Sielska niedziela. O niczym

Niedziela sielsko sobie płynie, leżing ogrodowy, rozmowy bardziej o niczym, niż o wszystkim, piwko z sokiem i lenistwo .. Nawet obiad został mi dziś darowany! Ślubny pojechał i upolował kurczaka z rożna. Taki prawie pierwotny zew;) Bo skoro nalał mi piwa, a ja je w takim upale wypiłam, to.. Ręce ważyły mi potem tonę i nie było wyjścia. Bo jak takie tonowe ręce do kuchni wprowadzić? I pozwolić im kroić i pichcić? Nie-da-rady!
Dlatego sielsko całkiem, tak jak mówiłam!
Owszem labirynt myśli, taki jak ostatnio zawsze i już pewnie tak będzie. Labirynt ma to do siebie, że im bardziej chcesz dojść do wyjścia, tym bardziej się zaplątujesz. Ależ.. ja nie narzekam! Mam czego chciałam! Znaczy.. nie do końca, ale wiedziałam, że tak się najpewniej zdarzy. Rozmowy nie-o-niczym toczę sobie w obłokach i dobrze jest mieć takie swoje małe miejsce, do którego tylko ja znam drogę. Mapę zostawiłam, ale nikt jej już nie odczyta. Raczej. Wylało się na nią mleko z miodem, pokleiła się, rozmazała i całkiem nieczytelna została. I tylko na pamięć dojść można, bo mimo wszystko moja kiepska orientacja – w terenie!- pozwala mi tam trafiać raz za razem :)

http://youtu.be/450p7goxZqg

Komentarze

  1. Jak można sok do piwa dolewać? Toż to profanacja i grzech niewybaczalny!

    OdpowiedzUsuń
  2. To miejsce ja nazywam krainą myśli swobodnych. Tam banitą jestem częstym z wyboru i potrzeby :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze nazywasz.. jednak nie wiem czy adres ten sam bo jeszcze Cię tam nie spotkałam; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz kobiecie ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...