Od czwartku do soboty

Sobotni poranek i przedpołudnie to moja ulubiona pora. Dziś zaczęła się wcześniej niż planowałam, ale dzięki temu potrwa dłużej. :) Obudził mnie Ślubny, któremu nie chciał odpalić samochód. Podłączył zatem akumulator i przyszedł na śniadanie. Wypiłam dla towarzystwa z nim herbatę i.. liczyłam w duchu, że podłączenie akumulatora pomoże i pojedzie do pracy. Smutne to trochę, a może powinno mnie smucić, że to jakby został, uczyniłoby z tej ulubionej pory. - nieulubioną. Tak jest i co mam ściemniać. Może winne jest moje nastawienie, a może sam sobie zapracował na to przez te ponad 20 lat.. Bo przecież był czas, że cieszyłam się kiedy nieoczekiwanie wpadał mu dzień wolny i po prostu mógł być ze mną, po czym i tak zwykle.. Po krótkim czasie się zastanawiałam: Dlaczego, do cholery, się cieszyłam???? :P

Przedwczoraj ( w Dzień Babci – mój pierwszy w życiu bez babci:( ) Ślubny miał urodziny - 46. Czekaliśmy z dzieciakami na jego powrót, nie wiedziałam o której dokładnie wróci, bo nie odpisał mi na smsa. Zresztą.. jakby podał godzinę, to i tak niepewne. Zatem na każdy odgłos podjeżdżającego samochodu, podchodziliśmy sprawdzająco do okna.. Bo wiadomo, świeczka na torcie nie może za długo być zapalona. Tort, prezenciki od dzieciaków i mały toast za jego zdrowie- czekały. Na wieczór przewidywałam zawiązać kokardę na sobie. A co tam, prezent używany i pomysł może banalny i wyświechtany, ale jednak;) Cóż.. Wieczór zaczął sie tortem, a skończył awanturą. I możecie nie wierzyć, ale moja "japa" była raczej zamknięta. Eech.

Jeszcze kiedyś tłumaczyłam: powinniśmy być bardzo szczęśliwi, bo mamy siebie, dom, zdrowe dzieci, pracę.. To dlaczego stale czegoś się czepia? Dlaczego stale źle w dupie... już mu nie tłumaczę i nawet już nie analizuję. Odpowiedź właściwie znam, mam pod kopułką , ale wolę jej nie werbalizować.

Oczywiście rano on jakby nigdy nic, to może i dobrze? Cholerycy często tak mają, że jak im furia przejdzie to uważają, że nie ma sprawy. "ale o co cho? że pokrzyczałem? że obraziłem? że wdeptałem w podłogę? ja? może..ale taki jestem" Powód przypomni się przy następnym "ataku" i zostanie użyty ponownie..Kontrargumenty? Jak groch o ścianę.. Taaa....

Wczoraj miałam sabat-babski wieczór. Pogaduchy, kawiarnia nastrojowa. Było fajnie. A cały dzień od rana myślałam sobie" jak mi się nie chce! Faktycznie zaczynam się robić stary bambosz. Ja , która takie wypady po prostu uwielbiałam. Dobrze, że to trochę we krwi zostaje. Pojechałam autobusem (bo samochód niepewny ostatnio). Taka zapomniana prawie podróż, już sprawiła mi przyjemność. Bez myślenia i kombinowania gdzie zaparkować. I dość czasu by przejść przez miasto bez pośpiechu, a nawet zrobić nietypowe, przed takim spotkaniem, zakupu: tłuczek do mięsa i wyciskacz do czosnku. Tłuczek marzył mi się cały metalowy, bo i do zmywarki i wnerwiał mnie wypadający podczas tłuczenia mięsa, trzonek.. A wyciskacz do czosnku ostatnio mi się zepsuł. Życie bez czosnku byłoby gorsze.;) Pomyślałam w trakcie tych zakupów, że taki solidny tłuczek, to może być niebezpieczny w dłoni wkurzonej żony... :P lepiej by mnie nie denerwował przy schabowych! ;) Taa.. trzeba sobie w myślach powtarzać modlitwę, życzenie, podsłuchaną- podczytaną w necie: "Boże! Daj mi cierpliwość, bo jak dasz siłę to zarąbię skurczybyka!" Po spotkaniu Ślubny przyjechał po mnie. Wychodzi na to, że albo jestem tchórz albo sucz wyrachowana. Bez honoru może? Bo honorowo to bym sobie też wracała ostatnim autobusem, przymusowo skracając spotkanie.

Wieczór naładował moje duracelki. Dobrze, że się wybrałam!By jeszcze wzmóc pozytywne działanie, ubrałam dziś rano skarpety w kotki. Ihihi.. Prezent od G - "Jak je zobaczyłam, pomyślałam, że muszą być twoje!"


Powinnam się tą swoją niehonorowością przejmować? A może to po prostu pozorne wygodnictwo, czy tchórzostwo.
Retorycznie pytam! :P
I żeby nie było, nie marudzę, nie narzekam, stwierdzam fakt i nawet nie ma we mnie protestu.

http://youtu.be/Na_kBHxZSGc

Komentarze

  1. i co ja Ci mam napisać? kryzys wieku średniego? dobrze że chociaż tłuczek masz;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki23 stycznia 2016 12:47

    A już myślałem, że wrócił żebyś mu pchała samochód ;-)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. ~deszczowa-historia23 stycznia 2016 12:57

    Poczucie humoru to ważna sprawa... i żyje się łatwiej...
    Buziaki !

    OdpowiedzUsuń
  4. Uffff... kamień z serca, bo myślałam już, że tylko ja jestem taką niedobrą żoną i oddycham pełniejszą piersią gdy pan mąż dłużej poza domem, a tu wychodzi, że po iluś tam latach to chyba stan normalny, zwłaszcza gdy szanowna druga połówka despotyzmem wali jak obuchem.
    I może to fajne nie jest i może tak nie powinno być, ale... sami się o to proszą.
    Mówią, iż to kobiety uważają, że nawet gdy nie mają racji to rację mają, no to mój mąż musiał być chyba kobietą w poprzednim wcieleniu :P.

    OdpowiedzUsuń
  5. ihihhi.... a widzisz! Musze być wdzięczna, ze jednak nie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki:) Poczucie humoru to wielki bufor przy trudnych chwilach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Solidny tłuczek! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet jeżeli obie strony się lubią, to czasami swoje dobre chwile warto przeżyć samemu.
    Niestety, często się tak dzieje, że gdzieś, w pewnym momencie, większość uczuć wyparowuje, dobrze, jeżeli chociaż szacunek zostaje...

    OdpowiedzUsuń
  9. Własnie: choć szacunek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...