220 Demonów pożerających duszę.. i notki!

Nie wiem dlaczego, ale wczoraj notkę wstawiałam chyba trzy razy, a i tak zżarło mi jej drugą część.. Tą taką bardziej „normalną” ( W MOIM WYMIARZE;)) O tym, że dostałam ogórki od teściów i choć w głowie bardziej takie niedorzeczności ,jak ten kamień i dzbanek, to przecież to nie powód by marnować dary. Zrobiłam ogórkom casting i część została zakiszona, a część w ocet poszła.. Synuś pod namiotem, zapytany smsem: „Co tam Synek? czy nie było zimno w nocy?” wylewnie odpisał: „nie ;)”…. Znaczy żyje i bawi się dobrze, więcej mu nie przeszkadzam :P Co tam jeszcze wczoraj tu napisałam? Hmm..aaa.. że 13.. i że czas pędzi, leci, zapierdala pendolino.. Wydaje się tak niedawno był 13 stycznia, kiedy miałam swoją pamiętną przygodę na parkingu! Opisałam wtedy, nie będę się powtarzać, bo i tak za często to robię! ;P

Córa snuje się po domu, ledwie raczyła obrać ziemniaki, tak jak przykazałam, ale zmywarki to już opróżnić z czystego i załadować brudnymi, do głowy jej nie przyszło.. A ja dziś padam i emocjonalnie i fizycznie, w pracy Sajgon, plecy mi pękają jakbym 5 ton węgla do piwnicy wrzuciła.. No to nawet nie miałam siły porobić za babę jagę, sama rozładowałam, załadowałam, ziemniaków „doobrałam” (bo oskrobanych było tyle, że Ślubny by mi się zapytał czy mu żałuję pyrów) taa. Logiczne, co? No bo awantura wymaga większej energii i odporności psychicznej niż wykonanie tych czynności…

Wczoraj wieczorem Córa piekiełko zrobiła , że nie ma podpasek… noszsz.. Jak wzięła ostatnią, no to nie ma! Poszła duczeć do pokoju.. Chyba odwykła od dłuższego mieszkania z nami, a my z nią.. Ślubny ponoć nawet pojechałby do sklepu, ale po piwkowany już był… Nawet zaczął focha strzelać, że wszystko na jego głowie – jakby go ktoś prosił o cokolwiek w tej sprawie! Ale wiadomo, po piwie większą alergię na mnie ma, rozmowa normalna niemożliwa. Nakręca się jeszcze szybciej, ten mój choleryk poślubiony.. Cóż było robić.. Kobieca solidarność i..ucieczka przed awanturą Ślubnego… Godzina 21.45 ale jadę.. Dobrze, że na mojej wsi jeden sklep do 22 otwarty … Nie lubię być takim klientem „na 5 minut przed” bo z autopsji wiem jak się ich lubi.. Wpadałam zatem: „Cześć dziewczyny (zalety bądź wady wsi- znamy się wszyscy lepiej lub gorzej) , ja na chwilę tylko! koszyczka nie biorę.. PO ARTYKUŁY PIERWSZEJ POTRZEBY!!” No i przy kasie płaciłam za dwie paczki podpasek, waciki i czekoladę!! ;P

Potem wsiadłam do samochodu, chwilę odczekałam. Wokół już całkiem ściemniało.. i wyładowałam się cokolwiek odwrotnie niż ostatnio. Potem do domu wracałam okrężną drogą, najwolniej jak się dało.
Poczułam niewielka ulgę, jednak łzy dla kobiety to katharsis… No i w domu też kurz ciut opadł.

Zaraz chyba przejdę się do mamy. Zapalę znicz, pogadamy sobie. Mam do niej parę spraw. Choć takiej milczącej rozmowy dziś potrzebuję. Może nawet takiej najbardziej. Zadziwiające, że teraz jednak łatwiej, więcej opowiadam. Szkoda, że póki żyła tak nie umiałam, ale… też nie wiem czy ona umiała.
Od rana dziś siedzi mi na klacie krowa, obciążona pewnym tematem, jaki wypłynął w pracy. Coś mnie dopadło, pewien demon, jakiego unikałam do tej pory..oj.. One , te demony zawsze wyczują kiedy tarcza opuszczona, oj zawsze… Idę go wywietrzyć z głowy..
Potem legnę się na kanapie, żadnych ogórków, żadnego prania i zabiorę się za drugi tom „Graya”…
Howgh

Komentarze

  1. Ciężki dzień widzę miałaś. Oby jutro przywitał cie lepszy. Pozdrawiam gorąco.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakiem tego Blogspot zaraził się od Interii ;-))))))))))))) Przywlokłaś zarazę ;-)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Noszsz.. pewnie masz rację! same szkody przeze mnie!! ;P :(
    To nawet strach zmieniac miejsce, by dalej nie przenieść zarazy!

    OdpowiedzUsuń
  4. skoro zakupiłaś czekoladę i wylałaś trochę łez, to domyślam się, że później już było lepiej ... :)
    córę mam w tym samym wieku co ty, więc i takie [problemy nie były mi obce... do czasu... odkąd dla mnie przestał to być produkt pierwszej potrzeby, ona musi sama o tym pamiętać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Looncia, dzięki za wizytę. Dawno nie byłem, zresztą jakoś straciłem zacięcie do blogowania, tyle ciekawych rzeczy działo się a ja nie mam siły ich opisać i dodać fotek.

    Tym Grayem mnie tylko zgnębiłaś...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa.. jak sobie w sanatorium zalatwilas wygodę.. to juz nie masz tego zmartwienia :) A nawet innego ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za rewizytę :) nawet lekko zgnębioną! Cóż powiedzieć.. sama nawet miałam nadzieję, że się mi nie spodoba tą książka! ale.. podoba! Uznajemy ze jest bardziej dla kobiet.. A może mężczyznom głupio czytać ze można tak często i tak intensywnie.. sama to trochę między bajki wkładam; )

    OdpowiedzUsuń
  8. nie w sanatorium, tylko w SPA (na sanatorium za młoda jestem ;) ) ...
    oraz fakt, innego też nie mam... :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ups... najmocniej przepraszam, oczywiście, ze w SPA!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?