Kiedy się nie ma co się lubi, to.. zawsze znajdzie się produkt zastępczy ;)

Po naprawdę trudnym dla mnie tygodniu, mam dziś wolne. Tydzień był trudy emocjonalnie, kiepsko przespane noce, stale jakiś niepokój gdzieś w tle. W domu w miarę oki, choć zdrowie taty mnie zaniepokoiło. Bardzo skoczyło mu ciśnienie... Na szczęście dba o siebie i sam do lekarza się udał. Oby pomogło... Za to w pracy zrobiło się jakoś nieprzyjemnie no i miałam koleżankę na przyuczeniu, na zastępstwo, właśnie po to bym dziś miała wolne.. No i na kolejne urlopowe dni jakie będą. To spora odpowiedzialność, musiałam być bardzo uważna, za siebie i za nią. No i zależy mi by sobie dobrze radziła. Reszta zespołu natomiast zachowywała się tak jakby miała pretensje, ze obie zajmujemy się tym samym. Jakbym sobie szukała jelenia do tego by sobie pobąblować. Zawsze mówiłam, ze moja praca ma trzy zalety: godziny pracy, odległość od domu – 10 minut piechotą i miłą atmosferę wśród nas współpraczy;) Ostatnio jakoś mi to ostanie zaczęło odpadać. . Nie wiem czy tak było, czy ja to tak odbierałam, bo jakaś nadwrażliwość była właśnie we mnie? I nawet na PMS zwalić nie mogę, bo już było dawno po. Na szczęście wczoraj to ciut się zmieniło, albo ja już patrzyłam na wszystko inaczej i trochę odetchnęłam z ulgi. Choć tak naprawdę odetchnę jak dzień dzisiejszy minie "zastępczyni" tak jak trzeba.

Okazuje się kolejny raz, że odpoczywać też trzeba umieć.

Inaczej miało być..
Miałam plany na ten dzień, takie zupełnie super. Jednak los lubi płatać figle i niczego pewnym nie można być. Dlatego teraz gotuję grochówkę, wybieram się na zakupy, może przegląd szafy zrobię wreszcie.. Małe SPA domowe by się tez przydało, bo jutro imprezka... Oglądam TV, siedzę w necie i czytam książkę. Potem jadę po Córę na dworzec.
A tak naprawdę nic mi się nie chce!
Dziwnie mi tak pusto w środku, ale to nawet dobrze. Może lepiej pusto niż płaczliwie.

Hmm.. chyba spełnię sobie maleńkie i najbardziej przyziemne marzenie. I zgrzeszę! Kupię sobie czekoladę Milka Collage albo "ping-pongi" czyli pyzy ziemniaczane z mięsem.. albo.. jedno i drugie, bo jak grzeszyć to na całego!! A jutro będę tańczyć!
...

I znów: tej czekolady nie było! musiałam ją zastąpić mniej satysfakcjonującą! :(

http://youtu.be/iTBs3vaVnvM

Komentarze

  1. Ja kiedy mam dzień wolny zawsze planuję, że zrobię coś dla siebie, koło siebie i z myślą o mnie samej. Taaa a potem i tak wychodzi, że wtedy wszyscy ważniejsi, a ja na samym końcu. Ot my kobiety.
    Pewnie, że jak grzeszyć to na całego, chociażby po to by mieć powód by czuć winnym :) :), o konsekwencjach jak Scarlett O’Hara pomyśli się jutro, albo najlepiej wcale ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. ping-pongi to ja mówię na małe pączusie serowe z cukrem pudrem;) tym to dopiero się grzeszy;) mi też się nic nie chce i dochodzę do wniosku, że zaczyna się przesilenie ;) na coś zrzucić trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~uczuciowesmaki19 lutego 2016 14:45

    Looneiowa, Ty ewenement jakiś jesteś, " Oglądam TV, siedzę w necie i czytam książkę"...no no, trzy rzeczy na raz ;-))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja swoje wolne zaczęłam wczoraj. Tydzień urlopu zaczynam i szykuję się do wyjazdu. Staram się nie myśleć, co tam się beze mnie dzieje. Mam w planach niedzwonienie do moich dziewczyn, niepisanie... Cóż... Jak się jest panią kierownik, to faktycznie trzeba się na nowo nauczyć relaksować, odpoczywać i korzystać z urlopu. Ta odpowiedzialność zawsze jakoś ciąży.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...