Ciągutowatość mordoklejkowa kontra demony..
Wychodzi na to, że jednak PMS się mi kończy, objawia się to jak zwykle, ogromną ciągotą za słodkim.. Noooo niestety! Szarpnęło mnie tak, że.. ugotowałam cukierki! Pewnie moje pokolenie pamięta jak się robiło je w czasach kartkowych: mleko, cukier i trochę masła.. Wychodzą takie A’la krówki.. Specjalnie zrobiłam z malutkiej porcji, by nie pożreć góry tego! W domu pachnie teraz masłem i karmelem..Udało mi się osiągnąć ciagutowatość, lekko mordoklejkową.. mrrrraaau..A to wyjątkowo trudno uzyskać..Czasem za wcześnie z ognia i wychodzą za płynne lub odwrotnie: można przegrzać i wtedy są kruche lub twarde jak kamyki.. Słodkie to niemożliwie, ale z drugiej strony.. O to mi przecież chodziło.. Zatkałam się kawałkiem i spoko, mam nadzieję.
I tyle w ramach samo zaspokajania ;P Ja faktycznie sporo samowystarczalna w tych kwestiach jestem :D
A czas, dziś jakoś wyjątkowo, też mam ciągutowato mordoklejkowy…ale bez tej słodyczy cukierkowej.
Muszę tupnąć, bo znów majaczą mi cienie demonów, pewnie z powodu ciszy i niewiadomości, karmią się wyobraźnią, tą mroczną częścią.. Szukam na nie młota, póki co cukierki za niego robią.
I tyle w ramach samo zaspokajania ;P Ja faktycznie sporo samowystarczalna w tych kwestiach jestem :D
A czas, dziś jakoś wyjątkowo, też mam ciągutowato mordoklejkowy…ale bez tej słodyczy cukierkowej.
Muszę tupnąć, bo znów majaczą mi cienie demonów, pewnie z powodu ciszy i niewiadomości, karmią się wyobraźnią, tą mroczną częścią.. Szukam na nie młota, póki co cukierki za niego robią.
http://youtu.be/Y1L8uRApYeQ
widze nie jestem sama z tych zapychających się słodyczami przed dniami męczarni ;)
OdpowiedzUsuńa dupa rośnie :D
pozdrawiam !!
się mi od razu "młot na czarownice" skojarzył... ale słodkie? kochana mogę pół roku nie jeść, może słodkie nie istnieć, ale jak już mnie weźmie, to będę sąsiadów w nocy budzić za czekoladą, albo żółtkiem na kogel-mogel;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Znajdź ten młot, bo dotychczas tyko "Młot na czarownice" wymyślono.
OdpowiedzUsuńa ja, to bym blok zjadła... no nie mieszkalny przecież, tylko no wiesz, taki z kakao i ciastkami pokruszonymi... :)
OdpowiedzUsuńpóki co, z racji tego, że ruchu mało, stresu dużo (a ja stres, niestety, zajadam) to się staram chociaż słodkie ograniczać i nawet przez sen mi to nie wychodzi, ale opisze to na blogu ...
buźka ... :)
smacznego zycze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo ulka
Nie było w moim życiu półrocza bez czekolady!!!
OdpowiedzUsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuńBlok wiadomo..ale wtedy bym mi kawałek nie wystarczył!! I tak w rodzinie wtedy wojna, każdy swoją porcję wręcz podpisuje!!
OdpowiedzUsuńKurde..wraca czas Inkwizycji??
OdpowiedzUsuńŻeby tylko dupa!! to nawet skesownie.. mi głównie talia znika!
OdpowiedzUsuń