Patchwork sobotnich myśli

Sobota nastała, pogodowo ciut gorsza, od kilku wcześniejszych dni. Ale nie ma co narzekać, zresztą chyba nawet się poprawia z każdą chwilą. Nitki babiego lata zaczepiają się o drewnianą balustradę balkonu… i wplątują w suszarkę na bieliznę, tam rozstawioną, a dziś pustą…

Połamana wstałam ciut, znów ramię mam jakby nie moje, niedopasowane, albo ciut oderwane… I w głowie dziwnie ćmi, musiałam procha łyknąć.. Oprócz tego dziwnie mi tak jakoś, czułam się jak ślimak bez skorupki… Złom jestem, po prostu złom! och..przydałby się masaż, pomogłoby na ramię chociaż...

Ihih.. Pod znakiem złomu ten dzień! Bo Ślubny kolejną porcję miedzi wydłubał.. Czyż ja kiedykolwiek twierdziłam, że z niego mało „zorgowny” gość? No właśnie, nigdy!.. Tym razem wpadł na pomysł by dzieciaki sobie zarobiły na tej jego dłubaninie. Jedyne co musieli, to zawieść to na skup. A że ja i tak w te rejony jechać miałam do sklepu, to zaproponowałam ich podwieźć, bo tej miedzi ponad 10 kg w sumie.. No i tak jedyne co musieli .. to wstać skoro świt.. po g10 znaczy… Potem zjeść śniadanie zrobione przez młłłaaa (noo.. lubię dopieszczać jak się da, choć zwykle na śniadanie sami sobie coś przygotowują) i potem z samochodu wysiąść z tymi torbami.. Na skup, ten kawałek, szli sami, o nie, to już by była przesada ich w tym wyręczać. I tak każde stało się bogatsze o 8 dyszek! Całkiem nieźle.. Z minimalnym nakładem własnego starania!! Z tego jedynie, umówiony haracz dla Łojca: dwa piwa ;)

Dobrze mi zrobił ten krótki wypad z dzieciakami, wytrącił z porannej bezskorupkości, pośmialiśmy się razem.. Fajne z nich człowieki rosną.. Kiedy czekałam pod skupem w samochodzie, leciała piosenka… Poczułam, że mój tyłek bardzo chce tańczyć.. No to potańczył, na siedzeniu samochodowym! Zawsze coś, choć chciałabym do tego silnych męskich ramion i dwóch ciał splecionych w zgodnym rytmie..

Wracając do mojego złomu, czyli ramienia, czy bardziej barku, chyba w rewanżu za śniadanie, Synuś chciał mi pokazać jak sobie pomóc: „mama.. zrób tak i teraz łokieć przyciągnij drugą ręką. Ręka na plecach niżej... niżej.." i tu mi pomagał bardziej i niżej dłoń między łopatki… "Ależ dziecko!! Ja mam ponad 40 lat, weź na to poprawkę!!" I niestety sprawność kanapowca!! Cóż.. chyba czas wrócić do aerobiku, kondycję i sprężystość trzeba by poprawić…

Zaraz zabieram się za obiad, schab a’la Stroganoff.. Oczywiście, nie może być normalnie: panowie chcą z ziemniakami (eee tam) a nasza damska połowa z ryżem. Tak jak każą na opakowaniu, z ogórkami kiszonymi, bo ja tu posiłkuję się czymś w rodzaju FiX czy jak tam zwą „pomysł na” .. Ryb po wczorajszym dniu mam dosyć na jakiś czas….. Prania dziś nie robię, miałam wolne, więc szło na bieżąco.. Ciasto na chleb dostało czas na wyrośnięcie.. Połowę ze sobą zabierze jutro Córa… Tak, rok akademicki czas zacząć! Zawozimy ją ze Ślubnym , trochę się tego uzbierało do zabrania i pociągiem nie dałaby rady.. Mam nadzieję namówić w drodze powrotnej, to moje ślubne szczęście, na jakiś obiad, na wyjeździe.. Miło będzie dla odmiany, jak ktoś przede mną talerz postawi, a potem ten talerz zabierze na zmywak… Kusi mnie jeszcze namówić go na kino..Mam upatrzony film, u nas nie grają, w Poznaniu tak… Ale, szanse małe, bo to zagraniczny i czytać trzeba.. hiih.. ups.. Sorki… nie chcę tu wmawiać, że Ślubny to analfabeta! Chodzi o to, że nie cierpi filmów z napisami.. Ja po kilku minutach już nie zwracam na to uwagi, no chyba, że dadzą białe litery na białym tle… ;P

Tytuł taaki optymistyczny, a Maryl Streep uwielbiam! Zwiastun, jeśli kogoś interesuje o jaki mi film chodzi:

http://www.filmweb.pl/video/zwiastun/nr+1-36086

Komentarze

  1. No to w sumie ciekawą masz sobotę, ja wczoraj miałam knajpkowe jedzenie, ale pyszne a że była taka skromna okazja bo 11 lat z moim obecnym partnerem więc postanowilismy zaszaleć, a co tam raz nie zawsze. A tak do tematu, gdybym nie wiedziała co to patchworki to chyba bym się dalej zastanawiała co masz na myśli w tym tytule. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego! Oczywiście, że prawo było zaszaleć z takiej okazji! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sobie jablka obieram i przecieram, buraki gotuję- zetrę, w słoiki i na zimę jak znalazł i w ogóle za gospochę wiejską robie :) Fajnie jest! Buziaki!!! A bobu nie mam. Mszyce zżarły :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko te baby, babie lato, babka (ciasto). szynka babci, nalewka babuni, dzieci w piaskownicy co stawiają? Ano babki a nawet specjalny młot bijak nazywają baba, a gdzie chłop albo dziadek, noooo?

    OdpowiedzUsuń
  5. OO Boja znalazł wyjątek potwierdzający regułę, Uczuciowy zadowolony? Poza tym.. Baby doceniają, naprawdę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda! Lubię "bu" ;) Widać mszyce tez go lubią...

    OdpowiedzUsuń
  7. Noooo proszę, znalazł się klejnot ale za to "Gdzie diabeł nie może tam babę pośle", chłopa ani dziadka nigdy ;-)))))))))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?