Smażący piątek, chęci wyparowane...

Skoro czwartek minął, to z pewnością dziś jest piątek. Zatem ostatni dzień urlopowy, bo weekend to już z innej partii wolności.. Poza tym muszę wejść do pracy, przejąć berło, bo w poniedziałek rano byłoby trudniej, mniej czasu.
Słońce bije rekordy, dobrze od tego jest lato! Jutro podobno jeszcze bardziej, na imprezę wolałabym mniej, ale moje” wolenie” nie ma znaczenia ani wpływu. Mam nadzieję, że nadzieje znajdą pokrycie w rzeczywistości, bo łatwiej jest znieść koniec urlopu kiedy ma być hucznie uczczony;)
Ogólnie nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Ze mną. We mnie. Na około.
marzenie

supermysl

zycie

po szczesciu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?