Niedziela także potrafi być nawet miła;) + dopisek i tajemnicza odpowiedź

Żeby niedziela nie była taka jak zwykle bywa, namówiłam Ślubnego na kręconego loda. Na wyjeździe, nad jeziorem.. Zimnego loda! Noo ;P Pojechaliśmy po obiedzie, dzieciaki nie chciały.. Pogoda choć humorzasta, jakoś się utrzymała. Na „molo” wiało i jak słońce się chowało, było nawet chłodno. Jak tylko wychodziło słonce, przyjemnie.. Uwielbiam zapach wody.. Plusk fal, bo wczoraj na tym jeziorze były spore! Na desce z żaglem ktoś nieźle popierniczał.. Zaledwie kilka rowerów wodnych pływało, pewnie z obawy przed deszczem, nie odpływali daleko. Zatem posiedzieliśmy sobie na ławeczce, na molo, nawet piwko z sokiem dostałam, a potem to po co przyjechaliśmy: lody kręcone, nawet maczane..hiihi.. i po pół gofra – zjedliśmy jednego na spółkę, ze śmietaną i owocami.. No i rybka z surówką na kolację była. Nawet parę zdjęć pstryknąć sobie Ślubny pozwolił..
Kilka godzin poza domem, dobrze zrobiło nam obojgu.. W spokojnej atmosferze, na luzie… Szkoda, że nie jesteśmy posiadaczami małego domku nad jeziorem… Zawsze mi się marzył, choć najbardziej chciałabym mieć dom nad morzem, z własną plażą;) No co? Jak marzyć to na całego! :)
Śniło mi się coś.. cudownie pięknego. Aż okrutnie trochę. Potem przebudzenie i usiłowałam złapać sen ponownie. Trochę się udało, inaczej, ale.. na końcu pojawiła się tam, zupełnie niespodziewanie, jak to w snach, moja mama. Była spokojna, szczęśliwa, młodsza… Po przebudzeniu dziwnie mi było, nie pamiętałam, że nie żyje. Ale.. to chyba dobry znak, że taką ją zobaczyłam?
Poniedziałek całkiem leniwy.. Nawet obiad mam już gotowy: zupa jarzynowa, może potem naleśniki z jabłkami? Na pranie pogoda nie bardzo, zresztą, przez weekend ogarnęłam większość… No to sobie siedzę, piszę, słucham muzyki i… niestety myślę;) Może jakieś mini SPA domowe sobie zaserwuję?

..................................DOPISEK....................................
SPA odwołane, zdążyłam tylko kopytkom pazurki wymalować, bo Córa wstała..Skoro świt, tak około popołudnia, zjadła śniadanie i rzuciła hasło: może by tak skoczyć na obchód lumpeksów? No i ja na to jak na lato, choć to lato mało latowe jakieś teraz... Wyskoczyłyśmy, bo idealna pora, dzień, pogoda i nawet ten obiad gotowy..Już w pierwszym lumpie rozbestwiłyśmy się strasznie, ale myślę, że warto :) Teraz wszystko (ze trzy pary spodni z 8 bluzek, jakieś topy i sukienka - wymieniam wspólnie) kręci się w pralce i Córa ma nadzieję, ze do jutra wyschnie, bo jedzie na parę dni nad jezioro i wszystko co wybrała tam jej się przyda;)

..........................A odpowiedź tajemnicza, bo tu mogę:.......................................
#1 i #2 oczywiście, jak najbardziej, mam nadzieję i nawet niewspomniane też:) Trzymam kciuki i za to! Nadzieja.. :)

To nie Yeti, ani Hagrid... To ja!
Kopia 20150726_174013

http://youtu.be/SW59xfu2sCA

Komentarze

  1. Dzień dobry Madziula. Jak widzę wiatr, nie specjalnie przejął się twoim uczesaniem, lub po prostu wybrał swoją wersję :) Chwila oddechu od codziennej rutyny, jest czymś potrzebnym każdemu z nas, szkoda tylko że zdarza się tak rzadko. Korzystaj z urlopu, ile tylko możesz. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze byłam wiatrem czesana :) Zatem i ja się nie przejęłam tym co ze mnę wyprawiał;) Pewnie, że szkoda, że tak rzadko ten oddech od rutyny,ale.. cały w tym tego urok zapewne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostawiłem wiadomość na poczcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedys się wypełni .
    Szacuneczek
    Wasza Kudłatość

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż miło się czyta takie bogate w przeżycia wpisy. Udanego urlopu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie zawszy taki bałagan tematyczny:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...