Boszsz... skąd brać siłę i cierpliwość!!

Noooo!! Nie wiem jak ja to wytrzymam!! 7 dni bitych ze Ślubnym na karku, w dodatku z wnerwionym Ślubnym... Bo po tym, jak trzeci raz w przeciągu tygodnia, skręcił tą samą nogę(przecież wiadomo NIEZASTĄPIONY w pracy jest) , to wczoraj nie mógł wstać z łóżka. Dziwne jest to, że poczuł się taki mocny i sam osobiście, jako kierowca, pojechał do szpitala. A tam: taaa daam! Skoro kolejny raz pan skręcił stópkę, to pakujemy w gips! Na tydzień niby, choć to trochę dla mnie dziwne.. ale przecież nie będę księdza pacierza uczyć... Tata podrzucił mnie pod szpital, gdzie Ślubny już zagipsowany, w połowie w spodniach, połowie w gatkach: zagipsowana noga goła, siedział na wózku. Samochód odebrałam z płatnego parkingu, podjechałam najbliżej wyjścia jak się dało..Po czym wypchnęłam mężowskiego i zapakowałam go na tylne siedzenie. Prawie, że udało mi się go najpierw spuścić z górki na pazurki wprost na ulicę, kiedy otwierałam drzwi.. no cóż.. ale tylko PRAWIE.;) W drodze powrotnej zajechałam do apteki po tabletki i zastrzyki, które jak się okazało sama mam mu robić! Przeciwzakrzepowe, zatem w ..brzuch! Cóż było zrobić..zrobiłam! Chyba sobie zamówię seksowny strój pielęgniarki..zasłużyłam! ;P A dziś rano Ślubny zbił lusterko w łazience... no to.. jak ja to wytrzymam??? Choleryk przykuty do łóżka, to cholerna sprawa! Tak tak wiem. Brzmię jak rasowa egoistka..Człowiek cierpi, a ja marudzę... No bo oczywiście wszystko to moja wina, do tego jestem do niczego, a podsuwane pod nos herbatki, smakołyki i zaprowadzanie na własnych plecach do łazienki i z powrotem, to takie tam tylko coś co jak psu micha się należy.. Owszem, możliwe, ze tak jest. Ale..wrrrr. Gdyby potrafił zauważyć plusy sytuacji.. Przecież spędza czas tak, jak lubi najbardziej: w łóżku! NOO!!

Moja ulubiona sobota została mi zabrana.. Zatem zostało tylko pranie, zakupy obiad (lazania) i opieka nad chorym cholerykiem ..

Komu miłe moje zdrowe zmysły, niech trzyma kciuki, albo modli się..za zdrowie mojego męża!

http://youtu.be/ooUU0XRtgRY

Komentarze

  1. Dlaczego narzekasz? Chłop jest od Ciebie zależny... wykorzystaj to!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje najgłębsze wyrazy współczucia składam, najgłębsze ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. a w życiu za małżona się modlić nie będę! a Ty nie bądź głupia to tylko gips na skręconej a nie złamanej stópce! tyłek doholować do WC może sam, i nie ma to tamto! ludzie bez nóg to potrafią to i wszechzdolny małżon sobie te 7 dniporadzi:P bo ty masz zbyt delikatne plecki! apropos choleryków to mam jedną na zbyciu całkiem darmo, nestorka się nazywa;) reflektujesz? hyh ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A tam... ale.. co to da? Nie ma szans bym mogła zwiać, a on skręcił kostkę, a nie swoją wredotę. A owę wredotę da się znieść porcjowana, ale nie przez 24 h..

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo..chyba aureola mi już kiełkuje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie jestem tak dobra jak ty... ja mam dośc już po paru dniach! Zaopiekowania nie, bo gdyby to był taki miły, biedny misiu, czasem tylko wnerwiony ewentualnie, to zaopiekowanie byłoby nawet miłe... eech... na pleckach już nie dźwigam, wymienił mnie na dwie laski! szczupłe i młodsze;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No widzę, już trochę jarzy ;-))))))))))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...