Tornada niedzielnych myśli...
Wewnętrzny przymus, przyzwyczajenie? Siadam do klawiatury i jakoś chcę zebrać w słowa różne kłębiące się we mnie myśli. Wirują, jakby dostały się w tornado. Och wiem, że się nie uda. Bo to są rozsypane puzzle, z różnych pudełek. Nosi mnie, a jednak nigdzie się nie ruszam. Wiem jak to brzmi. Jakbym zagubiła się, albo narzekała. Rozbieram siebie na czynniki pierwsze, tak bez celu. I nawet niechcący. Jednak nie jest tak. To chwilowa zaduma. Bo czuje się bardziej jakbym rzucała się na nurt rzeki i dała mu nieść. Niech po prostu woda płynie, nie będę nic robić. Nie będę wiosłować do brzegu, bo nawet go nie widzę. Mogłabym jeszcze próbując się zbliżyć –się bardziej oddalić. Zatem płynę unosząc się tak bez sprzeciwu.. To nawet przyjemne.
Na niedzielę taka filozofia, jest odrobinę za ciężka. To chyba od poobiedniego lenistwa. A może w powietrzu, obecnie jakimś szarym, wisi niepokój? Taki przed burzą, choć po burzy.. Dlatego lepiej wypić herbatę, zjeść kawałek cytrynowej babki i.. nie zastanawiać się za bardzo, nie skupiać na tornadzie myśli. To mi szkodzi;)
W powietrzu unosi się zapach perfum, to Córa znowu mi podebrała "kropelkę" a raczej ich sto... Niech sobie bierze, te dostałam w prezencie i niezbyt mi pasują.. Synuś wrócił z lokalnego meczu piłki nożnej.. Ciekawe, bo Ślubny poszedł na ten sam mecz i jeszcze go nie ma ;P
Nie wiem skąd mi się to bierze.. mam dreszcze jak słucham tej piosenki, niezmiennie, od kilku lat…i bez sensu ale.. to też jakby trochę o mnie, choć nie przyznam się do tego po dobroci ;P:
Na niedzielę taka filozofia, jest odrobinę za ciężka. To chyba od poobiedniego lenistwa. A może w powietrzu, obecnie jakimś szarym, wisi niepokój? Taki przed burzą, choć po burzy.. Dlatego lepiej wypić herbatę, zjeść kawałek cytrynowej babki i.. nie zastanawiać się za bardzo, nie skupiać na tornadzie myśli. To mi szkodzi;)
W powietrzu unosi się zapach perfum, to Córa znowu mi podebrała "kropelkę" a raczej ich sto... Niech sobie bierze, te dostałam w prezencie i niezbyt mi pasują.. Synuś wrócił z lokalnego meczu piłki nożnej.. Ciekawe, bo Ślubny poszedł na ten sam mecz i jeszcze go nie ma ;P
Nie wiem skąd mi się to bierze.. mam dreszcze jak słucham tej piosenki, niezmiennie, od kilku lat…i bez sensu ale.. to też jakby trochę o mnie, choć nie przyznam się do tego po dobroci ;P:
http://youtu.be/g4UDeQTjMYk
Ciekawe gdzie się Tobie Ślubny zawieruszył :D .
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, że się identyfikuję w piosenkach. Ale tak tylko... dla siebie. ;)
Witaj Madziula. Możliwe, że lepiej nie raz dryfować, nisz przeciwstawiać się falą, nurtowi, tak na prawdę sam nie wiem. Mimo to, ta babka nie musiałaś szczuć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana: http://redmind.pl/index.php/liebster-blog-award/
OdpowiedzUsuńCzekam na odpowiedzi :)