320. Mini realcja, jak to Looneiowa święta przeżyła ;)

I chciałby się może ponarzekać na ciężkość poświateczną, nażarcie az do wypęku, bo w końcu grzech wyrzucać, skoro tyle tego się narobiło.. a zjeść nie grzech?

Minęło mi szybko, Wigilia w domu, po wieczerzy spacer najpierw na cmentarz, do mojej mamy, ze zniczem i..opłatkiem.. Nie wiem czy to zgodne ze zwyczajem, obyczajem czy jeszcze innym "em" ale.. każdy z nas, od siebie, po kawałku opłatka w grobie utknął, to tak PRAWIE jakby się z Nią podzielić... Potem poszliśmy do mojego chrześniaka, po sąsiedzku. Było tak wesoło, że brzuchy bolały ze śmiechu,a nie tylko z przejedzenia.

Pierwsze święto: rajd po rodzinie, w drugie byłam na ślubie mojego szefa, który po 38 latach kawalerskiego życia stwierdził, że nie chce mieć lepiej niż inni ;) Wybrałyśmy się wszystkie pięć sztuk jego podwładnych babeczek, zmieściłyśmy się w jeden samochód (co jest wyczynem w drugi dzień świąt;)) Ślub oddalony o godzinę drogi, a na wesele już się pchać nie musiałyśmy, bo go nie było. Panna młoda bowiem w żałobie po bracie. Było pięknie, oby im się wiodło!

Dziś z nudów chyba, Ślubny zaproponował najlepszą niedzielną rozrywkę Polaków: galerię handlową. Bez skrupułów, a za to z kartą rabatową, szarpnęłam się na szpilki! Czarne lakierowane, wreszcie idealny obcas! Bo nie z tych niebotycznie wysokich, w których jedynie w łóżku dałabym radę;) I które na półce fajnie wyglądają! Natomiast na szczudłach takich chodzić, to już dla mnie tortura! Te są niewysokie, jakieś 7-8 cm, wygodne się wydają.. Miały być botki, są szpilki czółenka.. Cóż, z praktycznością wygrała miłość od pierwszego wejrzenia, jak ostatnio (rok temu prawie), w przypadku mojej niebieskiej "cieniowanej" torebki.. Wtedy nie pożałowałam, oby teraz wyszło dobrze:)

Wieczorem zabrałam tyłek na spacer kijkiowy, teraz mi ciut lżej :)

Z G udało mi się spotkać przed Wigilią, ponad godzinę po wsi naszej spacerowałyśmy, mimo zmęczenia przygotowaniami.. Cudem języki nas nie bolały, choć niemal równocześnie sobie relacjonowałyśmy ostanie pół roku.. Niby na bieżąco wszystko wiadome, dzięki viberowi, ale co bezpośrednio to bezpośrednio! Teraz mam nadzieję spotykać się będziemy codziennie (aż do wylotu), przynajmniej na kawie perhingu. Sylwester na domówce u niej, stara ekipa się spotyka. Chyba G nas tak scala, bo bez niej nie wychodzą nam te spotkania..

Nadchodzi czas kiedy nachodzą człowieka myśli, niczym inwentura życiowa..

"Kiedy patrzę hen za siebie
W tamte lata co minęły
Kiedy myślę co przegrałam
A co diabli wzięli
Co straciłam z własnej woli
A co przeciw sobie "


Przed nami ostanie dni roku, gorący dość czas w pracy...Ale zlecą pewnie też zbyt szybko..

http://youtu.be/lSGY05A6-5o

Komentarze

  1. 7-8 cm to dla Ciebie niewysokie szpilki? dla mnie to są już wysokie, (napisała ta która ma 10 cm szpile w domu :))), ale tylko przez to, ze jak taką założę to mam ponad 180 cm wzrostu :) a poza tym w rasowych szpilkach, to ja jednak nie za bardzo lubię. bo toto takie cienkie i do spacerowania po chodnikach na pewno nadaje się średnio. no ale do hulania na jakiś imprezach- jest jak najbardziej ok :))
    cieszę się, ze Twoje Święta minęły miło i aktywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki28 grudnia 2015 13:08

    Bo szpilki są przede wszystkim do posiadania a do chodzenia już nie koniecznie, looneiowa! Nie wiedziałaś o tym? ;-))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzi mi na to, ze jesteśmy tego samego wzrostu:170 cm ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. noo wiem Uczuciowy, wiem.. Kobieta jak założy szpilki jest seksowna, a jak je zdejmie szczęsliwa!

    OdpowiedzUsuń
  5. w siedmiocentymetrowych szpilkach mam ponad 180 cm :) to znaczy jam wysoka na 174, a zatem calkiem niemalże równe jesteśmy :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...