Trwa walka z zimową niechcicą

Rano obudziło mnie dziwne odczucie. Zapomniane prawie. Wyglądało jakby słońce przeświecało moje powieki.. tak! To było to! Ułatwiło to trochę wstanie z łóżka, choć chciałam dalej śnić to, co mi się śniło. MMMrrraaau!

Ale wstałam, w końcu pranie samo się nie zrobi. Obiad też nie. Gdyby jednak, to napisałabym, że: Pranie zrobiło się dwa razy, poskładały się zaległości, ugotował kapuśniak z kiszonej kapusty, placek się nie upiekł, by nie kusić.

Usiadłam przed tą "kartką" w ramach ciągu dalszego w zwalczaniu niechcicy.
i...
nic!
Trzeba sobie chyba przypomnieć dawne metody by zaczynać pisać o czymkolwiek, a potem jakoś poleci! I napiszę jak zwykle o czymkolwiek :P

Wczoraj była u nas tzw wizyta duszpasterska, czyli ksiądz proboszcz po kolędzie. "Dół" czyli brat z bratową nieobecni, w pracy. Moja rodzinka i ja – też. Zatem sam tata wziął to na siebie. Okazało się jednak, że ksiądz "zabalował" u sąsiadów tak długo, że zdążyłam wrócić. Ha! Jakby specjalnie;)
Z obecnym proboszczem to nawet się da pogadać, nie tak jak z poprzednim - ponoć świętej pamięci.. I w tym "zawodzie" są ludzie i ludziska, tyle tylko powiem, bo nie chcę się wyrażać, a miło nic powiedzieć na temat tamtego człowieka nie umiem. Obecny zdaje się spoko, póki co.
Długo nie posiedział, nie nagadał jakiś dyrdymałów, nie urabiał nas. Koperty leżącej na stole, sam nie wziął, tata podał mu ją jak już był przy drzwiach wyjściowych.

Niestety, hiihih...nie było u nas tak zabawnie jak tu:

http://youtu.be/4Ou4BxnMvB4

Komentarze

  1. Witaj Kochana. U nas ciągle ten sam ksiądz, a już mógłby się zmienić bo ileż można słuchać tych samych pierdół na kolędzie. Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie też był wczoraj... w sensie szwendał się po klatce,dzwonił i dobijał. ale go nie wpusciłam... skoro mamy mej, a swojej parafianki nie znał, to na cholerę ma znać mnie? jak odwalę kitę to mi będzie zasadniczo wszystko jedno i niech się inni martwią gdzie mnie pochować i jak to załatwić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też miałem parę dni temu kolędę. Niestety, to była najgorsza kolęda w moim życiu. Krótka (z 3 minuty?), nic nie zagadał konkretnego, nawet karty rodziny nie wyjął tak mu się spieszyło.

    OdpowiedzUsuń
  4. A u nas nie ma kolędy, bo ksiądz jest dość chory i są tylko msze kolędowe dla różnych części wioski. Kiedyś zawsze sprawdzał zeszyty z religii i obrazki z rorat. W sumie to lubiłam kolędę, ale nie musiałam nigdy nic sama szykować, bo mama się tym zajmowała :P

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wizyta duszpasterska to nie jest żadne "cokolwiek"! Cieszyć się powinnaś, a nawet radować!

    OdpowiedzUsuń
  6. A u mnie znów kolędy nie było.... Chyba żaden ksiądz mnie nie lubi. I jak teraz będę życ? No jak? A musza przyłazić jak mnie nie ma? A nie mogą poczekać?.....Sama sobie coś na drzwiach napiszę. Coś mądrego :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?