Czy potrzebny mi mężczyzna? ;)

Wczoraj wieczorem powiedziałam do Córy:
-Tej (no co? w końcu jestem, z Wielkopolski! :P) ale dziwne uczucie... chyba mi.. chłodno????;) Zapomniałam prawie jak to jest!
- No to się, mama, lepiej przyzwyczajaj...

No i racja.. Bo sobota wstała dość słonecznie, ale bardzo wietrznie i nie ma mowy o paradowaniu po domu w samej tunice, bo, nawet skarpetki musiałam założyć!! Szybciej zatęsknimy za ciepłem niż mi się zdawało.. No ale to też dlatego, że ostatnio natura lubi skrajności.. Jak upał to tropiki, jak ochłodzenie to od razu brrrr.. A gdzie najulubieńsze dwadzieścia parę stopni???

Jak zwykle w sobotni poranek, najpierw rozkoszowałam się swobodą, byciem samą ze sobą, z leniwym przeciągnięciem ciała i z myślami, marzeniami.. A zwykłe potem: obiad, pranie i jeszcze buraczki w słoiki… Z tym, że owa pralka okazała dezaprobatę za nadmierna eksploatację, a prościej mówiąc mnie olała! Dosłownie!! Spod spodu gdzie jest coś co nazywamy filtrem, choć nie wiem czy nim jest..No ale zbierają się tam śmieci i można odkręcić, by upuścić wodę jeśli zalega.. To stamtąd ledwo nabrana woda, przeciekać zaczęła, a potem to nawet niezły strumień sikać zaczął.. To stara pralka, lat kilkanaście ma już chyba.. no przynajmniej 11… Na szczęście w nieszczęściu stara, bo nie żadna elektronika, poszukałam jakiegoś woreczka, grubszą gumkę recepturkę, owinęłam tam gdzie mi się wydało, że uszczelnienia wymaga i… pomogło! Taka ze mnie pani MacGyver!! ;) Nie w 100 procentach to naprawiłam, ale przynajmniej na te dwa prania dziś mi wystarczy. A w poniedziałek się zawoła pana od pralki co wciąż powtarza: naprawiać, naprawiać, bo warto, te nowe to straszne badziewie! Na obiad barszczyk z ziemniakami, a buraczki na przyszłe barszcze pójdą w słoiki jak zmywarka je pomyje…

Noo to sobota nie do końca leniwa, było coś dla ciała, dla pomyślunku nawet też, a teraz usiadłam się pochwalić jak też sobie poradziłam! O!

Czasem tylko się zastanawiam.. to po co mi mężczyzna?

Tylko czasem i przez chwilę, bo w sumie… Nie należę do kobiet niezależnych całkowicie.. Nie mam nic przeciwko, by czuć się zaoopiekowaną, „taką malą”… tak wiem wiem… Kto mnie widział stwierdzi: too sztuka wręcz niemożliwa..noszsz..nie chodzi mi przecież dosłownie, bo: „ jestem mala w ramionach twych”
Hihihi… ;P Coś w ten deseń :

http://youtu.be/FD0KLQ5DjPA

Komentarze

  1. To tak jak ja się zastanawiam "Po co mi kobieta?". Tylko, że to inne zastanawianie się ;D . Ty masz już swojego, a ja jeszcze swojej połówki nie :) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze trochę i zaczniesz skłaniać się ku feminizmowi. Looneiowa, nie podążaj tą drogą ;-))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mężczyzna jest potrzebny do otwierania słoików, w które zawekujesz buraczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stare pralki naprawiać póki się da. Nowe, to straszne badziewie, potwierdzam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę cię Kocie! ja? I Feministka? Oj nie nie..nie ma tak dobrze :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Obawiam się, że kiedy będzie potrzeba otworzyć ten słoik, to mężczyzny akurat nie będzie w domu.. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to my wierzymy i starą leczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może ciebie mama w całości urodziła? To nie potrzebujesz szukać drugiej połówki.. ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. To już nie do mnie te pytanie ;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...