Liryczny poranek... i odrabiam zadnie domowe cz. 3

Poranek powitał tęczą. Kropił deszczyk, a słońce obudziło się w miarę dobrym humorze, stąd tęcza się urodziła. Jak to ona, nie trwała długo, ale za to powietrze pachniało przecudnie. Tak z koleżanką tuptałyśmy po chodniku, równym rytmem, w drodze do pracy, choć każda miała ochotę dziś na wagary raczej… Zachwycałyśmy się każdym wdechem! To ogromny skarb, takie powietrze o zapachu mokrej ziemi… Żadna z nas parasola z torebki nie wyciągnęła, bo deszczyk był ciepły i rzadki. Nawet mnie udało się przesmykać między kroplami;) Nie robiłam tego specjalnie, bo każda kropla na skórze sprawiała przyjemność, niczym pocałunek.

Bardzo liryczny miałam ten początek dnia... baaardzo.

Dzień w pracy toczył się normalnym rytmem, ale szarzejący dzień (słońce widać jednak straciło dobry humor) sprawił, że groziła nam śmierć przez zderzenie z biurkiem. Nooo przynajmniej operacja plastyczna nosa.. Zegar złośliwy, z godziny robił dwie… Tylko czekolada mogła sprawę podratować, jak wiadomo wszem i wobec, to lek na wszelkie złe stany, ale jakoś cud pojawienia się nie zdarzył! Niech nikt nie wierzy w żadne takie ..wizualizacja! Phi..też coś;) Żeby kobietę w PMSie taka niespełniona wizja torturowała, nie godzi się, nie godzi… A taka choćby, nie wiem dlaczego akurat.. limonkowa, w chęciach zagościła mocno, intensywnie, obsesyjnie prawie… eeech..

Piątek często jest kumulacją niewyspania z całego tygodnia… A ja miałam jakoś ostatnio noce mało przespane. Nie wiem, czy to wina Księżyca? Ale prawie pełnia dopiero dziś...

A teraz proszę docenić, moją obowiązkowość! W piątkowe popołudnie odrabiam kolejne zadanie domowe! Dziś kolej na pytania Jagi. Proszę docenić moje poświęcenie, bo tu sprawa trudniejsza technicznie, gdyż nie mogę skopiować pytań ;) Takie zabezpieczenie na Stronie zapewne.. A o ile mogę zapisać 10 stron, bez problemu i z przyjemnością, to PRZEPISYWANIE to już insza inszość!! Takie dziwactwo moje;) Kolejne chyba..

http://jagatoja.blogspot.com/2015/08/nominacja-raz-jeszcze.html
Jaga zapytała:

1.Najlepsze wspomnienia
Nieee.. nie mam tu tyle miejsca, poza tym jakaś tam jednak cenzura.. Żartuję:) Worek tych wspomnień spory i naprawdę trudno zdecydować .. Tym bardziej, ze matka we mnie wybrałaby pewnie pierwsze przytulenie swoich dzieci, kobieta.. pewien pocałunek na parkingu.. Są też wspomnienia szkolne, np. pomaturalny wypad całej klasy nad jezioro, różne imprezy.. wspólny śmiech.. Będą też w tym worku wspomnień najlepszych, rowerowe wypady z G, nasze śmiechawki do bólu brzucha… nasze zakupy, kawy na huśtawce.. cholernie do tego tęsknię.. rozmowy „z Londynem” to nie to samo, a jak G twierdzi najbliższe 10 lat ma tak wyglądać.. dziś napisała: „Przyjedź do mnie” … Cóż.. kiedyś będzie trzeba wojenne armaty wytoczyć, ze Ślubnemu bitwę wszcząć o akcję odwiedziny..;) oo chyba zboczyłam z tematu.. Taki zboczek ze mnie :P

2. Pies czy kot. Dlaczego.
Psy są kochane, cudowne, wesołe, miłe… ale ja mam kota na punkcie kotów!! Mogłabym godzinami patrzeć jak taki chodzi, je, bawi się i to mrrrrrrr na kolanach. Aż mnie ssie do takiego stwora w domu.. ale wiadomo: Ślubny wróg zwierząt w domu.. jak będę chciała zmusić do rozwodu: to sprawię sobie kota;)) Choć trochę bym się bała o jego zdrowie, kota znaczy, co mnie powstrzymuje. Jestem teraz zapewne strasznie niesprawiedliwa, bo.. miałam kocurka, podstępem do domu sprowadzonego, jak Ślubny pracował w delegacji. Kot się zadomowił, zanim Ów wrócił. Był to rok wiecznego wysłuchiwania na temat kota, wszystko na kocie się kończyło, każda kłotnia..wieczna wojna, ale… kiedyś.. Przyłapałam męża, jak do kota GADAŁ „patrz co ci pan kupił” i machającego kartonikiem kociej karmy… tak, że ten tego… chyba nie było tak źle.. Po ponad roku Kot mi gdzieś się zawieruszył, w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął, nie wszedł jak zwykle po sośnie i przez balkon.. Kocur to był, mówią, ze to normalne.. pocieszano mnie i choć to było lat temu chyba z 10 to jeszcze czasem mam ochotę kici kici do każdego szaregopasiatego powiedzieć, sprawdzająco, że a może??

3.Ulubiona książka czytana kilka(nascie) razy
Znów za duży wybór. Bo ja w ogóle lubię czytać te same książki po kilka razy. Oczywiście niektóre. Zatem przykładowo, na ile pozwala pamięć…. W czasach dziecięco młodzieńczych była to „Ania z Zielonego Wzgórza” i wszystkie jej tomy! Potem doszły książki Joanny Chmielewskiej. Te „dziecinne” o Pawełku i Janeczce, młodzieżowe o Okrętce i Alince oraz kryminały. O te starsze jej książki chodzi, te bardziej współczesne już nie za bardzo… W czasie niejako obecnym to 7 tomów z Harrym Potterem i trylogia o Grayu co pięćdziesiąt twarzy ma. W sprawie czytania też nie jestem snobką, czytam co mi sprawia frajdę i nie będę się tego wstydzić, choćby cały świat miał to za barachło..a po kryjomu czytał;)) eech.. pamiętam to uczucie , kiedy wracałam z biblioteki (albo z księgarni) z uczuciem jakbym miała zaraz mieć rejs na Karaiby… I ten dualizm uczuciowy: doczytać jak najszybciej do końca, z ciekawości i żal że zaraz już nie będzie, że koniec… i serio: często po ostatniej stronie natychmiast zaczynałam od pierwszej! Mówiłam, że zboczek ;)

4. Jaki kraj robi na tobie największe wrażenie
Nie wiem, bo znam tylko Polskę;) I wbrew rozsądkowi, wiadomościom w TV, zawartości portfela, uważam, że właśnie to jest najlepszy kraj :)

5.Lubisz prowadzić samochód?
Lubię, tylko nie wiem co na to samochód :P ihih.. Lubię, jeśli jadę sama, z muzyką na całą epę, nie pada, to nie noc, znam drogę, nie muszę się spieszyć , będzie łatwe parkowanie..uuuff ;P

6.Co ci poprawia humor po najgorszym dniu?

Dobra, mocna herbata, w kubku w słoneczniki, z głośnika lub w słuchawkach leci piosenka jaka akurat w duszy mi gra… Wokół mnie nikogo..nikt nic ode mnie nie chce.. Pewnie „moi czytelnicy” spodziewali się odpowiedzi: długi i mocny seks.. cóż… :P TEŻ:)

7.Dlaczego piszesz bloga?
To mój nałóg, potrzeba duszy, moja terapia, mój ukryty świat wzbogacający moje dni..

8.Twoje niespełnione dotąd marzenie
Nie powiem, bo zapeszę ;)

9.Czego się najbardziej wstydzisz
Wstydzę się odpowiedzieć;)
Pytanie może dotyczyć jakiegoś wydarzenia, albo wyglądu, albo czynu..Pewnie znów za bardzo rozbieram na czynniki pierwsze, ale jako po mat-fizie szukam konkretu… sedna znaczy. Teraz mam dylemat jaki kierunek wybrać.. hmm.. Będę płytka i odpowiem: brzucha :P

10.Co cię doprowadza do szewskiej pasji
Nie pytasz KTO… zatem pierwsza myśl jaka mnie naszła odpada.. hmm…. Zatem: bezsilność, nieporadność, głupota… moja!

11.Z czym sobie radzisz w życiu najlepiej
Najlepiej sobie radzę .. no i wyszła moja niepewność!! Bo gotowanie? Przecież owszem, dobrze gotuję, ale przecież nie masterchef! W łóżku? Ale nie „miszczyni” świata.. W pracy? Ależ robię czasem błędy.. jako matka? Historia mnie rozsądzi..
I nie wiem.. To nie jest dobra odpowiedź, ale szczera, jak wszystkie!

Zaraz Harry Potter w TV, ostatnia część.. zatem PA :)

http://youtu.be/jR6udHTC5BE

Komentarze

  1. Dziś już nie zdążę, ale jutro prześledzę uważnie każdy punkt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pogoda faktycznie sie popsuła nie tylko u ciebie mimo pięknego poranka to tak na pocieszenie:) A odwiedziny Pani G to bardzo dobry pomysł :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. czy to nie nazbyt duży ekshibicjonizm, przyznawać się, że w naszym wieku czytamy (oglądamy...) Harrego Pottera?... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ oczywiście, że zbytni ekshibicjonizm!! Ale my kobiety w tym wieku mamy to głęboko w szanownej.. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dojrzewam do tego, aczkolwiek bardzo pomału...

    OdpowiedzUsuń
  6. :) zapraszam.. uzbierało się mi tego..;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Sobotnia mieszanka skrajności