Wylizana sobota, oszukująca niedziela ;)

Poranek oszukał mnie. Bezchmurne, błękitne niebo, godzina 8.30. Wyskoczyłam, boso - znaczy w samych domowych laczkach, w koszuli nocnej z wiewiórkami, do ogródka po szczypior do jajecznicy. Chłodna rosa na trawie, ale mimo stroju, nie było mi zimno!! Pachniało tak cudownie, że aą się chciało mi zaśpiewać "Jak dobrze wstać skoro świt.." No cóż.. świt nie do końca, choć jak na niedzielę chyba da się zaliczyć? ;)

No i .. przed chwilą z nieba spadło trochę płatków sniegu!!! Piździ jak w kielckiem, słońce niby wróciło..ale oszukuje ta pogoda jak nic!!! No i ponoć tak ma być, chłodna majówka się szykuje..
Dostaliśmy zaproszenie od rodzinki, mieszkają nad jeziorem, cudowna okolica.. Pojedziemy i fajnie by było móc na ogródku posiedzieć, pogrilować. A telefon na nowe zdjęcia już mam zamiar przygotować! Niech przynajmniej nie pada!!!


Pogoda dziś bardzo oszukana. Patrząc przez okno wydaje się cudownie, wiosennie, energetycznie.. a wychodząc: brr !! Piździ jak w Kieleckiem!

Aa i wiadomość: mamy "nowy" samochód!! W kolorze moich ulubionych kwiatów: słonecznikowy!! Okazja się trafiła, taka marka i typ jaki znalazł się na naszej liście wymarzonych, do tego z zamontowanym gazem, więc ten koszt (nie mały) też odpadł.. Jedna niespodzianka: to się okazał gaz ziemny! Nie wiedziałam do tej pory, że takie instalacje w samochodach są! Sprawa z jednej strony fajna, bo to ponoć jeszcze tańsza jazda, ale.. tych stacji CNG nie ma zbyt wiele... Najbliżej mamy w Inowrocławiu, no i całodobowo Poznań. Cóż.. będzie się częściej odwiedzało lub odwoziło Córę do Poznania, a jedno tankowanie starcza na długo.. Poza tym zostaje przecież jeszcze benzyna. Taaa.. teraz zarejestrować, ubezpieczyć, no i.. muszę się nauczyć nim jeździć;) Diesel w starym golfie był bardzo wyrozumiały dla mnie.. Ale cooo taaam!. Dam radę! :)


Wczoraj mój "mały" (185 cm wzrostu) diabełek - Synuś znaczy, pokusił by zrobić blok czekoladowy, taki relikt PRL. Z mleka w proszku i kakao, z wkruszonymi herbatnikami.. Teraz, mimo pełnych sklepowych półek, to największy przysmak! Od miesiąca mi o tym gadał, zbywałam go, bo.. za miesiąc na wesele idę, pozostanie mi założyć worek po ziemniakach..choć ciasny może być, szczególnie w cyckach, albo namiot jakiś... Jednak wczoraj uległam!! Od razu po zrobieniu, porcja musiała zostać podzielona na sektory, zaznaczone!..hiih. Inaczej byłaby wojna komu przypadło więcej!! Inna sprawa, że kiedy to zrobiłam, Ślubny miał jakieś loty, nie wiadomo gdzie i po co, a Córa miała wypad do koleżanki. No i przywilej "wylizania" miski, łyżki i mieszadła został dla mnie i Synusia.. Odstąpiłam chudziakowi miskę z łyżką, sama zajęłam się "makłowiczką"... Próbował ktoś kiedyś pyszną i gęstą masę - zlizać dokładnie z takiego czegoś? Noo niezłe ćwiczenie dla języka i ust;)) A porcja, na szczęście, mniejsza niż z miski ;) taaa.. nie ma jak złudzenia;) Jeszcze wmówię sobie, że od tego "ćwiczenia" straciłam więcej kalorii niż dostałam :P

Nic.. ruszam w ciąg dalszy niedzieli...pa! :*

Komentarze

  1. no to teraz wiesz jaką ja mam tu wiosnę i co z tego że słońce świeci, jak piździ jak w kieleckiem i mniej niż 10st na termometrze... nad morzem, w sensie na promenadzie bywa cieplej bo więcej tego słońca jakby, ale za to mocniej pizga no i tak źle i tak nie dobrze... tulipany już miesiąc jak stoją pąkami ogromnymi, wysokie na 75cm albo i więcej i co z tego jak za zimno żeby się wykluły... na szczęście już niedługo w niepogodę, będę mogła przespać cały dzień, jak miś snem zimowym :))

    OdpowiedzUsuń
  2. W kwestii nowego nabytku ... zazdroszczę... pełną gębą... bo właśnie takiego poszukuję. Co do bloku się nie wypowiem, gdyż albowiem ślina zalewa mi klawiaturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Loonei w koszuli w wiewiórki biegająca o poranku po rosie... a tu w moim pięknym zielonym świecie też były takie srebrzyste kropelki na trawie, błyszczały tak słodko w słońcu, więc wyszłam z domku na spacer, kubek kawy ogrzewał moje dłonie, założyłam nawet czapkę i kurtkę z kapturem. No i czar prysł bo po kilku minutach znów byłam w domku, a dokładnie w kuchni, gdzie szaleją drewka w piecu i nikt mnie stąd siłą nie wygoni :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. o tak. pogoda oszukuje. niby wygląda na taką co by się można było rozbierać, a kiedy się wyjdzie na zewnątrz... brrrr.
    co do majówki, to nie mam wielkich wymagań. naprawdę. chcę tylko aby nie padało. nic więcej.
    gratuluję w taki razie słonecznikowego wehuikuła :)) mam nadzieję, ze dobrze się sprawuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo mówię Tobie! Rusałka XXL pląsająca po rosi wśród szczypiorku.. ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję;) na razie się nie sprawuje wcale, bo przez ten "inny" gaz przegląd stał się bardziej kłopotliwy.. jeszcze jazdy nie zaliczyłam!!! buuu

    OdpowiedzUsuń
  7. ~uczuciowesmaki26 kwietnia 2016 16:03

    Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone ;-))))
    Język i usta zawsze warto ćwiczyć bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać ;-)))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. to faktycznie buuu, ale podobno co się odwlecze, to nie uciecze :))
    i ja liczę, ze wiosna szybko się opamięta i już na początku maja okaże swą łaskę. choć zdaję sobie także sprawę, ze nadzieje me płonne być mogą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ufff!!! No to cieszy mnie, że sie przesłyszałam ciszą! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...