć za mocno, by mi się coś nie rozwiało…

Nie żeby nic się nie działo, tak poza tym.. To oczywiście, jak zwykle zwyczajne-niezwyczajne chwile z życia dziewczyny, no kobiety, o której nigdy nie powstanie film czy książka zapierająca dech w piersiach swoją akcją. Zresztą.. kto by chciał? Fajnie się takie coś ogląda, czyta, ale czy w tym żyje? Nie mówię, ze marazm, bo obecnie jestem od tego bardzo daleka.. Nieee nudy nie ma!

No to w piątek..Popołudniu.. Patrzyłam na ogromne błyskawice walące w ziemię pobliżu dworca PKP. Cudowne, magiczne, trochę przerażające swoją mocą, jasne wstęgi przecinające niebo. I ten zapach.. To napięcie w powietrzu… Noo trochę tak mam w środku ostatnio.. Czekałam na Córę i podziwiałam burzę. Potem lunął deszcz wyjątkowo gęsty, taki, że nawet nie widziałam linii na drodze, a Córa na siedzeniu pasażera nadawała opowieści z całego tygodnia egzaminów i zaliczeń..Może to wróżba, że po burzach rzęsiście poleje się i we mnie..aaa co taam.. Carpe diem..

Sobota.. Normalnie, zwyczajnie pranie za praniem, opalanie ze słuchawkami pomiędzy nimi, a wieczorem grill z moim tatą.

Dziś.. była przejażdżka rowerowa ze Ślubnym, a wcześniej: taaa daaam.. Kupiłam buty na wesele. Niższy obcas niż planowałam, ale zaczarowały mnie na stopach.. i to moich! ;P.. Wyglądem i wygodą oczarowały, a także… porównawczo: ceną. No i jak to się mówi: wynoszę! :) były inne kandydatki, Ślubny na półce mi wyszukał, nawet super, ale.. nie na moich nogach. Co zrobić jak noga ze wsi, a but z miasta..;) Może na moich nogach potrzebowałabym połówki. i niech się nie rodzą obawy, że w taki upał, połówka? Bo o rozmiar chodzi mi! Pomiędzy znaczy. No ale te w końcu wybrane, też są śliczne i nie ma co żałować..

To tak sobie podsumowałam te parę nieopisanych dni.

Teraz szukam oliwy na wzburzone fale, ale nie powiem żeby ten wewnętrzny sztorm był jakiś nieprzyjemny. Potrzebuję na jutro:
Odwagi kierowcy, ładnej pogody(lepiej niech nie pada), szczęścia i trochę chciałabym być czarodziejką czasu… drobiazgi, prawda? ;)

Komentarze

  1. Dzień dobry Madziula, albo dobry wieczór? Burza, bardzo lubię byle tylko nie uczuciową. Książka lub film, kto to wie, nigdy nie mów nigdy. Co do wesela podsumujmy, Madziula jest, kolorowy strój na piórka jest, buciki na nóżki są, więc pozostaje tylko zabrać ze sobą dobry humor i hejże hola:) Nie wiem, co czeka ciebie jutro, ale z całą pewnością wszystko będzie dobrze. Czarodziejka, dlaczego nie w końcu potrafisz oczarować:) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...