Ufff.. Jak dobrze jest mieć bloga i alternatywny świat marzeń i myśli!!

Znów to czuję.. Nadmiar myśli, emocji, wewnętrznych drgań, taki nadmiar, że choć chcą wyjść, to nie mogą się wypchnąć.. Jak tłum ludzi pchający się na raz, w jedne, wąskie drzwi..Jak choćby w panice, podczas pożaru… Przychodzi mi na myśl jeszcze jedno porównanie, mało piękne, ale obrazowe: to jak zatwardzenie! ;) Za dużo chce wyjść, więc nie może..ihih..Przepraszam, bo ja może przy jedzeniu? ;P Cóż.. trzeba było nie jeść tyle czekolady! ;) Moją czekoladą są przemyślenia, uczucia.. Carpe diem..
Nie ma wyjścia, trzeba jakoś pomału, się odkorkować. Z tego zatwardzenia myśli, słów, liter. Taki jest właśnie mój sposób. Pisać choćby bez sensu, aż droga się przetrze, powietrze z balonika uleci.. Pisanie o niczym nawet czasem mi wychodzi.. Cóż.. Czasem pisanie o tym, co siedzi w człowieku najmocniej, jest niemożliwe.
Wreszcie nadszedł piątek, ta myśl znów: „jeszcze dziś” pomogła znów wstać do pracy. Są myśli, są rzeczy jakie pomagają otworzyć rano oczy. Jak krople deszczu spadające na suchą i spragnioną ziemię.. jak tęcza, jak tęsknota, uśmiech, nadzieja, oczekiwanie..A czasem po prostu: akceptacja! Dziś nawet przespałam noc, choć przebudziłam się o wiele za wcześnie.. Już nie zasnęłam, choć nie jestem tego pewna.. Zatonęłam w słodkim jawośnie i jakoś szybko zadzwonił budzik..

W uszach bujają mi się Muminek i Mała Mi, denerwuje mnie uparta i upierdliwa mucha.. Ale we mnie zakliknęło kilka puzzli i dopasowały się idealnie. To takie.. fascynujące! Człowiek ma to w sobie, ale czasem musi czekać aż się ujawni… Odkryte, dostrzeżone, czasem pokazane palcem :) Potrzebne tylko jak w chemii: kilka katalizatorów, odczynników i nagle jest lepiej, jaśniej, przestaje się analizować i roztrząsać zupełnie niepotrzebnie..

Synuś rozemocjonowany opowiada co tam w szkole, jak zwykle przy obiedzie, z pełnymi ustami.. Bo przecież kiedy indziej ma mieć na to czas? ;) Słucham, bo cieszy mnie, że opowiada. Facet od fizyki jest zajebisty, a baba od polaka głupia. Kolega ma tatuaże i już sobie nagrabił, wezwano rodziców. Ale jest spoko nawet. Córa się burzy, że niby wakacje ma do końca września, ale ona już 28 musi rok akademicki zacząć.. Zmieniono jej grupę od hiszpańskiego, się wkurzyła..ale szybko okazało się, że jest też tam z nią przeniesiona koleżanka, a na forum „facetka od Hiszpana” (sorki za skojarzenie niecenzuralne) ma świetną opinię.. Ślubny przywiózł mi wiadro buraczków, od swoich rodziców, a przy późniejszym od reszty rodzinki, obiedzie, (to chyba rodzinne) opowiadał jak to w pracy (fascynujący świat tynków, zapraw i bloczków betonowych) i jak często bywa: narzekał, że zimą może być ciężko, szczególnie, że Córa nie dorobiła sobie nic i się nie zanosi ( z pewnością zarobiłaby tyle by utrzymać całą rodzinę!;)), a w tym roku praca i zarobki : „z łapy do papy”… A ja? Ja bujam w sobie.. I słucham i chłonę, wpuszczam i wypuszczam, filtruję, zapamiętuję lub całkiem nie.. Jedną nogą jestem w alternatywnym i pięknym świecie, który pozwala mi to wszystko przyjąć z cudowną rezerwą.. Ale.. i tak, tego co zostało przesiane myślowym sitem, zebrało się sporo..Jak potem nie mieć zatwardzenia myślowego?? :P

Ufff.. jak dobrze jest mieć bloga i alternatywny świat marzeń i myśli!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...