Dżdżownice, lwice, prawda i wehikuł

Dzień z gatunku ciężkich, a nawet cięższych.. Krowa na klacie siedzi taka utyta, szczególnie po mojej wczorajszej rozmowie ze Ślubnym tak spuchła.. no cóż... Usłyszałam kilka słów PRAWDY, a o prawdę nie ma co strzelać focha, ani FOCHa, płakać czy się obrażać śmiertelnie. Jedynie o porę czy formę w jakiej tą prawdą się po łbie dostało, ale.. po co? Owszem, racja jest jak dupa, każdy ma swoją! Ale rację przyznałam i już. Szlus. Howgh

Tylko co teraz, jak teraz?? Zobaczy się, kciuki trzymane się przydadzą!

W pracy trzeba jeszcze poziom trzymać, a człowiek jak musi to dużo może...Po powrocie do domu siły odbiegły całkiem.. W dodatku okazało się, że : gaz w butli się skończył, nie mam więc jak obiadu ugotować. Nie pojadę po butlę, bo akumulator wymontowany z samochodu (tak mnie Ślubny zakotwiczył!), mogłabym zadzwonić po dowóz gazu, ale.. nie chce mi się! Jest jeszcze parę rozwiązań..ale nie chce mi się!! Kocyk, skulić się embrionalnie i spać! I śnić! To byłby dobry pomysł.. A nawet taki kącik do umarcia, tez kusząco brzmi...

Dobrnęłam do stanu takiego:

lew dzdzownica

Imię się mi nawet zgadza, Dżdżownica Magda przecież była... a Lwem, a raczej Lewicą..yyyy.. Lwicą już byłam, może wrócą kiedyś te czasy, ale w obecnym stanie ciała i umysłu trudno mi w to uwierzyć;)

No i..ISTNIEJE WEHIKUŁ CZASU!! Każdy z nas go ma i uruchamia często! To wspomnienia... A MY, blogowicze, to nawet sobie ułatwiamy! Proszę bardzo, taki był mój 13 stycznia 2015... klik i już :)

http://loonei.blog.pl/2015/01/17/trzyyynastego-wszystko-sie-zdarzyc-mozeeee/

Komentarze

  1. Eeeeee... Dżdżownice też nie mają lekko. Chłopaki często je na ryby wyciągają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,witajcie.Jestem Twoją stałą czytelniczką,odkąd w październiku odkryłam,że zamiast książek mogę czytać blog.Niestety ,od ubiegłego roku mieszkam w Anglii i jeszcze się tu nie zaklimatyzowałam.Dzięki Twojemu blogowi -moja krowa-już rzadziej siada mi na klacie,ale nadal jest ciężko.A gdy już siądzie,wypłaczę się w kąciku i głowa do góry,bo kto jak nie my BABY damy radę ze wszystkim.Dziękuję za Twoje pisanie,a na pocieszenie przesyłam Ci trochę słonka,które tutaj świeci ciepło przez ostatnie dni(a ja na przekór tęsknię za naszą polską zimą).Jutro będzie lepszy dzień,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. yyy ja znam tylko dżdżownice Matyldę... a kącik do umarcia jest mój! odkąd umarnęłam za żywota! się pani czymie z daleka, bo żadna siła nawet dzdżownicy nie bedzie mi sie tu wprowadzała z partyzanta i już!;) i se pani te krowę wydoi i na hamburgery przerobi, to się nastrój poprawi i poziom hemoglobiny wzrośnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No cos ty!? W Pszczółce mai była dżdżownica Magda! ;) Kącik do umarcia tez stworzyłąm sobie przed laty... i bez obaw, nie właduję się do twojego! ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję:) I tez pozdrawiam.. a może..sama założysz bloga?

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeby tylko wyciągali! ;) Bo nie dla towarzystwa, niestety!

    OdpowiedzUsuń
  7. uśmiechłam się w głos ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?