Niezbadane są ścieżki dwoistej natury...

Czasem.. krew wydaje się tak gęstnieć, że stoi w żyłach.. Powieki mają ciężkość ołowiu, a w piersiach kawałek skały obija się o żebra.. Przez całą tę gęstość twardniejącej i stygnącej lawy, część mnie, która być może jest duszą, wychodzi na zewnątrz. Jakby nie chciała czuć tych więzów, lub by po prostu popatrzeć na mnie-siebie z boku… Staję się zatem, chwilowo, bezduszną skorupą.. Uszy słyszą coś innego niż huczy w myślach.. Jest dziwne uczucie, że tak naprawdę nie ma mnie..
Dzień, który budził się zachwycającym pięknem, odchodzi szybko w zapomnienie, stanie się nocą z połową księżyca.. Blask ustępuje miejsca mrokowi, nie chcę go wpuszczać, ale to przecież nieuniknione! Tak samo jak przyjdzie moment odwrotny i wszystko nabierze innego wymiaru..
Zamykam zatem ciężkie kotary, broniąc dostępu do studni moich źrenic.. Niech nikt nie dostrzeże co tam na dnie ukryte.. Sama nie chcę zobaczyć ich odbicia, czuję, że dziś nie znalazłabym drogi powrotnej.. Czy kiedykolwiek ktokolwiek odgadł ukryte tam wszystkie zakamarki? Czy sama wiem co tam schowałam? Pozwalam temu rozdwojeniu po prostu być.. To może być zgubą, ale może być też katharsis… Może być odnalezieniem, ale najpewniej.. Po prostu przeminie jak lata, jak dzień, jak noc, jak chwila….
Pstryk…
Oddech.. dziesięć oddechów..
„Ja jeeesteeem jak reeniifeer” dobiegło śpiewająco zza drzwi pokoju Syna..ihih.. Niezbadane są ścieżki mojej duszy, która wskoczyła zaskoczona na miejsce, pod wpływem śmiechu.. .. O co chodzi z tym reniferem? Nieważne, wystarczy, że chichocze przez to we mnie wszystko..W całym domu pachnie jeszcze obiadowa, domowa pizza i zupa pieczarkowa ugotowana na jutro.. Dziecię moje, odebrawszy pierwszą „wypłatę”, przeputało ją na rzecz upragnioną i najważniejszą: na grę FIFA! I co panie zrobisz? Nic pan nie zrobisz… Czyżby ta FIFA z reniferem się kojarzyła… eee… nie zapytam.
Hihiih….

Dziś bliżej mi zodiakalnych bliźniąt niż raka.. tak to jest kiedy jest się na granicy...

Na koniec zagadka…dla dorosłych;) Łatwa!
Normalnie, od lizania w ustach rośnie.. a ten maleje? Co to? No?
Lizak… pyszny był nawet, smak palonego cukru…

http://youtu.be/nKwIcIQPZ1g

Komentarze

  1. Przytulam Loonei:) miłego, pogodnego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre są też łosie w kosmosie ;-)))))
    Wyczuwam looneiowa, że czegoś Ci brakuje ;-))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóz... brak jednego, nadmiar drugiego.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie płacz Ewka bo tu miejsca brak na twe babskie łzy..." ;-)
    Przytulam...wirtualnie...nie chlipaj...masz chustkę i smarknij se ;-)))))))))))))
    No tak, dead line coraz bliżej ale jakoś mnie to swędzi. Przynajmniej przepadnie cała ta spameria zaśmiecająca blogownię ale ja nie przepadnę, chyba ;-))))
    Poza tym możesz pisać odpowiedzi tu u Ciebie jak dotąd. Ja może kiedyś gdzieś wirtualnie zaistnieję ale na razie nie czuję takiej potrzeby. Inny sposób wypowiedzi mnie kusi ale zobaczę czy ostatecznie do tego się przymierzę.
    Jakby co mail też jest, tak na okoliczność, jak Stoperan na biegunkę ;-))))
    Przeoczyłem wcześniej Cie pochwalić bo ładnie dziś napisałaś (do Pstryka) :-)
    3msie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swędzenie i biegunka..cóż.. hiih.. jesteś lekiem na całe zło ;P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...