Zrozumienie, pogodzenie, codzienność

Najwyższa pora coś naklikać!! Przez ostatnie 5 lat (ponad) blogowania, (to tu, to tam, zmiany miejsc z powodów raczej niezależnych) pisałam codziennie, lub prawie codziennie, mając najwyżej 2-3 dniowe kryzysy.. Teraz zachowuję się jak pies, moszczący się na posłaniu, co zanim usiądzie poobraca się kilka razy, coś łapą zagarnie, a kiedy już z szanowną swą chce się legnąć, coś sprawia ze wstaje i biegnie gdzieś... noo.. Tak ma się ostatnio z tym moim pisaniem, już spływa z myślenicy do koniuszków palców i już dotyka kursora i... nic.. i eeee taaam... i po co mi to?

No właśnie?? Obowiązek to nie jest przecież! Dlaczego więc źle mi z tym, że nie piszę?

Dziś spokojny poranek.. Wcześnie wstałam, pranie już powieszone, w piekarniku piękny kawał schabu piecze się, bo mam dość tych wszystkich kupnych wędlin,...Polatałam po kilku blogach i poczułam zew klawiszy. Zaczynam, choć nie wiem czy znów "zatwardzenie słowne" nie zniweczy słowotoku...

Moje problemy z klikaniem nie wynikają z tego, że nic się nie dzieje, że nie mam o czym opowiadać, że mi źle, że całkiem w dołku siedzę.. A to nie to!.. Wiele we mnie się dzieje, wiele wokół, ale to co najbardziej i najgłębiej we mnie toczy kanaliki jak kornik, tego opisać nie mogę! Nie chcę! Nie umiem! Czasem coś nieujęte w słowa nie istnieje, nie zaczyna żyć własnym życiem i można choć poudawać, że jest ok. No ale przecież jest ok!

Bo jest we mnie zrozumienie i pogodzenie się.. Pogodzenie ze sobą, z tym co jest, co mam i co mogę mieć... Dni wypełniam piosenkami i codziennością. Brakuje mi ubarwienia, wiosennej bryzy, ale oddycham. Pozwalam sobie tęsknić tylko za wiosną.

Dzień Kobiet był miły, dostałam sporo kwiatów, pierwszy był Ślubny z herbacianą różą..Potem tata, brat kuzyn-sąsiad, a nawet szef, też ukwiecił ten dzień. To właściwie nie jest to święto.. niee! źle mówię! Kiedyś to był odgórny prawie-obowiązek-mydlenieoczu, a teraz ktoś życzenia składa, kiedy tak czuje. Dlatego nigdy nie gniewam się jeśli ktoś pomija milczeniem, a jak ktoś składa, to znaczy, że uważa mnie za KOBIETĘ i ten fakt uważa za dostateczny by powiedzieć: "wszystkiego najlepszego!" Najczęściej panowie życzą (choć babeczki babeczkom też!), więc przez pół dnia, w pracy, pilnowałam się by jakiemuś klientowi nie odpowiedzieć odruchowo " i wzajemnie".. Wieczorem Bratówka zawołała mnie na wino własnej roboty i placek z kruszonką. Dzień był miły cały.
Dwa dni później, poświętowałam sobie sama, fundując pierwszy raz w życiu profesjonalne "zrobienie" pazurków. Dziewczyna przyjeżdża do jednego domu, a babeczki się tam gromadzą i schodzą.Nikogo stamtąd bliżej nie znałam, miałam iść z moją ciotką od kijków, ale się rozchorowała i poszłam sama. Zostałam zaopiekowana kawką, czekoladową babką, nawet winkiem z plastrem cytryny i lodem.. i czułam się jakbym znała gospodynie od dawna. Teraz moje paznokietki są śliczne! I to na dłużej, bo o to głównie chodziło! Taki drobiazg, a jednak cieszy. Tym bardziej, że pracuję rękoma, to jest coś co najbardziej eksponuje się moim klientom ( nooo..od czasu kiedy noszę mniejsze dekolty...hihiihi)

I byłoby super, gdyby mnie tak gardło nie bolało.... no i gdyby...
Cugle na myśli...prrr

http://youtu.be/U0YP9aJ_1TQ

Komentarze

  1. z tym niemówieniem to trochę inaczej, bo "problem" jest, tyle że nie zaprzata nas na okrętkę, za to z doświadczenia wiem, że jak pieprznie w najmniej odpowiednim momencie to klękajcie narody, ale sama wiesz co dla Ciebie najlepsze i jak to "oswoić" dlatego ci nic nie powiem:) tz nie! powiem! jedz kochaj i bądź szczęśliwa o! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja Ciebie rozumiem....Tyle się dzieje ale o niektórych tematach czasem lepiej zapomnieć :D Też mi sie w glowie całe teksty ukladaja, rózne, takie wesołe, wkurzające, poważne i nawet się do zapisania owych cudów pomyślunku się zabieram i ... Jutro. Piękne slowo : jutro :D.A jutro to nowe i tez interesujące i znów sie w glowie układa i... Jutro :D
    Na razie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie... w głowie czasem huczy, palce aż świerzbią by dotknąć klawiatury i ubrać myśli w literki, zobaczyć je na monitorze, przelać to co w duszy gra, lub to co tak czasem smęci. Tylko ta obawa, że na monitorze nagle pojawią się ubrane w słowa myśli niechciane, spychane na samo dno świadomości. mnie też czasem korci, ale po co wywoływać duchy? zwłaszcza te które mimo wszystko wciąż się pałętają po moim życiu...tak tak wciąż i bez ustanku.
    Pazurki zrobione? i już kobieta czuje się piękniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo powinnaś częściej fundować coś dla siebie. To jest najlepsza metoda na wszelkie złe stany ducha :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...